Autor Wątek: Wzrost efektu cieplarnianego na Ziemi w ostatnich dekadach  (Przeczytany 176242 razy)

0 użytkowników i 5 Gości przegląda ten wątek.

Online Orionid

  • Weteran
  • *****
  • Wiadomości: 24604
  • Very easy - Harrison Schmitt
Odp: Wzrost efektu cieplarnianego na Ziemi w ostatnich dekadach
« Odpowiedź #180 dnia: Luty 14, 2017, 14:46 »
Koszt prądu może znacznie wzrosnąć przez zmiany klimatu
14.02.2017

Amerykańskie rachunki za prąd mogą w najbliższym stuleciu wzrosnąć o miliardy dolarów więcej, niż zakładały prognozy ekonomistów. A wszystko przez zmiany klimatu - przestrzegają amerykańscy i kanadyjscy naukowcy.

Nowe badania pokazują, że wzrost średnich temperatur nie doprowadzi jedynie do zwiększenia ogólnorocznego zapotrzebowania na elektryczność, lecz przede wszystkim do jego wzrostu w okresach największego zapotrzebowania, zwłaszcza latem - podkreślają naukowcy z Uniwersytetu Michigan, Uniwersytetu Kalifornijskiego Uniwersytetu Stanforda oraz Uniwersytetu Kolumbii Brytyjskiej.
 
Naukowcy przestrzegają, że aby odpowiedzieć na zapotrzebowanie i uniknąć spadków napięcia w kluczowych okresach, należy wydać od 70 do 180 mld dolarów na odnawianie infrastruktury energetycznej w samych USA. Jednym z "kluczowych okresów" wzrostu zapotrzebowania na prąd jest lato - dzieje się tak m.in. z uwagi na stosowanie klimatyzacji - podkreślają naukowcy.
 
"Oznacza to, że adaptacja do zmian klimatycznych będzie droższa, niż przypuszczaliśmy" - zauważa prof. Catherine Hausman z Uniwersytetu Michigan. - "To sprawia, że wszelkie wysiłki mające na celu ograniczenie tego procesu, stają się tym bardziej wartościowe i opłacalne, ponieważ mogą powstrzymać te koszty".
 
Jako że zapotrzebowanie na prąd różni się w zależności od regionu, badania objęły 166 obszarów wyróżnianych przez dostawców energii elektrycznej. Naukowcy najpierw obliczyli relację pomiędzy temperaturą powietrza a zapotrzebowaniem na prąd w każdym z tych regionów. Następnie wyniki wykorzystali w symulacji, opartych na dwóch różnych scenariuszach, związanych z emisją dwutlenku węgla. Pierwszy z nich zakładał, że emisję dwutlenku węgla uda się ustabilizować, natomiast drugi - że będzie ona dalej rosła. Jak podkreślają badacze, w obydwu scenariuszach aktualna infrastruktura energetyczna okaże się za słaba, jeśli sprawdzą się przewidywania dotyczące zmian temperatur w ciągu najbliższych 100 lat.
 
W pierwszym przypadku unowocześnienie infrastruktury kosztować będzie 70 mld dolarów. Naukowcy oceniają, że w tym przypadku o 152 proc. wzrośnie liczba dni w roku, w których zapotrzebowanie na prąd wyniesie co najmniej 95 proc. wydajności sieci energetycznej. Z kolei przystosowanie infrastruktury w drugim przypadku pochłonie 180 mld dolarów, zaś liczba dni o 95 proc. zapotrzebowaniu wzrośnie nawet o 395 proc.
 
Badacze zaznaczają, że nie powinno się traktować ich analiz jako "prognoz" z uwagi m.in. na fakt, że nie biorą one pod uwagę rozwoju technologii. "Mówimy raczej +co byśmy musieli zrobić, aby przystosować sieć energetyczną, jeśli świat ociepliłby się już teraz+" - zauważa Hausman. Jak dodaje, naukowcy chcą, by wyniki ich analiz pomogły władzom w kształtowaniu polityki klimatycznej. (PAP)
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,413083,koszt-pradu-moze-znacznie-wzrosnac-przez-zmiany-klimatu.html

Online Orionid

  • Weteran
  • *****
  • Wiadomości: 24604
  • Very easy - Harrison Schmitt
Odp: Wzrost efektu cieplarnianego na Ziemi w ostatnich dekadach
« Odpowiedź #181 dnia: Luty 16, 2017, 17:25 »
Afrykańskie pingwiny są w tarapatach
16.02.2017


Fot. PAP/EPA/ NIC BOTHMA 27.09.2016

Afrykańskie pingwiny przylądkowe mają problem z przetrwaniem. Przyczyniły się do tego zmiany klimatu i nadmierne rybołówstwo, które wpłynęło na ekosystem mórz i oceanów - wynika z badań naukowców z Wielkiej Brytanii i RPA.

Pingwiny przylądkowe żyją w strefie morskiej rozciągającej się w Afryce od Namibii do południowego Mozambiku. Z badań naukowców wynika, że część z nich trafia w "pułapki ekologiczne", z których nie mogą się wydostać. Są to miejsca, które - wbrew pozorom - nie są bogate w pożywienie. A jednak pingwiny go tam szukają.
 
