Też się trochę zabawię w adwokata diabła: Byłbym nieco ostrożny w "łatwej" interpretacji dotychczasowych odkryć na rzecz np. obecności kiedyś dużych powierzchniowych zbiorników wody na Marsie. Dane, nazwijmy tak, geomorfologiczne, czyli zdjecia utworów powierzchniowych można różnie interpretować -to mogą być formy erozyjne pochodzenia wiatrowego, osuwiskowego, zwiazane z sublimacją CO2 itp. Analogie ze środowiska ziemskiego mogą być mylące, bo to inne warunki temperatury, ciśnienia, składu atmosfery. Natomiast z wynikami badań geochemicznych (lądowniki i łaziki) też nie jest lepiej: dostajemy dane świadczące niezbicie, że jakieś tam próbki mineralne kształtowały się w środowisku uwodnionym (MER-y). Albo grunt w obszarach podbiegunowych zawiera pewne ilości wody (Phoenix). No dobra, ale jak to świadczy o geologicznej historii planety? Bez dodatkowych danych trudno stwierdzić, czy te minerały kształtowały się istotnie na dnie jakiś większych jezior i mórz, jak na Ziemi, czy raczej są świadectwem jakiś podpowierzchniowych procesów wewnątrz skorupy, z udziałem H2O. Czy pewne procesy przebiegały/przebiegają podobnie jak na Ziemi, czy też zupełnie inaczej w odmiennym środowisku. To co mamy, to są na razie pojedyncze analizy pewnych aspektów czy wskaźników, a nie kompleksowe badania. Dlatego brak pewnych form (te brakujące cząstki gliny, wspomniane tu przez kogoś) potwierdzających niektóre hipotezy moim zdaniem nakazuje pewną ostrożność. To są własnie hipotezy, a nie wnioski wykute w kamieniu. Miejmy świadomość, że możliwości badawcze aparatury umieszczanej na naszych zdalnych wysłannikach są z natury ograniczone -badamy wybrane, pojedyncze aspekty złożonych zjawisk, których domniemane analogi na Ziemi były i są badane z udziałem znacznie szerszego arsenału metod. Z wyciąganiem daleko idących wnisków trzeba ostrożnie.
Pozdrawiam
-J.