Wygląda na to, że Boeing do spółki z Bigelowem pracowali nad swą kapsułą w tajemnicy... A wydaje się, że CST-100 to bardzo zła wiadomość dla SpaceX. Musk chciałby sprzedać swego Dragona również w wersji załogowej, ale nie widać żadnego zainteresowania z żadnej strony. A bez niego Musk - jak mówi - nie będzie wykładał sporych funduszy na tę konstrukcję i przystosowanie Falcona 9 oraz całej infrastruktury na potrzeby lotów załogowych. Gdyby takie zainteresowanie nagle się objawiło, i tak musiałyby upłynąć z trzy lata, zanim coś by z tego wyjdzie.
W tej sytuacji, gdy nie wiadomo też co z Orionem, chyba właśnie CST-100 ma największe szanse na sukces i zajęcie rynku. Będą gotowi na 2015 rok (jeśli dobrze pójdzie). Sojuz z trzema miejscami jest już zbyt ciasny jak na obecne potrzeby, a jego następca PPTS to najwcześniej rok 2018.
Przy okazji: Musk liczył chyba bardzo na współpracę z Bigelowem - wydawało się, że ich koncepcje i plany świetnie się zazębiają. Tymczasem nie dość, że Bigelow nie jest zainteresowany Dragonem, to również do budowy swojej stacji orbitalnej będzie współpracował raczej z innymi dostawcami rakiet. Poza Sundancerem, którego ma wynieść Falcon 9, to następne człony (BA 330) będą wynosiły inne rakiety. Chociaż tu może być przyczyną zbyt mały udźwig Falcona 9 (ale nieistniejący jeszcze Falcon 9 Heavy by wystarczył).