Kiedy młode osobniki opuszczają kolonię po raz pierwszy, podróżują na długie dystanse, niekiedy tysiące kilometrów, w poszukiwaniu znaków świadczących o tym, że w danym rejonie oceanu znajdują się miejsca bogate w pożywienie - opowiada jeden z autorów badań, Richard Sherley z University of Exeter (Wielka Brytania) i z University of Cape Town (RPA). W ich przypadku są to ryby, natomiast o tym, że jest ich sporo, świadczy dostatek planktonu blisko powierzchni. Naukowcy przypuszczają, że pingwiny reagują na substancje chemiczne produkowane przez plankton i podążają w jego kierunku.
 
Do tej pory tam, gdzie było dużo planktonu, żyło zwykle mnóstwo ryb. Tymczasem szybkie przeobrażenia środowiska spowodowane przez zmiany klimatyczne i nadmierne rybołówstwo spowodowały, że mimo dużej ilości planktonu w niektórych miejscach - nie ma tam ryb, głównego pożywienia pingwinów. Młode zwierzęta trafiają tam i ich nie opuszczają takich stref, dlatego naukowcy nazywają je "pułapkami ekologicznymi". Jedną z odkrytych pułapek jest Duży Ekosystem Morski Prądu Bengualskiego (BCLME), który rozciąga się od pogranicza Namibii z Angolą po Cape Point w RPA.
 
Żyjące tam pingwiny rozmnażają się o połowę gorzej w porównaniu do miejsc, które zapewniłyby im dostateczne pożywienie, gdzie nie dotarła niszcząca działalność człowieka - wynika z analiz.
 
Przez długi okres BCLME była bardzo bogatą strefą oceaniczną na świecie, gdzie żyło mnóstwo sardeli europejskich czy sardynek. Niestety na skutek przełowienia w ostatnich dekadach nie ma już ich tak dużo. Pozostał plankton, który wprowadza w błąd młode pingwiny.
 
Odkrycia dokonano w czasie analizy zdjęć satelitarnych, na których prześledzono wędrówki młodych pingwinów z ich siedlisk.
 
O wynikach badań poinformowano w "Current Biology". (PAP)
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,413090,afrykanskie-pingwiny-sa-w-tarapatach.html

Offline Robek

  • Senior
  • ****
  • Wiadomości: 617
  • LOXem i ropą! ;)
Odp: Wzrost efektu cieplarnianego na Ziemi w ostatnich dekadach
« Odpowiedź #182 dnia: Luty 17, 2017, 11:22 »
Afrykańskie pingwiny przylądkowe mają problem z przetrwaniem. Przyczyniły się do tego zmiany klimatu i nadmierne rybołówstwo, które wpłynęło na ekosystem mórz i oceanów - wynika z badań naukowców z Wielkiej Brytanii i RPA.

A to jest typowa manipulacja zwolenników spowodowanego przez człowieka globalnego ocieplenia  :)
W końcu kilkanaście milionów lat temu pingwiny już istniał, i jakoś im w tym istnieniu nie przeszkadzały temperatury które wtedy panowały na Ziemi.
A przecież wtedy było dużo cieplej niż jest teraz.

Offline kanarkusmaximus

  • Administrator
  • *****
  • Wiadomości: 23228
  • Ja z tym nie mam nic wspólnego!
    • Kosmonauta.net
Odp: Wzrost efektu cieplarnianego na Ziemi w ostatnich dekadach
« Odpowiedź #183 dnia: Luty 17, 2017, 16:13 »
Afrykańskie pingwiny przylądkowe mają problem z przetrwaniem. Przyczyniły się do tego zmiany klimatu i nadmierne rybołówstwo, które wpłynęło na ekosystem mórz i oceanów - wynika z badań naukowców z Wielkiej Brytanii i RPA.

A to jest typowa manipulacja zwolenników spowodowanego przez człowieka globalnego ocieplenia  :)
W końcu kilkanaście milionów lat temu pingwiny już istniał, i jakoś im w tym istnieniu nie przeszkadzały temperatury które wtedy panowały na Ziemi.
A przecież wtedy było dużo cieplej niż jest teraz.

Robku, nie jest to prawda. Chciałbym, abyś publicznie przeprosił tutaj za użycie słowa "manipulacja".

Jeśli zmiany temperaturowe będą miały okres np pięciu tysięcy lat, to różne gatunki zwierząt mogą się do sytuacji dostosować, ot choćby też zmieniając zakres swojego terenu. A jeśli masz tę samą zmianę w ciągu kilku dekad przy bardzo podziabanym terenie, gdzie jakieś zwierzęta nie za bardzo mają jak migrować czy składać jaja, to się już robi problem. A tak jest w chwili obecnej.

Mam dziwne wrażenie, że wielokrotnie przedstawiono Tobie wyraźne argumenty, linki i wykresy, do których w ogóle się nie odniosłeś. Czyli obchodzenie tematu przez celową manipulację?

Polskie Forum Astronautyczne

Odp: Wzrost efektu cieplarnianego na Ziemi w ostatnich dekadach
« Odpowiedź #183 dnia: Luty 17, 2017, 16:13 »

Offline Robek

  • Senior
  • ****
  • Wiadomości: 617
  • LOXem i ropą! ;)
Odp: Wzrost efektu cieplarnianego na Ziemi w ostatnich dekadach
« Odpowiedź #184 dnia: Luty 17, 2017, 21:10 »
Robku, nie jest to prawda. Chciałbym, abyś publicznie przeprosił tutaj za użycie słowa "manipulacja".

