Autor Wątek: Wzrost efektu cieplarnianego na Ziemi w ostatnich dekadach  (Przeczytany 174823 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Orionid

  • Weteran
  • *****
  • Wiadomości: 24495
  • Very easy - Harrison Schmitt
Odp: Wzrost efektu cieplarnianego na Ziemi w ostatnich dekadach
« Odpowiedź #270 dnia: Sierpień 15, 2017, 06:32 »
Silne mrozy i ulewy w Europie? Klucz może tkwić w Archipelagu Malajskim
12.08.2017

Na wystąpienie silnych mrozów zimą i ulewnych deszczy latem w Europie Środkowo-Wschodniej może wpływać pogoda w tropikach, a zwłaszcza nad Archipelagiem Malajskim. Naukowcy chcą sprawdzić, na ile silny jest związek tamtejszego klimatu z ekstremalnymi zjawiskami pogodowymi w Europie. Jednym z efektów ich pracy mogą być trafniejsze długoterminowe prognozy pogody.

Pogoda za oknem znów rozminęła się z tą, którą podawano w mediach? Chcielibyśmy wiedzieć jak będzie za miesiąc w Tatrach, ale kolejny raz brakuje nam wiarygodnej długoterminowej prognozy? To, co nam potrafi utrudnić życie, dla naukowców nie jest niespodzianką. Prognozowanie pogody to bowiem niezwykle skomplikowany proces, w którym uwzględnić trzeba wiele zmiennych klimatycznych. Przypomina on system naczyń połączonych, w którym zmiana poziomu płynu w jednym naczyniu, wpływa na to, co dzieje się w innym naczyniu. W Polsce i krajach sąsiednich na przewidywalność niektórych zjawisk ekstremalnych może np. wpływać pogoda odległego Archipelagu Malajskiego.
 
Dlaczego spośród wielu miejsc na świecie akurat Archipelag Malajski miałby kształtować pogodę w naszej części świata? "Archipelag Malajski napędza globalną cyrkulację powietrza. To jedno z kluczowych tego typu miejsc na Ziemi. Gdy popatrzymy na średnie opady deszczu, to największe są właśnie w tym rejonie. Nam - fizykom atmosfery - mówi to, że właśnie tam największa ilość pary wodnej ulega skropleniu. W wyniku skroplenia uwalniane jest ciepło utajone, które służy do napędzania cyrkulacji atmosferycznej. Archipelag Malajski jest więc zasadniczym źródłem energii dla globalnej cyrkulacji" - mówi PAP dr Dariusz Baranowski.
 
Na Uniwersytecie Warszawskim poprowadzi on badania dotyczące wpływu pogody Archipelagu Malajskiego na warunki pogodowe panujące w Europie Środkowo-Wschodniej. "W szczególności interesują nas ekstremalne zjawiska takie jak: silne mrozy zimą czy duże opady deszczu latem" - zapowiada.
 
Jak mówi naukowiec, tropiki - czyli niskie szerokości geograficzne, jak również wysokie szerokości geograficzne (Arktyka i Antarktyda) to jedne z miejsc o najbardziej przewidywalnej pogodzie. Ale i tam prognoza ulega czasem załamaniu; zwykle dzieje się to właśnie na Archipelagu Malajskim.
 
"Nie wiemy do końca, co się tam dzieje. Zorganizowane systemy chmur burzowych, które nazywa się oscylacją Maddena-Juliana, przemieszczające się wzdłuż równika, czasem przechodzą przez Azję Południowo-Wschodnią, w tym - Archipelag Malajski, a czasem się na nim zatrzymują. Badania pokazują jednak, że gdy ten zespół chmur burzowych przedostanie się na zachodni Pacyfik, wtedy w Europie częściej niż zwykle następuje blokowanie cyrkulacji zachodniej. Zimą oznacza to silne mrozy i np. smog. Nie do końca jeszcze rozumiemy, jak zachodzą procesy kształtujące w tym miejscu pogodę" - opisuje dr Baranowski.
 
Zadaniem jego zespołu będzie znalezienie metody przewidywania, czy wspomniany system chmur burzowych przejdzie przez Archipelag Malajski, i czy tę informację będzie można wykorzystać do prognozowania pogody na średnich szerokościach geograficznych, zwłaszcza w Europie Środkowo-Wschodniej. Badacze dokładnie sprawdzą też, czy pogoda na Archipelagu Malajskim rzeczywiście wpływa ekstremalne zjawiska pogodowe w naszym regionie świata.
 
Prace opierają się na trzech elementach. Pierwszym będzie analiza już istniejących danych satelitarnych czy historycznych danych obserwacyjnych. Druga część to dane, które naukowcy zbiorą podczas eksperymentu zaplanowanego na zimę 2018/19. Za pomocą czterech stacji badawczych ułożonych wzdłuż równika będą mierzyli np. temperaturę czy zasolenie wody oraz ich zmiany w czasie przejścia burz. Trzecim elementem będzie analiza już istniejących i wykorzystywanych modeli prognozy pogody i klimatu oraz ocena, w jaki sposób uwzględniają one zjawiska zachodzące w Archipelagu Malajskim.
 
"W wyniku tego projektu będziemy w stanie powiedzieć, jak ten region świata wpływa na ekstremalne chłody zimą i ekstremalne opady latem w naszej części Europy. Kolejnym krokiem będzie implementacja tego, czego się dowiemy. Liczymy na to, że po dwuletnim projekcie, na podstawie dostępnych danych satelitarnych dotyczących Archipelagu Malajskiego będziemy w stanie określić prawdopodobieństwo tego, że w styczniu w Polsce będą silniejsze lub słabsze mrozy. Taką prognozę chcielibyśmy przygotowywać na miesiąc do przodu" - wyjaśnia dr Baranowski.
 
Swoje badania dotyczące prognozowania pogody nad Archipelagiem Malajskim dr Dariusz Baranowski prowadził w Stanach Zjednoczonych w Jet Propulsion Laboratory, California Institute of Technology. Dzięki grantowi w programie Homing, przyznanemu mu przez Fundację na rzecz Nauki Polskiej, wrócił jednak do Polski i będzie kontynuował swoje badania na Uniwersytecie Warszawskim. W projekcie uczestniczą również naukowcy m.in. ze Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii.
 
PAP - Nauka w Polsce, Ewelina Krajczyńska
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,415316,silne-mrozy-i-ulewy-w-europie-klucz-moze-tkwic-w-archipelagu-malajskim.html

Offline Orionid

  • Weteran
  • *****
  • Wiadomości: 24495
  • Very easy - Harrison Schmitt
Odp: Wzrost efektu cieplarnianego na Ziemi w ostatnich dekadach
« Odpowiedź #271 dnia: Sierpień 15, 2017, 06:35 »
Europejscy naukowcy ostrzegają przed falami supergorąca
11.08.2017

Według raportu Komisji Europejskiej postępujące ocieplenie klimatu sprawi, że wiele części świata, w tym Europa, będzie doświadczało pogody nawet niebezpiecznej dla życia. Zagrożenie ma wynikać z połączenia wysokich temperatur i dużej wilgotności.

