Hermaszewski w Zielonej Górze! Novita zaprasza na kosmiczny dzień [ZDJĘCIA]
Szymon Płóciennik 3 marca 2017
Zielona Góra, 1979 r. Wizyta Mirosława Hermaszewskiego. Pierwszy z lewej Walentin Lebiediew (Archiwum Państwowe w Zielonej Górze / Bronisław Bugiel)Jedyny Polak w kosmosie Mirosław Hermaszewski w 1979 r. gościł w Zielonej Górze. Fetowano go w auli WSI i w zakładzie Novity. Prawie 40 lat później kosmonauta znowu odwiedził Zieloną Górę, by wspierać powstanie Parku Technologii Kosmicznych. A jak wspomina dawną wizytę?
Zielona Góra ma – o dziwo! – więcej wspólnego z kosmosem niż niejedno duże miasto. W lipcu 1961 r. w Winnym Grodzie gościł Jurij Gagarin – pierwszy człowiek na orbicie. „Kolumb Kosmosu”, bo tak pisały o nim gazety, odwiedził jedynie cztery polskie miasta, w tym właśnie Zieloną Górę. Imię Gagarina otrzymała powstająca Wyższa Szkoła Inżynierska, w dniu jego wizyty otwarto też kino Wenus.
Żeby upamiętnić patrona i jego krótki pobyt w mieście, WSI zaczęła organizować Dni Gagarinowskie. Na uczelni powstała nawet specjalna izba, poświęcona tragicznie zmarłemu w 1968 r. kosmonaucie. W holu szkoły znajdowało się coś w rodzaju ołtarzyka – pod tablicą z płaskorzeźbą Gagarina ustawiono postument, na którym można było składać kwiaty.
W czerwcu 1978 r. w kosmos poleciał pierwszy Polak, Mirosław Hermaszewski. Spędził na orbicie osiem dni i z miejsca stał się bohaterem w wielu polskich domach. Po powrocie na ziemię, podobnie jak kilkanaście lat wcześniej Gagarin, rozpoczął tournée po Polsce. Odwiedzał miasta i miasteczka, dzieląc się radosną nowiną – nie tylko Rosjanin, ale i Polak może być już za życia w niebie.
Wzór osobowy w PRLKosmonauty nie mogło zabraknąć również w Zielonej Górze. Idealna okazja do takiej wizyty nadarzyła się w kwietniu następnego roku – jubileuszowe, X Dni Gagarinowskie. Podpułkownik Hermaszewski do Zielonej Góry przyjechał z radzieckim kosmonautą Walentinem Lebiediewem. Uczestniczył w sesji naukowej na WSI („Udział nauki polskiej w badaniach kosmosu”) i dzielił się swoimi przeżyciami z pobytu na orbicie. – Bez przesady można stwierdzić, iż Mirosław Hermaszewski stał się niekwestionowanym wzorem osobowym dla wielu młodych obywateli PRL. Wyrazem tego była serdeczność, z jaką go w auli przyjmowano i słuchano – relacjonował reporter „Gazety Lubuskiej”.
Następnego dnia kosmonauta wziął udział w uroczystej akademii na WSI i zwiedził fabrykę dywanów Novita. Odpowiadając na pytania załogi – co skrupulatnie odnotowała zakładowa kronika – przyznał, że w tygodniu ma średnio pięć takich spotkań. Na zdjęciach fotografa Bronisława Bugiela, które znajdują się dziś w Archiwum Państwowym, widać, że kosmonauta dzielnie znosił trudy podróży po kraju. Cierpliwie podpisywał książki i rozmawiał ze zwykłymi ludźmi. Kiedy trzeba było się uśmiechać, uśmiechał się, a kiedy wypadało zachować powagę, jego twarz sztywniała.
– Czy słyszał pan wcześniej o Novicie? – pytali Hermaszewskiego pracownicy.
– Czy słyszałem? Oczywiście, że tak – brzmiała odpowiedź.
Prawie 40 lat późniejGen. Mirosław Hermaszewski w Zielonej Górze gościł w ub. miesiącu. W planetarium uczestniczył w gali z okazji urodzin firmy Hertz, a w urzędzie marszałkowskim wsparł starania marszałek Elżbiety Polak i Uniwersytetu Zielonogórskiego o utworzenie w Nowym Kisielinie Parku Technologii Kosmicznych. – Każdy dolar zainwestowany w tę dziedzinę to cztery dolary zwrotu – przekonywał. Zgodził się też zostać ambasadorem projektu.
Generała postanowiłem wyjątkowo spytać nie o to, jak było w kosmosie, ale m.in. o to, jak było prawie 40 lat temu w Zielonej Górze.
Rozmowa z Mirosławem HermaszewskimW kwietniu 1979 r. był pan w Zielonej Górze w ramach X Dni Gagarinowskich. Pamięta Pan tamtą wizytę, czy wszystkie podróże po Polsce z tamtego czasu zlewają się w jedną całość?