Jeśli zmiany temperaturowe będą miały okres np pięciu tysięcy lat, to różne gatunki zwierząt mogą się do sytuacji dostosować, ot choćby też zmieniając zakres swojego terenu. A jeśli masz tę samą zmianę w ciągu kilku dekad przy bardzo podziabanym terenie, gdzie jakieś zwierzęta nie za bardzo mają jak migrować czy składać jaja, to się już robi problem. A tak jest w chwili obecnej.

Mam dziwne wrażenie, że wielokrotnie przedstawiono Tobie wyraźne argumenty, linki i wykresy, do których w ogóle się nie odniosłeś. Czyli obchodzenie tematu przez celową manipulację?

Wycofuje się z tej manipulacji, bo widze że się znowu zbytnio rozpędziłem.
Bo chyba faktycznie z jednej strony zmiany klimatu szkodzą pingwinom, ale z drugiej również ludzie, w bezpośredni sposób przyczynią się do wyginięcia tych afrykańskich pingwinów.

Offline kanarkusmaximus

  • Administrator
  • *****
  • Wiadomości: 23228
  • Ja z tym nie mam nic wspólnego!
    • Kosmonauta.net
Odp: Wzrost efektu cieplarnianego na Ziemi w ostatnich dekadach
« Odpowiedź #185 dnia: Luty 18, 2017, 12:34 »
Pozwolę sobie na prywatne zdanie, że gdyby nasza populacja nie była tak "wszechobecna" na Ziemi i zajmowała/kontrolowała prawie wszystkie przydatne miejsca, to różnym zwierzątkom byłoby łatwiej i być może nieco łatwiej byłoby się dostosować. Chociaż z pewnością nie wszędzie...


Online Orionid

  • Weteran
  • *****
  • Wiadomości: 24604
  • Very easy - Harrison Schmitt
Odp: Wzrost efektu cieplarnianego na Ziemi w ostatnich dekadach
« Odpowiedź #186 dnia: Luty 22, 2017, 11:57 »
Ocieplenie: dłuższy sezon aktywności pszczół i więcej miodu
21.02.2017



Zmiany klimatu, w tym - ocieplenie - to dłuższy okres aktywności pszczół i plony miodu większe o ponad pół kilograma z jednego ula w skali roku. Wskazują na to wyniki analiz unikalnego, gromadzonego niemal pół wieku zbioru danych z pasieki pod Wrocławiem.

Wyniki analiz przedstawiono w "International Journal of Biometeorology".
 
Pan Michał Zawilak z Wrocławia ma 80 lat, a pszczołami interesuje się już ponad 70. Jako siedmiolatek podpatrywał dziadka pracującego przy pasiece, a po skończeniu szkoły średniej sam zajął się hodowlą. Dużą pasiekę prowadzi od lat 70. Obecnie ma 62 ule, choć w sezonie bywa ich nawet sto.
 
I mimo że przy tak dużej liczbie pszczelich rodzin na brak pracy nie można narzekać, pan Zawilak codziennie prowadzi zapiski. Notuje wartości temperatur, a co sezon również daty i obserwacje dotyczące pszczół, kwitnienia roślin oraz pogody, kluczowej z punktu widzenia pszczelarza.
 
"Życiem i przyrodą rządzi cykliczność. Można się zajmować tylko gospodarką pasieczną, ale ja robię to wszystko, dochodząc do praw, które rządzą pszczołami i zjawiskami w przyrodzie" - powiedział Michał Zawilak w rozmowie z PAP. "Porównując obecny rok i kilka poprzednich lat, widzę na przykład, że w tym roku - w stosunku do poprzednich pięciu lat - zimowla pszczół przebiega w bardzo korzystnych warunkach termicznych. Jeśli luty dopisze i nie będzie wysokich temperatur, pszczoły mogą wejść w nowy okres aktywności w bardzo dobrej kondycji. Przypuszczam też, że ten rok może być bardzo korzystny również ze względu na nektarowanie niektórych roślin" - mówi.
 
Wielu pszczelarzy robi notatki. "Ale rzadko się zdarza, by jedna osoba prowadziła je tak długo i tak skrupulatnie" - podkreśla dr Aleksandra Łangowska z Instytutu Zoologii Uniwersytetu Przyrodniczego (IZUP) w Poznaniu.
 
Wraz z Adamem Głazaczowem z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, prof. Piotrem Tryjanowskim i oraz prof. Timem H. Sparksem z IZUP - dr Łangowska wykorzystała dane gromadzone przez p. Zawilaka przez 46 lat (1965-2010), aby sprawdzić, jak zmiany temperatur wpływają na pszczoły i produkcję miodu.
 
Naukowcy wykorzystali część zapisków Michała Zawilaka, np. dane dotyczące terminu pierwszego oblotu oczyszczającego pszczół, pierwszego przeglądu pszczelich rodzin, pierwszego i ostatniego miodobrania, liczby miodobrań (bo często jest ich więcej niż dwa) czy wydajności uli. Informacje o produkcyjności rodzin pszczelich porównano z danymi z pasieki Petera W. Tomkinsa z Herdfordshire w Wielkiej Brytanii.
 