Klimatolodzy z należącego do Komisji Europejskiej Joint Research Centre (JRC) opublikowali w piśmie „Scientific Reports” opracowanie, które prognozuje rezultaty podniesienia globalnej temperatury o 2 oraz 4 st. C. Jak podają badacze, nowością w tej pracy jest uwzględnienie udziału wilgotności powietrza w przewidywanych falach gorąca.
 
Włączenie wilgotności do modelu ma podstawowe znaczenie, ponieważ w połączeniu z ciepłem tworzy ona bardzo niebezpieczną kombinację. Utrudnia bowiem możliwość chłodzenia organizmu przez pocenie. Łączne działanie wilgotności i temperatury określa temperatura odczuwalna.
 
Według prognoz wzrost globalnej temperatury o 2 st. C w stosunku do poziomu sprzed rewolucji przemysłowej spowoduje, że wiele rejonów będzie nawiedzanych falami ciepła o temperaturze odczuwalnej przekraczającej 40 st. C. Zagrożone są obszary położone w Azji, Australii, Ameryce Północnej i Południowej i północnej Afryce. Najmniej dotknięta ma być Europa, lecz i w tym rejonie ataki ciepła mają w ciągu roku pojawiać z 30 proc. prawdopodobieństwem.
 
Wzrost światowej temperatury o 4 st C. ma tymczasem wywołać pojawienie się fal supergorąca. Odczuwalna temperatura ma wtedy przekraczać nawet 55 st. C. Dotkną one gęsto zaludnione obszary m.in. na wschodnim wybrzeżu USA, nadmorskie rejony Chin, dużą część Indii i Ameryki Południowej.
 
W tym scenariuszu mocno może ucierpieć także Europa. Upały o temperaturze odczuwalnej 40 st. C. mają wtedy pojawiać się na jej obszarze regularnie, a niektóre regiony Europy wschodniej mają doświadczać fal gorąca osiągających 55 st. C.
 
Uwzględnienie wilgotności wyraźnie zmienia obraz problemu. Niektóre miejsca, jak np. Szanghaj czy Chicago, byłyby całkiem bezpieczne, gdyby wziąć pod uwagę tylko temperaturę, jednak zagrożenie ekstremalnymi warunkami gwałtownie rośnie w rozszerzonym modelu.
 
Badacze zwracają więc uwagę na potrzebę działań nakierowanych na zapobieganie wzrostom temperatur oraz na przygotowanie się na ewentualne, groźne fale ciepła.(PAP)

http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,415308,europejscy-naukowcy-ostrzegaja-przed-falami-supergoraca.html

Offline Orionid

  • Weteran
  • *****
  • Wiadomości: 24495
  • Very easy - Harrison Schmitt
Odp: Wzrost efektu cieplarnianego na Ziemi w ostatnich dekadach
« Odpowiedź #272 dnia: Sierpień 15, 2017, 06:37 »
Zmiany klimatu to nowe terminy powodzi
14.08.2017

Zmiany klimatu zmieniły sposób, w jaki wylewają europejskie rzeki – potwierdza to bezprecedensowa pod względem skali analiza danych hydrometrycznych z terenu Europy, o której informuje „Science”. W ostatnim półwieczu termin pojawiania się powodzi przyspieszył miejscami nawet o 65 dni.

Powodzie dotykają na całym świecie większą liczbę ludzi, niż jakikolwiek inny rodzaj zagrożeń naturalnych. Spowodowane przez nie straty wynoszą co roku średnio 104 miliardy dolarów. Jak przewidują eksperci, koszty te będą rosły – zarówno ze względu na stały wzrost gospodarczy, jak i zmiany klimatyczne. Poza tym oraz więcej osób mieszka na terenach zalewowych.
 
Dokładną ocenę zachodzących zmian utrudniały dotychczas niekompletność i/lub niska jakość dostępnych danych oraz złożony charakter zjawisk.
 
Günter Blöschl z Wiedeńskiego Uniwersytetu Technologicznego i jego koledzy z wielu krajów Europy (w tym Polka, Marzena Osuch z Instytutu Geofizyki PAN) zamiast - jak inni badacze – skupiać się na częstości występowania powodzi, zajęli się czasem ich występowania, uznając go za bardziej przydatny wskaźnik.
 
Przeanalizowali dane z nowo utworzonej bazy danych European Flood Database. Dane te zostały zebrane pomiędzy rokiem 1960 a 2010 przez ponad 4200 stacji hydrometrycznych w 38 krajach Europy (w tym przez polski Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej – Państwowy Instytut Badawczy). Aby ustalić potencjalne czynniki powodujące powódź, oprócz terminu wystąpienia najwyższego poziomu wody w danym roku brano pod uwagę opady, wilgotność gleby i występowanie utrzymujących się temperatur powyżej zera, powodujących topnienie śniegu.
 
"Moment pojawienia się powodzi dostarcza informacji na temat jej prawdopodobnych przyczyn" - mówi Blöschl. Np. na większości terenów Europy północno zachodniej i regionu śródziemnomorskiego powodzie zdarzają się coraz częściej zimą, kiedy parowanie jest słabe, a opady dość silne. Natomiast w Austrii największe nasilenie powodzi jest związane z letnimi ulewami. W Europie północno-wschodniej ryzyko powodzi najbardziej rośnie na wiosnę i ma związek z roztopami. Czas, w którym zdarza się najwięcej powodzi, ma więc bardzo wyraźny związek z klimatem.
 
W czasie nowych analiz okazało się, że wiosną rzeki wylewają coraz wcześniej w zachodnich i północno-wschodnich regionach kontynentu, natomiast coraz później - wokół Morza Północnego i w niektórych rejonach wybrzeża śródziemnomorskiego.
 
Najbardziej znaczące zmiany miały miejsce w Europie Zachodniej wzdłuż wybrzeża północnoatlantyckiego, od Portugalii do Anglii. W okresie 50 lat około połowa stacji odnotowała tam przesunięcie w kierunku wcześniejszych powodzi, co najmniej o 15 dni. Zdaniem autorów zmiana ta ma związek głównie z właściwościami gleby w tym regionie, w szczególności jej zdolnością do zatrzymywania wilgoci.
 
