Verex, witamy na forum! Twoje komentarze odnośnie napędu mogą tutaj być bardzo cenne.
Właśnie - jak jest ogólnie z bezpieczeństwem silników hybrydowych? Na podlinkowanych przez AirQ tweetach od gościa z ParabolicArc była krytyka tego napędu.
Moje pytanie: czy jakieś niejednorodności paliwa są możliwe i potencjalnie niebezpieczne? A może zła konstrukcja komory spalania (np. "za słaba" na czkawkę). A może jest ryzyko jakiegoś rezonansu? Jak uważasz?
Cóż, nie jestem jakoś wybitnie wykształcony w tym kierunku, ale postaram się opisać najlepiej jak potrafię. Zacznijmy od tego że sam robię hybrydy na N2O i parafinę, więc temat jest mi dość bliski...
Silniki hybrydowe są bezpiecznym napędem niezawierającym mieszanin pirotechnicznych (tylko zapłon). Największe ciśnienie jest w zbiorniku z utleniaczem. Nie wiem, jakie ciśnienie było w zbiorniku SS2, ale w mniejszych konstrukcjach jest to ciśnienie rzędu 50atm. Ciśnienie w komorze spalania jest niższe, więc raczej nie ma podstaw, by sądzić że mogła zawinić komora spalania (zakładając, że była zaprojektowana by wytrzymać ciśnienie co najmniej takie, jak jest w zbiorniku z N2O).
Hybrydy są prostym napędem. Ale proste to pojęcie względne, wiadomo. W każdym razie są prostsze w wykonaniu i obsłudze niż silniki na paliwo ciekłe, co pewnie zachęciło VG do użycia tego właśnie napędu - opracowanie silnika na ciekłe paliwo zajęłoby im dużo więcej czasu. Co do wibracji, to rzeczywiście mogą takie wystąpić, co przedstawia chociażby wykres pracy silnika hybrydowego wykonanego przez znajomych:
Ale da się te skoki ciągu zmniejszyć i wygładzić cały wykres. Trzeba tylko poeksperymentować z paliwem oraz geometrią wtrysku. Nie chcę jednak wstawiać wykresu przedstawiającego ciąg silnika pozbawionego skoków, bo nie wiem czy mogę.
Nie wiem, jaki wykres ciągu uzyskało SNC przy teście tej hybrydy na nylon, ale podejrzewam że i tak były jakieś skoki na wykresie. Wydaje mi się (choć mogę się mylić), że prawdopodobną przyczyną wypadku mogła być właśnie zła konstrukcja "łoża" silnika w SS2. Źle przymocowany silnik mógłby przenieść wibracje np. na jakiś słabszy element statku. Ale jak mówię - to tylko moje przypuszczenia, mogę się mylić. Równie prawdopodobny jest jakiś błąd konstrukcyjny, za słaby element mocujący, itd. Przypomnijmy ile to razy SS2 miał kłopot z pęknięciami na skrzydłach... Takie same rzeczy mogły się zacząć dziać gdzieś w środku.
Pamiętajmy, że ten biznes to nie tylko kwestie techniczne, ale także wizerunkowe. Nawet jeśli udałoby im się dopracować konstrukcję potencjalni klienci mieliby obawy. Wcześniej kręciłem nosem na nazwę SpaceShipThree, ale teraz może być to spora pomoc w marketingowym odcięciu się od tej porażki. O ile firma przetrwa...
Czy przetrwa... sam jestem ciekaw. Jeśli przetrwa, to i wizerunkowo na pewno się podniesie. Pytanie tylko, czy klienci gwałtownie nie zaczną im uciekać.