Dr Aleksandra Łangowska - która sama prowadzi pasiekę - tłumaczy, że pszczelarze co roku szczególnie uważnie wyczekują tzw. pierwszego oblotu oczyszczającego.
 
"Pszczoły miodne to jedne z nielicznych owadów naszej strefy klimatycznej, które zimą nie zapadają w hibernację i nie śpią. Przebywają wówczas w ulu, ale ich procesy metaboliczne są spowolnione. I choć jedzą - to nie mogą wyjść na zewnątrz, żeby wydalić odchody. Nie defekują też w ulu ze względu na duże ryzyko epidemiologiczne. Czekają na moment, aż temperatura wzrośnie na tyle, by mogły wylecieć i się opróżnić. Właśnie to zjawisko pszczelarze nazywają pierwszym oblotem oczyszczającym. Od początku stycznia pilnują termometru i przewidują, kiedy nastąpi ten pierwszy, pozimowy oblot. Zawsze starają się go zaobserwować, bo na podstawie tego lotu można ocenić - bez zaglądania do ula - jak rodziny pszczele przezimowały" - powiedziała badaczka.
 
Dane z pasieki pana Zawilaka z 46 lat naukowcy zestawili z jednolitymi danymi meteorologicznymi. Interesowały ich zwłaszcza temperatury - jeden z ważniejszych czynników nadających rytm przyrodzie.
 
Z analiz wynika, że od kwietnia do sierpnia przez lata obserwacji temperatura w okolicy Wrocławia wzrosła aż o 1,6 st. C, a termin ostatniego miodobrania bardzo odsunął się w czasie. "Wygląda na to, że pszczoły dłużej pracowały i pszczelarz mógł później zebrać ostatni miód" - mówi naukowiec z IZUP.
 
To znaczy, że więcej było miodobrań i że wzrasta wydajność pasieki oraz ilość późnoletniego miodu. W pasiece Michała Zawilaka plon zwiększał się średnio co roku o 0,8 kg z każdego ula, natomiast w pasiece Petera W. Tomkinsa o 0,6 kg. "To dosyć dużo" - ocenia dr Łangowska, bo w Polsce średnia roczna wydajność z jednego ula wynosi ok. 20 kg (u p. Zawilaka było to 26 kg, a u Petera Tomkinsa - 20 kg).
 
„Zaobserwowany wzrost wydajności to nie tylko efekt zmiany temperatury, ale oczywiście również wynik rosnącego doświadczenia pszczelarza, co uwzględniliśmy w obliczeniach” - zaznacza dr Łangowska.
 
Okazało się też, że przez wszystkie lata obserwacji w okolicy Wrocławia średnie temperatury wiosenne nie zmieniły się. Stąd nie zmienił się też w tym czasie termin pierwszego oblotu i pierwszego miodobrania. Dr Łangowska zastrzega jednak, że okolice Wrocławia są jednymi z najcieplejszych w Polsce, a w badaniach uwzględniono dane z tylko jednej pasieki. "O tym, że w innych miejscach termin ten się zmienił, świadczą nasze wcześniejsze badania. Dla porównania w Poznaniu w ciągu 25 lat przyspieszenie tego terminu wyniosło aż 34 dni!" - mówi.
 
Klimatolodzy od lat ostrzegają, że ocieplenie może oznaczać duże zmiany w wielu dziedzinach życia, m.in. rolnictwie. Z powodu wzrostu średnich temperatur i zmian dotyczących opadów (a jednocześnie wzrostu ryzyka ulew i suszy) zmiany klimatu odczują zwłaszcza rolnicy. Z jednej strony mogą oni skorzystać na wydłużeniu okresu wegetacji, z drugiej - częściej przyjdzie się mierzyć z suszą czy atakami nowych patogenów. Zmiany klimatu, w tym - ocieplenie, mogą mieć negatywne skutki także dla pszczelarstwa - przyznaje dr Łangowska. "Z podobnych względów, jak dla innych gałęzi rolnictwa - z powodu suszy czy większego zagrożenia pasożytami, w tym roztoczami powodującymi warrozę, którym sprzyjają ciepłe zimy" - mówi.
 
Nowe badanie oznacza jednak, że dla pszczelarzy ocieplenie nie musi być złe. "Jeśli chodzi o wydłużenie sezonu ciepłego - wygląda na to, że pszczoły dają sobie radę, a pszczelarze potrafią odpowiednio zareagować" - mówi.
 
Więcej ciepłych, jesiennych dni nic by jednak nie dało, gdyby pszczoły nie miały roślin pożytkowych. A pszczelarze to jedni z nielicznych, którzy dostrzegają zalety nawłoci kanadyjskiej - rośliny uznanej przez ekologów za boży dopust w naszym środowisku. Inwazyjna nawłoć opanowała polskie łąki i ugory, tworząc złote monokultury. Jej kwitnienie w końcu sierpnia (gdy trudno już o inne kwiaty) dla pszczelarzy oznacza jednak wrześniowe miodobrania.
 
Zdaniem Aleksandry Łangowskiej pszczoły powinny dobrze znieść dłuższy sezon miodobrania i większą liczbę zbiorów miodu. "Pochodzą przecież z Afryki lub Bliskiego Wschodu i są przystosowane do całorocznej pracy. To do naszych warunków - surowej zimy - zdołały się przystosować: potrafią zrobić zapasy, przetrwać kilka miesięcy uwięzione przez zimno w ulu i nie zatruć się w tym czasie odchodami. Są bardzo plastyczne!" - mówi.
 