Niemal wszystkie stacje w północno-wschodniej Europie odnotowały coraz wcześniej nadchodzące powodzie, przy czym w połowie przypadków przesunięcie wyniosło ponad osiem dni. Zmiany te to przede wszystkim wynik wzmożonego topnienia śniegu, co wynika z postępu ocieplenia.
 
Natomiast wokół Morza Północnego około połowa stacji odnotowała powodzie późniejsze o co najmniej osiem dni. Autorzy analizy przypisują ten efekt ekstremalnym opadom w zimie oraz zmianom dotyczącym tak zwanej Oscylacji Północnoatlantyckiej (zjawisko meteorologiczne na obszarze Północnego Atlantyku, które wpływa na klimat na otaczających go kontynentach poprzez zmiany ciśnienia, temperatury, prędkości wiatru oraz ilości opadów).
 
Jeśli chodzi o skrajne przypadki, to w niektórych rejonach zaobserwowano przyspieszenie powodzi nawet o 13 dni na dekadę (co w ciągu półwiecza dało 65 dni), w innych zaś - opóźnienie o 9 dni na dekadę (czyli o 45 dni w ciągu pół wieku obserwacji).
 
Badanie wskazało na złożoność procesów powodziowych w północno-zachodniej Europie. Na atlantyckich wybrzeżach Europy Zachodniej "zimowe" powodzie faktycznie występują już jesienią, gdyż gleba wcześniej osiąga tam maksymalną wilgotność. W przypadku części wybrzeża śródziemnomorskiego wydarzenia powodziowe występujące później w związku z ociepleniem obszaru Morza Śródziemnego.
 
"Bez podjęcia odpowiednich działań, takie zmiany w występowaniu powodzi mogą w znaczący sposób wpłynąć na plony, bezpieczeństwo i sprawność infrastruktury, wytwarzanie prądu przez hydroelektrownie, zaopatrzenie w wodę i gospodarkę wodną. Nasuwają się ważne pytania dotyczące przewidywalności powodzi" - komentują na łamach „Science” Louise J. Slater oraz Robert L. Wilby, geografowie z Loughborough University w Wielkiej Brytanii. (PAP)

http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,415317,zmiany-klimatu-to-nowe-terminy-powodzi.html

Offline Orionid

  • Weteran
  • *****
  • Wiadomości: 24495
  • Very easy - Harrison Schmitt
Odp: Wzrost efektu cieplarnianego na Ziemi w ostatnich dekadach
« Odpowiedź #273 dnia: Sierpień 18, 2017, 08:00 »
Ocieplenie klimatu oznacza zmiany dla gospodarki leśnej
17.08.2017

Szwajcarskie badanie pokazało, że świerk i buk - drzewa używane jako podstawowe źródło drewna w tym kraju - są zagrożone, także w wielu regionach europejskich. Ratunkiem dla gospodarki leśnej może być mało wymagająca jodła.

Europejskie lasy się zmieniają - a to oznacza, że do końca wieku mogą się pojawić problemy dotyczące zasobów drewna - twierdzą badacze z Swiss Federal Institute for Forest, Snow and Landscape Research (WSL) na łamach pisma "Global Change Biology".
 
Naukowcy sprawdzili, jak podstawowe dla leśnictwa gatunki radzą sobie z coraz cieplejszymi i coraz bardziej suchymi warunkami, które mogą pojawić się na wielu obszarach. Badanie objęło świerk pospolity, buk zwyczajny i jodłę pospolitą.
 
Autorzy badania wyjaśniają, że dużo zależy od tego, w jakim stopniu dany gatunek na przestrzeni minionych wieków przystosował się specyficznie do warunków, w których rośnie obecnie. Wysoka adaptacja powoduje, że drzewom trudniej jest znosić zmiany. Ale ze względu na długi cykl życiowy drzew trudno im jest zaadaptować się do szybko postępujących zmian klimatycznych.
 
Obserwacja sadzonek pochodzących z różnych rejonów Szwajcarii przyniosła wyniki, które badacze określili jako zdumiewające. Okazało się, że świerk zagrożony jest w wielu obszarach całego kraju, ponieważ ściśle dopasował się do obecnych warunków. Zagrożony jest także buk, choć w nieco mniejszym stopniu.
 
Jednocześnie potwierdziło się, że jodła jest mało wybredna i w niewielkim stopniu zmieniła swoje genetyczne przystosowanie. To zaś oznacza, że jest bardziej uniwersalna od pozostałych dwóch gatunków i może sobie lepiej poradzić w przyszłości.
 
"Byliśmy bardzo zaskoczeni tym, że świerk wykazał silną adaptację do lokalnego klimatu, podczas gdy jodła wydaje się nie wykazywać praktycznie żadnej adaptacji" - zauważa główna autorka badania, Aline Frank.
 
Naukowcy przygotowali więc kilka porad dla leśników. Według nich świerk powinien być używany rzadko i tylko na dobrze nawodnionych obszarach. Powinny być przy tym stosowane nasiona drzew rosnących na terenach, które już obecnie są cieplejsze - oczywiście o ile jednak będą znosić mrozy. Podobnie należy traktować uprawy buków. W największym stopniu problem może jednak rozwiązać uniwersalna jodła - twierdzą badacze. (PAP)

http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,415353,ocieplenie-klimatu-oznacza-zmiany-dla-gospodarki-lesnej.html

Polskie Forum Astronautyczne

Odp: Wzrost efektu cieplarnianego na Ziemi w ostatnich dekadach
« Odpowiedź #273 dnia: Sierpień 18, 2017, 08:00 »

Offline Orionid

  • Weteran
  • *****
  • Wiadomości: 24495
  • Very easy - Harrison Schmitt
Odp: Wzrost efektu cieplarnianego na Ziemi w ostatnich dekadach
« Odpowiedź #274 dnia: Sierpień 20, 2017, 09:15 »
Naukowiec: katastrofalne nawałnice będą zdarzać się coraz częściej
18.08.2017

Katastrofalne nawałnice - jak te, które przeszły przez Polskę z piątku na sobotę - będą coraz częstsze. Na ich intensywność i regularność wpływa postępujące ocieplenie klimatu, do którego przyczynia się człowiek - mówi PAP fizyk atmosfery prof. Szymon Malinowski.
Nawałnica, która przeszła przez Polskę z piątku na sobotę (11-12 sierpnia) to - jak mówi naukowiec - zdarzenie związane z postępującym ociepleniem klimatu, które z kolei spowodowane jest przez działalność człowieka: emisję gazów cieplarnianych. "Postępujące ocieplenie klimatu już teraz powoduje, że typu zdarzenia robią się coraz bardziej prawdopodobne" - zauważa prof. Szymon Malinowski z Instytutu Geofizyki Uniwersytetu Warszawskiego.
 
