wracając na Ziemię z Ukrainy tj. do tematu - kilka reasum, które dają odpowiedni obraz całości:
- zawsze wspominając o placówkach naukowych na Księżycu (czy Marsie itd.) najpierw pod uwagę należy wziąść koszta, zapoznać się z szacunkami chociażby pojedycznej misji "tam i spowrotem" i szybciutko skonfrontować te niebotyczne kwoty z aktualnym, dostępnym budżetem poszczególnych agencji. Wynik jest oczywisty (czyt.smutny) i na jakiś czas powinien zdecydowanie ugasić wszelkie mżonki o tego typu przedsięwzięciach,
- w kwestii baz kosmicznych (a nawet aparatów bezzałogowych) plany rosyjskie należy traktować zawsze jako swego rodzaju wymachiwanie dawno zardzewiałą szabelką. Chłopaki nie potrafią solidnie podejść do żadnej misji bezzałogowej a co dopiero mówić o jakiś własnych ... bazach na Księżycu, Marsie. Ot, typowe "ruskie" gadanie co my potrafimy i jacy to dobrzy jesteśmy.
- żadne państwo, w tym USA czy Chiny nie są i nie byłyby w stanie same podołać projektowi placówki naukowej na jakimkolwiek ciale niebieskim, wliczając w to asteroidy. No...chyba, że nagle budżet NASA osiągnąłby pułap Pentagonu, wtedy może i tak....