PAP - Nauka w Polsce, Anna Ślązak
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,413201,ocieplenie-dluzszy-sezon-aktywnosci-pszczol-i-wiecej-miodu.html

Online Orionid

  • Weteran
  • *****
  • Wiadomości: 24604
  • Very easy - Harrison Schmitt
Odp: Wzrost efektu cieplarnianego na Ziemi w ostatnich dekadach
« Odpowiedź #187 dnia: Luty 26, 2017, 06:32 »
Zanikanie dzikich pszczół w USA może negatywnie wpłynąć na uprawy
23.02.2017

W latach 2008-2013 populacja dzikich pszczół zmniejszyła się w kontynentalnej części USA o ponad jedną piątą (23 proc). Owady te znikają w kluczowych terenach rolniczych tego kraju. Ich niedostatek może wywrzeć negatywny wpływ na uprawy - alarmują naukowcy.

Pogłębia się rozdźwięk pomiędzy coraz większym zapotrzebowaniem na zapylanie upraw - a zmniejszającą się populacją dzikich pszczół. Badacze szacują, że problem może dotyczyć nawet 39 proc. roślin uprawnych z USA, którym - do wydania owoców - niezbędne jest zapylanie.
 
Do takich wniosków doszli naukowcy po wykonaniu i przeanalizowaniu danych wynikających z pierwszej w historii USA mapy obrazującej populację dzikich pszczół w tym kraju. Teraz próbują ocalić te owady, by można było nadal korzystać z ich usług podczas uprawiania roślin.
 
Wyraźne zanikanie dzikich pszczół naukowcy obserwują m.in. na terenach, gdzie rolnictwo jest kluczowym elementem gospodarki: w Kalifornii, środkowo zachodniej części USA, w dolinie Mississippi i na Wybrzeżu Północno-Zachodnim.
 
Są to tereny, gdzie pojawiają się uprawy specjalistyczne, m.in. migdałów, jagód czy jabłek - gatunków uzależnionych od zapylania. Na tych obszarach hoduje się też gatunki mniej zależne od zapylania (takie jak soja, rzepak czy bawełna), za to uprawy prowadzone są na wielką skalę.
 
"Jeśli populacja dzikich pszczół będzie nadal się zmniejszać, może to zaszkodzić amerykańskiej produkcji roślinnej" - zauważył jeden z autorów badań Taylor Ricketts z University of Vermont (USA) w czasie prezentacji wyników badań na corocznym spotkaniu American Association for the Advancement of Science (AAAS). Ricketts przypomniał, że gałąź amerykańskiej gospodarki warta 3 mld dolarów w skali roku zależy od dzikich zapylaczy, w tym dzikich pszczół.
 
"Dobra wiadomość dotycząca pszczół jest taka, że wiemy już, gdzie trzeba skupić wysiłki związane z ich ochroną" - powiedział Ricketts.
 
Na zanik dzikich pszczół wpływają liczne czynniki - w tym zastosowanie w czasie upraw pestycydów, globalne zmiany klimatyczne czy choroby. W czasie tegorocznej konferencji AAAS zwrócono jeszcze uwagę na inny element - zmianę naturalnego środowiska pszczół na mniej dla nich korzystne pola uprawne. W przypadku 11 hrabstw w USA, na terenie których zmniejsza się populacja dzikich pszczół, powierzchnia ziemi uprawnej wzrosła w ciągu pięciu lat o 200 proc. Zastąpiła łąki i pastwiska, które niegdyś były naturalnym miejscem bytowania pszczół. (PAP)

http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,413196,zanikanie-dzikich-pszczol-w-usa-moze-negatywnie-wplynac-na-uprawy.html

Online Orionid

  • Weteran
  • *****
  • Wiadomości: 24604
  • Very easy - Harrison Schmitt
Odp: Wzrost efektu cieplarnianego na Ziemi w ostatnich dekadach
« Odpowiedź #188 dnia: Marzec 05, 2017, 20:09 »
Włochy/Nowe badania: Wenecji grozi całkowite zalanie do 2100 roku
04.03.2017

Do 2100 roku Wenecja i miasta położone nad Adriatykiem, od Triestu po Rawennę mogą zostać całkowicie zalane z powodu raptownego podniesienia się poziomu Morza Śródziemnego - ostrzegł międzynarodowy zespół naukowców. Potwierdził wcześniej stawiane już hipotezy.

Według badaczy poziom morza może podnieść się o 140 centymetrów, co skazałoby wiele nadmorskich miast na zatopienie. Taką tezę postawił zespół naukowców z włoskiego Instytutu Geofizyki i Wulkanologii oraz uniwersytetów w Rzymie, Bari, Lecce, Katanii, Hajfy w Izraelu oraz w Paryżu i w Marsylii. Wyniki swych prac autorzy opublikowali na łamach naukowego pisma "Quaternary International".
 
Według ustaleń naukowców we Włoszech są 33 obszary zagrożone zalaniem do końca tego stulecia.
 
Jak zauważono, podczas gdy w ciągu minionego tysiąclecia Morze Śródziemne podniosło się maksymalnie o 30 centymetrów, w najbliższym stuleciu przewiduje się trzykrotnie wyższy wzrost. To zaś oznacza, twierdzą badacze, że Adriatyk - jego północne odgałęzienie - podniesie się o 140 centymetrów.
 