Zdaniem badacza, o ile ludzie nie zmniejszą emisji gazów cieplarnianych w skali globalnej, to nawałnice podobne do tej, która przeszła kilka dni temu nad Polską mogą zdarzać się w Europie nawet co kilka lat. Coraz cieplejszy klimat sprzyja ekstremalnym zdarzeniom meteorologicznym, dlatego można się spodziewać, że z biegiem czasu będzie rosła zarówno częstotliwość, jak i siła takich zjawisk.
 
Naukowiec zwraca uwagę, że nawałnica z ostatnich dni nie była odosobnionym przypadkiem na terenie naszego kraju w ciągu ostatnich lat. Przypomina o powodziach czy występowaniu tornad.
 
"Ocieplenie klimatu powoduje, że rzadziej będziemy mieli do czynienia z umiarkowaną pogodą. Już teraz możemy potwierdzić, że susze i powodzie zdarzają się częściej niż kilkadziesiąt lat temu" - zaznacza prof. Malinowski.
 
Wraz z globalnymi zmianami klimatycznymi wydłuża się też sezon, w którym podobne nawałnice w Polsce mogą występować. Obecnie trwa on od kwietnia do sierpnia, ale za parę lat może się jeszcze wydłużyć - zauważa naukowiec.
 
"Choć nawałnica, która przeszła przez nasz kraj była silna, to - w siedmiostopniowej (0-6) Skali Fujity prędkość wiatru osiągnęła zaledwie stopień 2" - mówi prof. Malinowski.
 
Prof. Malinowski dodaje, że w Polsce od lat nie prowadzi się kształcenia na kierunkach meteorologia i klimatologia, dlatego też w kwestii prognozowania pogody i zjawisk ekstremalnych "Polska nie przystaje i nie ma szansy w najbliższych latach przystawać do dobrych standardów światowych".
 
"Liczy się sprzęt, ale najważniejsi są ludzie, doświadczenie, organizacja. W wielu krajach, m.in. Zachodniej Europy i USA prognozy pogody są bardziej precyzyjne" - dodaje.
 
11 i 12 sierpnia miały miejsce w Polsce intensywne burze, gradobicie i nawalne deszcze. Najbardziej ucierpiały cztery województwa: dolnośląskie, wielkopolskie, kujawsko-pomorskie i pomorskie. Wiatr uszkodził 45 tys. ha lasów. Uprzątnięcie terenów dotkniętych nawałnicami potrwa do 2019 r - mówiła w środę rzeczniczka Lasów Państwowych Anna Malinowska. Dodała, że potrzeba 80-100 lat, by na tych terenach z powrotem pojawił się dorosły las.
 
PAP - Nauka w Polsce, Szymon Zdziebłowski
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,415372,naukowiec-katastrofalne-nawalnice-beda-zdarzac-sie-coraz-czesciej.html
http://www.forum.kosmonauta.net/index.php?topic=2500.msg108072#msg108072

Offline Orionid

  • Weteran
  • *****
  • Wiadomości: 24495
  • Very easy - Harrison Schmitt
Odp: Wzrost efektu cieplarnianego na Ziemi w ostatnich dekadach
« Odpowiedź #275 dnia: Sierpień 27, 2017, 09:25 »
Rewolucja w krainie lodu - Polacy badają skalne wybrzeża Arktyki
24.08.2017

Nowe badania prowadzone przez naukowców polskich i brytyjskich pokazują, że wybrzeża skalne w Arktyce - odsłaniane spod lodowca w związku z ociepleniem - ulegają erozji szybciej i bardziej intensywnie, niż sądzono.

PRZEBUDZENIE W KRAINIE LODU
 
Tereny polarne to jedne z tych miejsc na Ziemi, gdzie zmiany klimatu uderzają najsilniej. Podczas arktycznych zim coraz częstsze są okresy przejściowego ocieplenia - które też trwają dłużej, niż jeszcze 30 lat temu. W porze letniej odnotowywane są kolejne rekordy minimalnej powierzchni morskiej pokrywy lodowej, maleje też całoroczny zasięg lodu morskiego w Arktyce, stanowiąc kolejną ilustrację dla kolejnych rekordów ciepła.
 
Zmiany te ostatnio wyraźnie przyspieszyły. I choć w geologicznych skalach czasu okres kilku dekad trudno traktować jako coś więcej niż epizod, naukowcy alarmują, że tempo zmian w krajobrazie nasuwa skojarzenia z rewolucją.
 
Z powodu ocieplenia na stałe znikają lodowce, które przez tysiące lat zasłaniały skalne wybrzeże, chroniąc je fizycznie przed działaniem erozji. Na tę zmianę nakłada się kolejna - w kilkanaście lat znika stały nacisk tysięcy ton lodu, działających od tysięcy lat. Ta dramatyczna zmiana ciśnienia oznacza, że skała nagle zaczyna "pracować".
 
KROPLA DRĄŻY KAMIEŃ
 
"Następuje pewnego rodzaju rozprężenie. Zachodzą procesy prowadzące do powstania spękań, a wyłaniający się skalny krajobraz nie dość, że odreagowuje nagły brak lodu, to jeszcze zostaje poddany całej mozaice procesów: działania rzek, wiatru, słońca, temperatury powietrza, śniegu, deszczu - którego w Arktyce nie bywało, a teraz jest go coraz więcej..." - wylicza dr Mateusz Strzelecki z Wydziału Geomorfologii Uniwersytetu Wrocławskiego.
 
"Do tej pory warunki, w jakich te skały funkcjonowały, było bardzo homogeniczne, jednorodne - był lód, było zimno i stabilnie. Nagle lodu nie ma; brakuje grubej ochrony, a na skałę na wybrzeżu zaczyna działać mnóstwo procesów związanych z działaniem fal sztormowych czy przypływu i odpływu. Co bardziej istotne dla stabilności wybrzeża, środowisko skalne zaczyna być nagle uderzane przez mroźne temperatury, przez migrujące wzdłuż klifów zaspy śnieżne, a w same klify - półki skalne - uderzają wiatry arktyczne, które niosą w sobie drobinki piasku. Skałę zaczyna niszczyć mozaika procesów geomorfologicznych, rzeźbotwórczych, tworzących krajobraz" - opowiada.
 
Dr Strzelecki kierował polsko-brytyjskim zespołem, który badał przebieg wietrzenia i erozji skalnych klifów i platform na Spitsbergenie. "Interesuje nas krajobraz, który formował się pod lodem, +pamięta+ zlodowacenie, ale bardzo szybko musi się teraz dostosować do warunków bez lodu. Właśnie ta reakcja, jej szybkość i sposób, w jaki przebiega, jest kluczowa w naszych badaniach" - wyjaśnia geomorfolog w rozmowie z PAP.
 
