Marku, ale też dlatego SS jest budowany jako wielofunkcyjny. To był m. in. jeden z błędów STSa.
Wersji Starshipa może być od groma. Mogą być suborbitalne pasażerskie, orbitalne cargo i pasażerkie, ksieżycowe, ciągniki, tankowce etc...
Wszystko klepane na tych samych technologiach produkcyjnych, użyte te same materiały, te same silniki, te same procedury. W Przypadku STSa nawet jakbyś chciał wystrzelić 30 ton cargo, to i tak musiałeś lecieć z załogą, jak chciałeś lecieć z załogą to zabierałeś całą ładownię etc. 3 rodzaje silników, 2 rodzaje zbiorników na paliwo, generalne remonty pomiędzy lotami, tysiące ludzi i części zamiennych potrzebnych do obsługi.... Błagam, naprawdę da się taniej i sprawniej.
Kosmiczna turystyka jest mrzonką, właśnie dlatego, że kosztuje tyle co luksusowy jacht. Powiedzmy, że SpaceX zejdzie z ceną Starshipa do 5 mln USD za start i będzie w stanie zabrać 50 pasażerów w kilkugodzinną podróż na orbitę. To cena 100K USD za podróż. To już nie cena luksusowego jachtu, tylko porządnego SUVa. Jakoś na oblot księżyca Musk od razu znalazł klienta. I tu owszem, PR jest potrzebny. Nikt też nie twierdzi, że ta rewolucja się odbędzie w ciągu 5 czy 10 lat. Chodzi o to, żeby platforma będąca bazą do tych zmian weszła do komercyjnego użytku i mogła dalej finansować swój rozwój. Po raz kolejny: robić to, czego nie mogły STSy, bo nie były konkurencyjne. Jeśli Starship osiągnie na początku choćby poziom opłacalności Falconów, jestem spokojny o jego przyszłość. W tym sensie się zgodzę z Tobą Marku, Adamem Przybyłą czy paroma innymi osobami - najpierw niech się zadomowią na LEO a potem mówmy o księżycu. Tylko, że ten zestaw, w przeciwieństwie do innych, ma potencjał rozwinięcia aż do poziomu komunikacji międzyplanetarnej po ludzkich, a nie kosmicznych pieniądzach. Saturny nigdy takiej opcji nie miały, w STSach z kolei nigdy nawet nie próbowano wprowadzać poprawek tylko trwano przy sztywnych rozwiązaniach całymi dekadami.