Przyspieszenie to tłumaczy się zmianami klimatycznymi, spowodowanymi przez wzrost zawartości dwutlenku węgla w atmosferze.
 
Jak się zauważa, prognozę dotyczącą trzykrotnego podniesienia się poziomu Morza Śródziemnego w tym stuleciu przedstawił Międzyrządowy Zespół do spraw Zmian Klimatu (IPCC). Zdaniem tej grupy ekspertów należy spodziewać się do 2100 roku podniesienia poziomu mórz na świecie o 60-95 centymetrów.
 
Obecne prognozy są bardziej precyzyjne i jednocześnie, jak zaznaczono, pesymistyczne dla Włoch.
 
Wzrost poziomo morza w ostatnim tysiącleciu ustalono na podstawie badań, prowadzonych na terenie 13 wykopalisk archeologicznych we Włoszech, Hiszpanii, Francji, Grecji i w Izraelu.
 
O możliwości wchłonięcia wielu włoskich miast przez morze naukowcy mówili już wcześniej. Niektórzy wśród zagrożonych metropolii wskazywali też Rzym. (PAP)
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,413350,wlochynowe-badania-wenecji-grozi-calkowite-zalanie-do-2100-roku.html

Online Orionid

  • Weteran
  • *****
  • Wiadomości: 24604
  • Very easy - Harrison Schmitt
Odp: Wzrost efektu cieplarnianego na Ziemi w ostatnich dekadach
« Odpowiedź #189 dnia: Marzec 05, 2017, 20:13 »
Ocean Arktyczny coraz bardziej zakwaszony
04.03.2017

Ocean Arktyczny staje się coraz bardziej zakwaszony – alarmują naukowcy. Z najnowszego badania wynika, że proces zakwaszania wód postępuje tam bezprecedensowo szybko, zarówno pod względem obszaru, jak i głębokości. Zagrożony jest cały morski łańcuch pokarmowy.

W nowym raporcie opublikowanym w piśmie "Nature Climate Change" naukowcy donoszą, że między latami 90. XX w. a rokiem 2010 znacznie wzrosło zakwaszenie Oceanu Arktycznego. Zasięg zakwaszonych wód powiększył się aż około 300 mil morskich na północ od Morza Czukockiego, do obszaru tuż pod Biegunem Północnym. Zakwaszenie stwierdzono również dużo głębiej, niż dotychczas - na 250 metrach głębokości (w porównaniu do wcześniejszych 100 metrów).
 
"Ocean Arktyczny to pierwszy ocean, w którym obserwujemy przebiegający tak gwałtownie i na dużą skalę wzrost zakwaszenia, co najmniej dwukrotnie szybszy niż ten w Pacyfiku czy Oceanie Atlantyckim" – mówi uczestniczący w badaniu profesor Uniwersytetu Delaware Wei-Jun Cai. Zakwaszanie oceanów to proces polegający na wzroście kwasowości wody (spadku pH) głównie wskutek wchłaniania nadmiernych ilości dwutlenku węgla z atmosfery.
 
Naukowcy badali próbki wody pobrane podczas kilku rejsów chińskiego lodołamacza XueLong po Oceanie Arktycznym, m.in. w lecie 2008 i 2010 r. Mierzyli alkaliczność i zawartość rozpuszczonego węgla nieorganicznego, co pozwoliło im obliczyć pH wody i nasycenie aragonitem - minerałem z gromady węglanów, z którego zbudowane są muszle i szkieleciki niektórych stworzeń morskich. Aragonit nie jest zbyt trwały: rozpuszcza się w kontakcie z zakwaszoną wodą, powodując że muszle korodują.
 
"Szybko postępujące zakwaszanie wód zachodniej Arktyki ma wpływ na całą przyrodę morską, zwłaszcza małże, omułki i małe morskie ślimaki, którym coraz trudniej budować i zachować swoje muszle w coraz kwaśniejszym oceanie" - tłumaczy współautor badania Richard Feely z Amerykańskiej Narodowej Służby Oceanicznej i Meteorologicznej (NOAA).
 
Skrzydłonogie ślimaki morskie (Pteropoda) są ważną częścią arktycznego łańcucha pokarmowego jako pożywienie łososi i śledzi. Zmniejszenie ich populacji mogłoby znacząco zaburzyć cały podwodny ekosystem. Inne zagrożone zakwaszeniem oceanu gatunki to różne odmiany łososi i krabów oraz krewetki.
 
Według naukowców główną przyczyną wzrostu zakwaszenia Oceanu Arktycznego jest zwiększony przypływ wód powierzchniowych z Oceanu Spokojnego poprzez Cieśninę Beringa i Morze Czukockie. Obecnie docierają one bliżej Bieguna Północnego niż wcześniej, gdyż w sezonie letnim pokrywa lodowa topi się na coraz większym obszarze, ustępując miejsca wodom Pacyfiku.
 
W wodach tych obserwuje się wyższe nasycenie dwutlenkiem węgla i wyższą kwasowość, niż w wodach Oceanu Arktycznego. Przemieszczając się dalej na północ, absorbują one dodatkowy dwutlenek węgla z rozkładającej się materii organicznej w wodzie i osadach, przez co jeszcze bardziej zwiększają swe zakwaszenie.
 