SKAŁA - NIE TAKA TRWAŁA
 
Jak się okazuje, przebiegająca w Arktyce erozja jest bardziej intensywna, niż na innych szerokościach geograficznych.
 
"Niektóre odcinki wybrzeży w Arktyce - tzw. zmarzlinowych - cechuje jedno z najwyższych temp erozji na świecie. My zaś wskazujemy, że na tych odcinkach, które dotychczas wydawały się stabilne, obserwujemy wzrost intensywności procesów erozyjnych i wzrost destabilizacji samych wybrzeży skalnych - mówi naukowiec. - Wiąże się to z działaniem procesów nowych dla wybrzeży w krajobrazie uwolnionym spod lodu i ma związek z ociepleniem klimatu. Wszystkie spawy, pęknięcia i szczeliny skalne, które przez lata związane były wieczną zmarzliną - obecnie zaczynają tajać, uwalniać się i pracować".
 
Zaledwie w czerwcu świat obiegły pochodzące z Grenlandii zdjęcia arktycznej fali tsunami, która zniszczyła jedno z tamtejszych miast. Tsunami zostało spowodowane przez potężne osuwisko, które powstało ze zdestabilizowanego stoku, po czym osunęło się do cieśniny i wywołało falę. "Arktyczne wybrzeża zmierzają do punktu krytycznego; kiedy on zostanie przekroczony - a wielu miejscach być może już do tego dochodzi - będziemy świadkami coraz większej ilości destabilizacji nadmorskich stoków i osuwisk, które mogą wywołać nawet tak ekstremalne procesy, jak fale tsunami" - zauważa dr Strzelecki.
 
Strome, skalne wybrzeża podobne do tego, które nawiedziło tsunami, oprócz Grenlandii istnieją też na Spitsbergenie, w Arktyce Kanadyjskiej czy fiordach Alaski. "Kiedy na taki typ wybrzeża - stromego i skalnego - nadchodzi fala, to jej wysokość i siła uderzeniowa jest skumulowana zdecydowanie bardziej punktowo na danym obszarze, a zniszczenia po fali - potężne" - mówi dr Strzelecki.
 
LATA POMIARÓW, TO PROCENTUJE
 
Analizy wybrzeży możliwe były m.in. dzięki danym geologicznym i klimatologicznym, gromadzonym na Polskiej Stacji Polarnej Hornsund w Arktyce (na Spitsbergenie), gdzie naukowcy już od lat 70. XX w. monitorują lodowiec Hansa. Dzięki uzyskanym przez nich danym można szczegółowo prześledzić, jak szybko lodowiec topniał - i porównywać reakcję miejsc odsłoniętych pół wieku temu i w ostatnich latach.
 
Badania wsparła też Polska Stacja Antarktyczna im. H. Arctowskiego (w Antarktyce, na Wyspie Króla Jerzego), gdzie grupa prowadzi podobne obserwacje wzdłuż świeżo odsłoniętych spod lodu wybrzeży wulkanicznych.
 
Ciekawość badaczy ma aspekt praktyczny. Na świecie trwa bowiem geopolityczny i strategiczny wyścig o Arktykę, a różne państwa upatrują w niej potencjału związanego z przyszłym wydobyciem surowców czy transportem. Otwarte wody Arktyki pozwolą w przyszłości skrócić szlaki żeglowne, co oznacza duże oszczędności.
 
Dr Strzelecki przypomina, że choć renesans badań wybrzeży arktycznych nastąpił ok. 15 lat temu, to wówczas główny nacisk położono na badania na Syberii i Alasce, gdzie jednocześnie inwestowano w infrastrukturę związaną z przemysłem wydobywczym - rurociągi, gazociągi czy przyszłe porty.
 
BUDOWANIE NA SKALE?
 
"Resztę Arktyki, która również intensywnie była uwalniana od lodu, traktowano po macoszemu - mówi. - Tymczasem wybrzeża skaliste stanowią powyżej jednej trzeciej wybrzeży w Arktyce". W wielu miejscach Grenlandii, Spitsbergenu czy Arktyki Kanadyjskiej właśnie tam powstają nowe lądowiska, porty, osady ludności miejscowej - inuickiej, i stacje badawcze. "My pokazujemy, jak wrażliwy jest ten świeżo uwolniony spod lodu geoekosystem skalistego wybrzeża" - zaznacza geomorfolog z UWr.
 
Wyniki analiz opublikowano w prestiżowym "Science of the Total Environment" http://www.sciencedirect.com/science/article/pii/S0048969717317126
 
Swoimi badaniami geografowie starają się zainteresować również przyrodników. Chcą sprawdzić, jak uwolnione spod lodu wybrzeża skalne zareagują na działające jednocześnie bodźce: obecność żywiołów i zasiedlanie przez rośliny i zwierzęta.
 
PAP - Nauka w Polsce, Anna Ślązak
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,415425,rewolucja-w-krainie-lodu---polacy-badaja-skalne-wybrzeza-arktyki.html

Offline Orionid

  • Weteran
  • *****
  • Wiadomości: 24495
  • Very easy - Harrison Schmitt
Odp: Wzrost efektu cieplarnianego na Ziemi w ostatnich dekadach
« Odpowiedź #276 dnia: Wrzesień 01, 2017, 22:53 »
Globalne ocieplenie sprzyja leśnym szkodnikom
01.09.2017

Coraz łagodniejsze zimy mogą być korzystne dla ekspansji jednego z najgroźniejszych wrogów drzew: chrząszcza bielojada (Dendroctonus frontalis) – informuje pismo „Nature Climate Change”.

W ciągu kilku najbliższych dziesięcioleci spowodowany przez globalne ocieplenie wzrost zimowych temperatur może znacząco zwiększyć zasięg występowania chrząszcza Dendroctonus frontalis. Dotychczas rozpowszechnienie tego gatunku ograniczone było przez najniższe spotykane zimą temperatury, jednak średnia wyjątkowo niskich temperatur rośnie szybciej niż średnia temperatura na Ziemi.
 
Należący do podrodziny kornikowatych bielojad zamieszkuje obecnie Amerykę Środkową i południowy wschód USA. Podwyższanie się zimowych temperatur grozi pojawieniem się bielojada w całych Stanach Zjednoczonych i na południu Kanady. Od kilku lat chrząszcze te zaczęły pojawiać się na amerykańskim północnym wschodzie. Na Long Island w Nowym Jorku zauważono je po raz pierwszy w 2014 roku, a do Connecticut trafiły w 2015 r.
 
Samice tego gatunku drążą kręte chodniki pomiędzy między korą a drewnem i składają w nich jaja. Ponieważ wydzielają przy tym feromony, wabiące zarówno samce, jak i inne samice, dochodzi do masowej inwazji niszczenia dużych obszarów lasu. Zniszczone, wysuszone drzewa łatwo ulegają pożarom, emitującym do atmosfery gazy cieplarniane.
 