Tych spotkań było rzeczywiście bardzo dużo, ale tamto oczywiście pamiętam. Było spontaniczne, chociaż chwilami bardzo podniosłe, co mnie niesamowicie krępowało. Nie byłem przyzwyczajony do popularności, która spadła na mnie gwałtownie. Byłem oficerem, pilotem i potrafiłem znaleźć się w różnych sytuacjach w powietrzu, a tu raptem musiałem występować publicznie. Ale było mi o tyle łatwiej, że spotykałem się – tak jak do tej pory – z wielką sympatią. Zieloną Górę pamiętam też dlatego, że jedna z dziewczyn ofiarowała mi wtedy trąbkę myśliwską, którą mam do dzisiejszego dnia.
Pan z kolei wręczył Mieczysławowi Hebdzie, pierwszemu sekretarzowi KW PZPR w Zielonej Górze, proporczyk, który miał był w kosmosie. Niektórzy powątpiewali w jego kosmiczną przeszłość...
Co, posądza mnie pan o blef? [Hermaszewski przez moment ma srogą minę, potem się uśmiecha – red.] Lot w kosmos miał oczywiście charakter naukowy, ale był też pewnym symbolem. I żeby to jakoś bardziej utrwalić, to do mojego bagażu dodano symboliczne elementy. W podróż zabrałem namalowane na płótnie herby 49 województw, a żeby uwiarygodnić, że rzeczywiście były w kosmosie, to z tyłu były stemple poczty kosmicznej i moje autografy.
Niedawno przeglądałem swoje rupiecie domowe i zobaczyłem, że mam jeszcze kilkanaście takich herbów. Z Krosna, Słupska, Szczecina bodajże... Jak kiedyś będzie okazja, to trzeba je oczywiście rozesłać.
Miałem też swój prywatny bagaż – zdjęcia moje, dzieci, mojej rodziny. To były też listy, które pisałem, jakieś elementy lotnicze, bo przecież ja z lotnictwa się wywodzę.
Ale tamten prezent był w kosmosie, absolutnie.
Który raz jest pan w Zielonej Górze?
Nie więcej jak piąty. Kiedyś byłem przejazdem, innym razem nawet zamawiałem tutaj meble do kuchni, bardzo sobie chwalę.
Kiedyś jechałem przez Zieloną Górę na jedną konferencję i spotkałem się w Przylepie z moimi przyjaciółmi lotnikami. Bo lotnik nie powinien mijać lotniska. Jeszcze żył wtedy Lech Marchelewski [dyrektor aeoklubu w Przylepie i założyciel grupy „Żelazny”, zginął w 2007 r. w Radomiu – red.], który był w jakimś sensie moim wychowankiem w Dęblinie. Kiedy byłem komendantem Szkoły Orląt, to prosił mnie o przeniesienie do liceum lotniczego w Zielonej Górze, do dyrektora Stefana Bulandy.
Bulanda też jest dla mnie kimś bardzo bliskim. Kiedy próbowałem pierwszych podskoków na odrzutowym samolocie, to on już był tam instruktorem, takim fajnym facetem. Oczywiście wtedy nie był dyrektorem szkoły, był podporucznikiem. Miałem z nim lepszy kontakt, taki emocjonalny, niż z moim prawdziwym instruktorem. A nauczył mnie paru fajnych rzeczy w powietrzu.
Macie panowie wciąż kontakt?
Mamy taki sympatyczny kontakt, chociaż troszeczkę luźny. Pewnie nie jest taki, jaki powinien być, bo każdy z nas zajmuje się różnymi sprawami, ja też wędruję nie tylko po Europie, ale po całym świecie. Natomiast nigdy nie zapominam o swoich przyjaciołach i o tych, od których się w życiu czegoś nauczyłem. A ze Stefanem Bulandą mam nadzieję, że zobaczę się dzisiaj wieczorem [do spotkania doszło po gali w planetarium – red.].
A zna pan jako pilot lotnisko w Babimoście?
Latałem na nim dość dużo. W 1966 r. przez cały sezon, bo nasze lotnisko w Krzesinach było wyłączone z powodu remontu. Właśnie w Babimoście dowiedziałem się, że urodził się mój pierworodny – na 1000-lecie państwa polskiego.
Popiera pan stworzenie w Zielonej Górze Parku Technologii Kosmicznych. Jak przekonać mieszkańców, że nie jest to fanaberia ani science-fiction?
Ten Park będzie miał na celu wyłącznie komercyjną działalność. Stworzy miejsca pracy. To, co się tam wygeneruje, będzie bardzo nośne w świecie. Bo zawsze do tej pory to technologie lotnicze wiodły prym w rozwoju nauki i technologii, ale od jakiegoś czasu ten prym wiedzie dziedzina kosmiczna.
To nie będzie tak, że w Kisielinie będziemy badać kosmos albo że będziemy montować i wysyłać statki kosmiczne, bo technologia kosmiczna to bardzo szerokie zjawisko. Bardzo szerokie. Ale macie tutaj firmę Hertz, która ma bogate doświadczenie w tej dziedzinie, i to trzeba wykorzystać. Zobaczy pan, jak to się rozkręci. Na waszej uczelni pewnie powstanie też kierunek, który będzie przygotowywał młodych ludzi do pracy w Parku. To jest przyszłość.
http://zielonagora.wyborcza.pl/zielonagora/7,35182,21445176,hermaszewski-w-zielonej-gorze-novita-zaprasza-na-kosmiczny.htmlhttp://zielonagora.wyborcza.pl/zielonagora/51,35182,21445176.html?i=0