"Można to porównać do roztapiającej się sadzawki, unoszącej się na powierzchni Oceanu Arktycznego. To płytka masa wody powierzchniowej, która szybko absorbuje dwutlenek węgla z atmosfery i osadu morskiego, zakwaszając się mocniej" – tłumaczy Cai. - "Kiedy zimą ponownie utworzy się pokrywa lodowa, te gęste kwaśne wody pod warstwą lodu opadną niżej, przenosząc zakwaszenie w głąb oceanu". (PAP)
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,413336,ocean-arktyczny-coraz-bardziej-zakwaszony.html

Online Orionid

  • Weteran
  • *****
  • Wiadomości: 24604
  • Very easy - Harrison Schmitt
Odp: Wzrost efektu cieplarnianego na Ziemi w ostatnich dekadach
« Odpowiedź #190 dnia: Marzec 05, 2017, 20:15 »
Lasy na świecie zagrożone z powodu suszy
05.03.2017

W skali całego globu można zaobserwować, że lasy giną z powodu suszy. W najbliższej przyszłości susze mają być częstsze i groźniejsze – zauważają naukowcy na łamach pisma „Ecology Letters”.

W skali całego globu obszary leśne zagrożone są z powodu coraz częstszych i groźniejszych epizodów suszy – dowodzą naukowcy z University of Stirling (Wielka Brytania). Swoje obserwacje wiążą ze zjawiskiem globalnego ocieplenia.
 
„Możemy zaobserwować, że umieranie drzew z powodu suszy jest w podobny sposób widoczne w różnych środowiskach na całym świecie” - opisuje dr Sarah Greenwood.
 
Naukowcy badali odporność różnych gatunków drzew na suszę. Najogólniej rzecz ujmując bardziej odporne są drzewa gęstszym drewnie i mniejszych liściach.
 
Greenwood dodaje, że w miarę jak temperatura planety będzie się podnosić, masowe ginięcie drzew dotyczyć będzie coraz większych połaci lasów. Lasy magazynują dużą ilość węgla atmosferycznego, a zatem zwiększone ginięcie drzew będzie jeszcze przyspieszało proces globalnego ocieplenia. (PAP)
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,413335,lasy-na-swiecie-zagrozone-z-powodu-suszy.html

Offline Robek

  • Senior
  • ****
  • Wiadomości: 617
  • LOXem i ropą! ;)
Odp: Wzrost efektu cieplarnianego na Ziemi w ostatnich dekadach
« Odpowiedź #191 dnia: Marzec 06, 2017, 14:00 »
Do 2100 roku Wenecja i miasta położone nad Adriatykiem, od Triestu po Rawennę mogą zostać całkowicie zalane z powodu raptownego podniesienia się poziomu Morza Śródziemnego - ostrzegł międzynarodowy zespół naukowców. Potwierdził wcześniej stawiane już hipotezy.

Według badaczy poziom morza może podnieść się o 140 centymetrów, co skazałoby wiele nadmorskich miast na zatopienie. Taką tezę postawił zespół naukowców z włoskiego Instytutu Geofizyki i Wulkanologii oraz uniwersytetów w Rzymie, Bari, Lecce, Katanii, Hajfy w Izraelu oraz w Paryżu i w Marsylii. Wyniki swych prac autorzy opublikowali na łamach naukowego pisma "Quaternary International".
 
Według ustaleń naukowców we Włoszech są 33 obszary zagrożone zalaniem do końca tego stulecia.

W tej kwestii nic się nie zrobi, bo przecież ten wzrost poziomu oceanu do 2100 roku, w globalnej skali dotyczy  jedynie kilku procent populacji świata, a w Polskiej skali również kilku procent Polaków, więc dla większość ten metr w góre nie ma żadnego znaczenia, i z tego powodu będą przeciwni temu żeby walczyć z ociepleniem klimatu, no i ten ich sprzeciw będzie miał decydujące znaczenie, bo jeśli większość jest przeciw, to wtedy większość ma racje, w końcu przecież żyjemy w demokracji, w której większość decyduje o tym, co robi cała reszta.

Ocean Arktyczny staje się coraz bardziej zakwaszony – alarmują naukowcy. Z najnowszego badania wynika, że proces zakwaszania wód postępuje tam bezprecedensowo szybko, zarówno pod względem obszaru, jak i głębokości. Zagrożony jest cały morski łańcuch pokarmowy.

W nowym raporcie opublikowanym w piśmie "Nature Climate Change" naukowcy donoszą, że między latami 90. XX w. a rokiem 2010 znacznie wzrosło zakwaszenie Oceanu Arktycznego. Zasięg zakwaszonych wód powiększył się aż około 300 mil morskich na północ od Morza Czukockiego, do obszaru tuż pod Biegunem Północnym. Zakwaszenie stwierdzono również dużo głębiej, niż dotychczas - na 250 metrach głębokości (w porównaniu do wcześniejszych 100 metrów).

Od tego zakwaszenia jakie jest teraz, to cały morski łańcuch pokarmowy jest zagrożony?
A jak z tym było dziesiątki milionów lat temu? w końcu wtedy ilość dwutlenku węgla była kilka razy większa niż teraz, jak również temperatura była o 5 może 10 stopni wyższa niż obecnie.