Autorzy najnowszych badań, Corey Lesk i Radley Horton z Columbia University uważają, że przed rokiem 2020 chrząszcz zadomowi się wzdłuż atlantyckiego wybrzeża USA aż do Nowej Szkocji, a do roku 2050 aż 78 proc. lasów od Maine po Ohio będzie miało klimat sprzyjający szkodnikowi. Do roku 2080 klimat sprzyjający temu szkodnikowi może zapanować na 700 tys. kilometrach kwadratowych północnego-wschodu USA i południa Kanady. 71 proc. drzewostanu sosny czerwonej i 48 proc. sosny Banksa będzie zagrożonych.
 
Lesk i Horton prowadzą szerzej zakrojone badania zagrożeń związanych ze zmianami w ekstremach temperaturowych. Wiele gatunków jest wrażliwych na wyjątkowo niskie i wyjątkowo wysokie temperatury. Badacze skupili się na bielojadzie, ponieważ ma on groźny wpływ na lasy. Jest też dostępna sięgającą 100 lat wstecz dokumentacją wpływu niskich temperatur na zasięg chrząszcza. Według danych US Forest Service w latach 1990-2004 roczne straty w drzewostanie powodowane działalnością bielojada wynosiły 100 milionów dolarów.
 
W ciągu ostatnich 50 lat w wielu miejscach USA temperatura najzimniejszej nocy w roku wzrosła o 6-7 stopni Fahrenheita (około 3 stopni Celsjusza), podczas gdy średnie roczne temperatury - o 1 stopień Fahrenheita (około 0,5 stopnia Celsjusza). Horton i Lesk przewidują, że do roku 2050-2070 na północnym-wschodzie USA i południowym wschodzie Kanady minimalne roczne temperatury wzrosną o dodatkowe 6,3-13,5 stopni Fahrenheita (do 7 stopni Celsjusza).
 
Szybkiemu wzrostowi temperatur towarzyszy ekspansja szkodnika. W stanie New Jersey od roku 1980 bielojad zwiększał zasięg na północ o 64 kilometry na dekadę. Najbardziej wysunięte na północ obszary występowania tego gatunku przesuwają się nawet o 85 kilometrów na dekadę.
 
Naukowcy korzystali z 27 różnych modeli klimatycznych oraz dwóch modeli emisji gazów cieplarnianych. Brali też pod uwagę trudności przemieszczania się owada w terenie, na którym sosny występują rzadko (ale na wielu obszarach USA bielojadowi udało się przebyć tereny z rzadko rosnącymi sosnami). Jednak nie ustalili, jak zmieni się sytuacja, gdy minimalne temperatury będą rosły szybciej, niż przewidują modele klimatyczne albo dojdzie do nieprzewidywalnych zmian cyrkulacji powietrza czy pokrywy śnieżnej.
 
Nie wiadomo, jak chrząszcz bielojad zareaguje na susze czy fale upałów, jak bardzo wrażliwe na jego ataki będą sosny występujące bardziej na północy oraz jak na rosnące temperatury zareagują naturalni wrogowie - na przykład chrząszcze z rodziny przekraskowatych.
 
Zwalczanie chrząszcza w lasach położonych bardziej na południu opiera się głównie na wycinaniu zaatakowanych przez szkodnika drzew i przynosi ograniczone rezultaty. (PAP)
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,459495,globalne-ocieplenie-sprzyja-lesnym-szkodnikom.html

Offline Orionid

  • Weteran
  • *****
  • Wiadomości: 24495
  • Very easy - Harrison Schmitt
Odp: Wzrost efektu cieplarnianego na Ziemi w ostatnich dekadach
« Odpowiedź #277 dnia: Wrzesień 04, 2017, 15:37 »
What changes when you warm the Antarctic Ocean just 1 degree? Lots
August 31, 2017

After warming a natural seabed in the Antarctic Ocean by just 1° or 2° Celsius, researchers observed massive impacts on a marine assemblage, as growth rates nearly doubled. The findings of what the researchers call the "most realistic ocean warming experiment to date" reported in Current Biology on August 31 show that the effects of future warming may far exceed expectations.

"I was quite surprised," says Gail Ashton of the British Antarctic Survey and Smithsonian Environmental Research Center. "I wasn't expecting a significant observable difference in communities warmed by just 1°C in the Antarctic. I have spent most of my career working in temperate climates where communities experience much greater temperature fluctuations and wasn't expecting such a response to just 1°C of change."

Predicting how organisms and whole communities will respond to climate change in the future remains a major challenge. So, Ashton and her colleagues decided to actually warm an area of seabed around the Rothera Research Station and watch what happened. They deployed heated settlement panels to warm a thin layer of water by 1°C or 2°C above the ambient temperature. Those increases in global temperature are expected within the next 50 and 100 years, respectively.

The experiment showed that with a 1°C increase in temperature, a single pioneer species of bryozoan (Fenestrulina rugula) took off. That one species ultimately dominated the community, driving a reduction in overall species diversity and evenness within two months. Individuals of a marine worm, Romanchella perrieri, also grew to an average size 70 percent larger than those under ambient conditions, the researchers report.

The responses of organisms to a 2°C rise in temperature were much more variable. Growth-rate responses to warming differed among species, ages, and seasons. Species generally grew faster with warming through the Antarctic summer. However, different responses among species were observed in March, when both food availability for suspension feeders and ambient temperature declined, the researchers report.

The researchers say the findings suggest that climate change could have even greater effects on polar marine ecosystems than had been anticipated. As the planet warms, there will be winners (like the bryozoan Fenestrulina rugula) and losers.

The researchers say they now plan to expand the use of this technology to investigate the response to warming in other locations and communities, including the Arctic.

https://phys.org/news/2017-08-antarctic-ocean-degree-lots.html

Ocieplenie oceanów - jeden stopień robi dużą różnicę
06.09.2017

Naukowcy sprawdzili, co dokładnie stanie się, gdy wody Oceanu Południowego ocieplą się o zaledwie jeden lub dwa stopnie Celsjusza. Jak się okazało, nawet tak niewielkie zmiany temperatury znacznie zmniejszały bioróżnorodność tamtejszych ekosystemów.

Eksperyment opisany na łamach najnowszego ”Current Biology”, jego autorzy nazywają ”najbardziej realistycznym eksperymentem dotyczącym ocieplenia oceanów, jaki kiedykolwiek przeprowadzono”.
 
Przez sześć lat badacze pracowali nad urządzeniem, za pomocą którego mogliby podgrzać dno oceanu o kilka stopni Celsjusza.
 
”Chcieliśmy zobaczyć, jak mogą w przyszłości wyglądać ekosystemy w oceanie. Dotychczas najlepszym sposobem było umieszczanie zwierząt w zbiornikach, które później podgrzewano, ale w ten sposób usuwaliśmy je z ich naturalnego środowiska” – opowiada kierująca badaniem biolog morska Gail Ashton z British Antarctic Survey i Centrum Badań Ekologicznych Instytutu Smithsona.
 
Przez 18 miesięcy naukowcy dno morskie w trzech lokalizacjach wokół stacji polarnej Rothera na Wyspie Adelajdy. W dwóch z nich umieścili swoje ”grzejniki”, które podgrzewały dno i otaczające wody odpowiednio o jeden i dwa stopnie Celsjusza. Trzecie miejsce, niepodgrzewane, służyło jako obszar kontrolny.
 
Zaobserwowano, że już niewielki wzrost temperatury, zaledwie o 1 st. C., powodował szybką i znaczącą utratę bioróżnorodności. Jedne gatunki przeżywały gwałtowny rozkwit – jak mszywioły Fenestrulina rugula, które w ciągu kilku miesięcy zdominowały lokalny ekosystem, podczas gdy liczebność innych spadała.
 
Z kolei robakowate wieloszczety z gatunku Romanchella perrieri rosły w cieplejszych wodach do rozmiarów średnio 70 proc. większych niż te w niepodgrzewanym obszarze kontrolnym.
 
”Zaskoczyło mnie to. (...) Większość mej kariery naukowej spędziłam w umiarkowanych klimatach, gdzie ekosystemy doświadczają o wiele większych zmian temperatur, i nie spodziewałam się takiej reakcji na zaledwie jednostopniową różnicę” – przyznaje Ashton.
 
Zdaniem badaczy rezultaty ich eksperymentu sugerują, że zmiana klimatu może mieć dużo większy niż obecnie przewidywany wpływ na polarne ekosystemy morskie. W miarę ocieplania się naszej planety pojawią się zwycięzcy (jak mszywioł Fenestrulina rugula) i przegrani, osłabiając lokalnie bioróżnorodność.
 
Naukowcy planują kontynuację badań w innych lokalizacjach i ekosystemach, również w Arktyce. (PAP)
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,459550,ocieplenie-oceanow---jeden-stopien-robi-duza-roznice.html
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 06, 2017, 19:21 wysłana przez Orionid »

Offline Robek

  • Senior
  • ****
  • Wiadomości: 617
  • LOXem i ropą! ;)
Odp: Wzrost efektu cieplarnianego na Ziemi w ostatnich dekadach
« Odpowiedź #278 dnia: Wrzesień 06, 2017, 00:11 »
Europejscy naukowcy ostrzegają przed falami supergorąca
11.08.2017

Według raportu Komisji Europejskiej postępujące ocieplenie klimatu sprawi, że wiele części świata, w tym Europa, będzie doświadczało pogody nawet niebezpiecznej dla życia. Zagrożenie ma wynikać z połączenia wysokich temperatur i dużej wilgotności.

To chyba już nie w tym roku  ;D
No i byście się zdecydowali, w które prognozy mam wierzyć?
Bo w tym filmie z Leonardo Dicaprio który żeście mi tutaj podesłali  :D to było mówione że w Europie się ochłodzi.
A teraz tutaj jest mówione że się jednak ociepli? to jak to w końcu z tym będzie?



Offline kanarkusmaximus

  • Administrator
  • *****
  • Wiadomości: 23219
  • Ja z tym nie mam nic wspólnego!
    • Kosmonauta.net
Odp: Wzrost efektu cieplarnianego na Ziemi w ostatnich dekadach
« Odpowiedź #279 dnia: Wrzesień 06, 2017, 00:29 »
Ej Robku, ale fala gorąca to co innego od średniej temperatury na przestrzeni roku czy coś w tym stylu. Fale gorąca to raczej przypadek letni.

Co do tego ochłodzenia w Europie - chyba nie ma jeszcze konsensusu w tej kwestii? Jakoś nie za bardzo widziałem...

Offline Robek

  • Senior
  • ****
  • Wiadomości: 617
  • LOXem i ropą! ;)
Odp: Wzrost efektu cieplarnianego na Ziemi w ostatnich dekadach
« Odpowiedź #280 dnia: Wrzesień 06, 2017, 08:32 »
Ej Robku, ale fala gorąca to co innego od średniej temperatury na przestrzeni roku czy coś w tym stylu. Fale gorąca to raczej przypadek letni.

Obecne lato jest dosyć chłodne, w sumie nawet nie pamiętam żeby w lato było kiedykolwiek aż tak zimno.
Też z perspektywy ostatnich dwudziestu kilku lat, to w pracy na polu w środku lata, przeszkadzało mi Słońce które dość mocno świeci o tej porze roku  :D a przecież tego lata to Słońce zupełnie nie przeszkadzało.
Więc na to wychodzi, że jedynym problemem była dla mnie wysoka temperatura, bo jak tylko zrobiło się o kilka stopni chłodniej to światło słonecznie już nie specjalnie mi przeszkadza.

Co do tego ochłodzenia w Europie - chyba nie ma jeszcze konsensusu w tej kwestii? Jakoś nie za bardzo widziałem...

Ale z tym filmem z Leonardo Dicaprio,  coście mi tutaj podesłali, to konsensusu już był  ;D i mówili że ma się ochładzać w Europie.

Offline kanarkusmaximus

  • Administrator
  • *****
  • Wiadomości: 23219
  • Ja z tym nie mam nic wspólnego!
    • Kosmonauta.net
Odp: Wzrost efektu cieplarnianego na Ziemi w ostatnich dekadach
« Odpowiedź #281 dnia: Wrzesień 06, 2017, 09:16 »
Ej Robku, ale fala gorąca to co innego od średniej temperatury na przestrzeni roku czy coś w tym stylu. Fale gorąca to raczej przypadek letni.

Obecne lato jest dosyć chłodne, w sumie nawet nie pamiętam żeby w lato było kiedykolwiek aż tak zimno.
Też z perspektywy ostatnich dwudziestu kilku lat, to w pracy na polu w środku lata, przeszkadzało mi Słońce które dość mocno świeci o tej porze roku  :D a przecież tego lata to Słońce zupełnie nie przeszkadzało.
Więc na to wychodzi, że jedynym problemem była dla mnie wysoka temperatura, bo jak tylko zrobiło się o kilka stopni chłodniej to światło słonecznie już nie specjalnie mi przeszkadza.