Greenwood dodaje, że w miarę jak temperatura planety będzie się podnosić, masowe ginięcie drzew dotyczyć będzie coraz większych połaci lasów. Lasy magazynują dużą ilość węgla atmosferycznego, a zatem zwiększone ginięcie drzew będzie jeszcze przyspieszało proces globalnego ocieplenia. (PAP)
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,413335,lasy-na-swiecie-zagrozone-z-powodu-suszy.html

W tej kwestii klimat ma marginalne znaczenie.
Decyzje polityczne połączone z wielomiliardowymi dotacjami, w znaczy sposób by zwiększyły ilość lasów które się znajdują na Ziemi.

Offline kanarkusmaximus

  • Administrator
  • *****
  • Wiadomości: 23228
  • Ja z tym nie mam nic wspólnego!
    • Kosmonauta.net
Odp: Wzrost efektu cieplarnianego na Ziemi w ostatnich dekadach
« Odpowiedź #192 dnia: Marzec 07, 2017, 19:40 »
Robku, ja rozumiem, że kilka razy wskazywałeś, że Ciebie nico nie obchodzi, bo żyjesz w bezpiecznej odległości od wybrzeża naszego Oceanu Bałtyckiego, ale sugerowałbym nieco dłużej spojrzeć na mapę przed wyskoczeniem z odważnymi opiniami.

Ot taki Nowy Jork czy Waszyngton albo inny Londyn, Szanghaj czy Tokio to znane miasta, które znajdują się na wyżynach i w których obecnie populacja to kilkaset ludzi łącznie. Dobrze zrozumiałem Twoje rozumowanie? ;) Ja już tutaj nie mówię o państwach, które w dużej części albo nawet i całości są położone na wysokościach do np 10 metrów, czyli przy niesprzyjających bardziej ekstremalnych (i częstszych) warunkach są narażone na większe (i częstsze) zniszczenia.

Aktualnie około 40% całej ludności na świecie żyje mniej niż 100 km od brzegu mórz albo oceanów. Jest też tam dużo ważnej infrastruktury, takiej jak japońskie elektrownie atomowe czy też porty, skąd wyruszają statki z produktami "made in China" na cały świat. Znalazłem fajny link: 58% amerykańskiego PKB ma związek z obszarami nadmorskimi: https://www.epa.gov/climate-impacts/climate-impacts-coastal-areas
W innych państwach pewnie jest to to jeszcze wyższy procent.

Kurczę, jakąś inną wizję świata nam proponujesz niż jest w rzeczywistości. Może planujesz założyć nowe dominium na azjatyckich stepach? :)

Offline Robek

  • Senior
  • ****
  • Wiadomości: 617
  • LOXem i ropą! ;)
Odp: Wzrost efektu cieplarnianego na Ziemi w ostatnich dekadach
« Odpowiedź #193 dnia: Marzec 08, 2017, 14:20 »
Robku, ja rozumiem, że kilka razy wskazywałeś, że Ciebie nico nie obchodzi, bo żyjesz w bezpiecznej odległości od wybrzeża naszego Oceanu Bałtyckiego, ale sugerowałbym nieco dłużej spojrzeć na mapę przed wyskoczeniem z odważnymi opiniami.

Ja tutaj nie mówie o sytuacji w której poziom mórz podniesie się o te kilkadziesiąt metrów, bo to są zbyt odległe czasy, to jest kwestia kilku może kilkunastu tysięcy lat, więc ja tu mówie to tym co się może stać do 2100 roku.

Znalazłem taką mape świata, która przedstawia wzrost poziomu oceanu do 60 metrów.

http://flood.firetree.net/

Też nie wiem czy można ta mape brać na serio, w końcu przy wzroście poziomu oceanu o 1 metr, to Morze Kaspijskie by zwiększyło swoją powierzchnie i to o jedną trzecią, a przecież na dziś dzień powierzchnia Morza Kaspijskiego, jest prawie tak duża jak powierzchnia Polski, więc widać że ogromne tereny by zostały zalane.
Tyle tylko że Moorze Kaspijskie nie jest połączone z oceanem  ;D więc nie bardzo rozumiem jakim sposobem Morze Kaspijskie miałoby zwiększać swoje rozmiary?

No i dlaczego na tej mapie jest jedynie do 60 metrów w góre?
To jak się wszystko roztopi to chyba trochę wyżej niż 60 metrów.
Są mapy które przedstawiają obraz świat, jeśli jest 100 metrów wzrostu, czy nawet 200 metrów?


Offline ekoplaneta

  • Weteran
  • *****
  • Wiadomości: 8605
Odp: Wzrost efektu cieplarnianego na Ziemi w ostatnich dekadach
« Odpowiedź #194 dnia: Marzec 08, 2017, 15:06 »
Robku jeśli Ci nie straszne zalanie milionowych miast w czasie podwyższenia poziomu oceanów to może Ciebie jako miłośnika astronautyki zastanowi, że Canaveral Cape skąd startują rakiety i niegdyś wahadłowce również znajdzie się pod wodą razem z okolicami gdzie teraz mieszka Marek Florydziak  :(

Polskie Forum Astronautyczne

Odp: Wzrost efektu cieplarnianego na Ziemi w ostatnich dekadach
« Odpowiedź #194 dnia: Marzec 08, 2017, 15:06 »