Jest to absolutne kłamstwo, które celowo wprowadziłeś do tej rozmowy. W tym roku latem w całej Europie było kilka ekstremalnych fal gorąca, które także zahaczyły o Polskę. Najsilniejsza była tą z przełomu lipca i sierpnia. W lipcu natomiast było gorąco także, przede wszystkim w południowej Europie.
Kilka przykładów, z Polski, co do których nie ma wątpliwości:
https://meteomodel.pl/BLOG/noce-tropikalne-31-07-2017-nocetropikalne/
https://meteomodel.pl/BLOG/kolejny-upalny-dzien-na-horyzoncie/
https://meteomodel.pl/BLOG/upal-1011-sierpnia-2017/
https://meteomodel.pl/BLOG/rekordowo-ciepla-noc-w-suwalkach/
https://meteomodel.pl/BLOG/37c/

Zastanawiam się, czy Robku nie żyjesz na dole kopalni w Wieliczce...

Jednocześnie proponuję, abyś bardzo szybko napisał tutaj, że Twój ostatni post jest błędny i nieprawidłowy.

ekolog

  • Gość
Odp: Wzrost efektu cieplarnianego na Ziemi w ostatnich dekadach
« Odpowiedź #282 dnia: Wrzesień 06, 2017, 13:53 »
W kwestii globalnego ocieplenia warto cytować (z astropolis.pl) obliczenia i konkluzje znanego naukowca (i astro-amatora) Piotra Guzika.

"W ostatnich latach człowiek emituje do atmosfery około 35 miliardów ton CO2 rocznie. Ilość CO2 w atmosferze rośnie o około 3 ppm (3 części na milion) rocznie. Masa atmosfery to około 5x10^15 ton, czyli 3 części na milion to będzie 15x10^9 ton, czyli 15 miliardów ton. O tyle właśnie zwiększa się ilość CO2 w atmosferze każdego roku.

"Źródła naturalne" (oceany, gleba, rośliny itp.) emitują znacznie więcej dwutlenku węgla niż człowiek, ale równocześnie go pochłaniają. Co więcej, oprócz tego, że pochłaniają wszystko to, co same emitują, to pochłaniają jeszcze część z tego, co emituje człowiek.

Wpływ dwutlenku węgla na bilans energetyczny Ziemi jest dodatni (im więcej dwutlenku węgla w atmosferze, tym cieplej). Wiemy też, jak na bilans energetyczny Ziemi wpływają inne czynniki - Słońce, emisje naturalne, pyły i gazy emitowane przez wulkany itp.

Nawet jeśli spalimy cały węgiel, ropę i gaz, Ziemia nie stanie się drugą Wenus. Za to wszystko wskazuje na to, że stanie są ona miejscem znacznie mniej przyjaznym dla życia, a już dla nas (ludzi) w szczególności. Jeśli nie będziemy nic robić w kierunku zmiany tej sytuacji, to z bardzo dużym prawdopodobieństwem zrobimy sporą krzywdę naszym potomkom, którym przyjdzie żyć na Ziemi za 50, 100, 200 czy 300 lat."
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 06, 2017, 13:59 wysłana przez ekolog »

Offline Robek

  • Senior
  • ****
  • Wiadomości: 617
  • LOXem i ropą! ;)
Odp: Wzrost efektu cieplarnianego na Ziemi w ostatnich dekadach
« Odpowiedź #283 dnia: Wrzesień 06, 2017, 14:55 »
Jest to absolutne kłamstwo, które celowo wprowadziłeś do tej rozmowy. W tym roku latem w całej Europie było kilka ekstremalnych fal gorąca, które także zahaczyły o Polskę. Najsilniejsza była tą z przełomu lipca i sierpnia. W lipcu natomiast było gorąco także, przede wszystkim w południowej Europie.

Może faktycznie jeśli brać pod uwagę średnią temperaturę w całej Europie, to może i by tak wyszło, ale mi bardziej pasuje to co tutaj mówią.

http://gazetaolsztynska.pl/455169,Dlaczego-w-tym-roku-nie-mamy-lata-Wyjasniamy.html#axzz4rtsMy0Xn


Odnośnie tego upalnego dnia na horyzoncie to też tutaj mówią prawdę.

https://meteomodel.pl/BLOG/kolejny-upalny-dzien-na-horyzoncie/

Bo prognozy były na zaledwie kilka dni temperatury powyżej +30 stopni, a samemu przecież pamiętam że jeszcze kilkanaście lat temu zawsze była taka sytuacja, że sa co najmniej 2 tygodnie upałów gdzie cały czas jest temperatura grubo powyżej +30 stopni, więc już po tym widać że w tym roku tych upalnych dni jest u mnie dużo mniej, bo przecież ten tydzień upału to nie jest prawdziwe Polskie lato, i z tego same problemy bo tak zimny czerwiec spowodował że owady się nie specjalnie z zimy pobudziły, i nie było komu zapylać tych jabłoni czy tam czereśni, no ale skoro nie było prawdziwej zimy nie ma i lata, więc to wszystko i tak się wyrównuje.

Jeśli nie będziemy nic robić w kierunku zmiany tej sytuacji, to z bardzo dużym prawdopodobieństwem zrobimy sporą krzywdę naszym potomkom, którym przyjdzie żyć na Ziemi za 50, 100, 200 czy 300 lat."

Z tego co tam kiedyś po internetach wyczytałem, to Polska nie ucierpi przez te zmiany klimatu, aż tak bardzo nie ucierpi.
Zresztą za 50 lat w Polsce, to poziom wody w ocenach będzie większy o pół metra, a klimat się ociepli o góra 2 stopnie, więc nawet jak dożyje, to tego za specjalnie nie zauważę.

Offline kanarkusmaximus

  • Administrator
  • *****
  • Wiadomości: 23219
  • Ja z tym nie mam nic wspólnego!
    • Kosmonauta.net
Odp: Wzrost efektu cieplarnianego na Ziemi w ostatnich dekadach
« Odpowiedź #284 dnia: Wrzesień 06, 2017, 15:05 »
Robku, nie mówimy tutaj o kilku dniach +30, ale raczej kilku dniach bliżej +40 stopni, jeśli mamy porównywać.

Zobacz zresztą kilka innych danych
http://pogodynka.pl/polska/daneklimatyczne/

Tak się składa w Polsce, że latem mamy zwykle więcej opadów. W sytuacjach maksymalnych także. W niewielu polskich miastach się zdarza, żeby więcej padało poza latem, ale i tak w lecie sporo pada. A jak pada, to przez kilka dni jest chłodniej.

Uważam, że celowo szukasz dziury w całym, szukając tego jednego "dowodu", który całej reszcie zaprzeczy.

Polskie Forum Astronautyczne

Odp: Wzrost efektu cieplarnianego na Ziemi w ostatnich dekadach
« Odpowiedź #284 dnia: Wrzesień 06, 2017, 15:05 »