Tak od jakiegoś czasu, czytając opinię krytyczne po adresem eksploracji i eksploatacji kosmosu, naszła mnie ochota na opracowanie, takiej małej odpowiedzi. Moje własne zdanie w tym temacie. Proszę was, przeczytajcie i wyraźcie swoją opinię (starałem się skrócić jak mogłem najbardziej):
Cześć
Piszę to do wszystkich przeciwników badań kosmicznych, misji załogowych, prób kolonizacji oraz przeznaczania funduszy na to.
Wstęp:
Nie jestem obywatelem USA – nie mam zamiaru mówić, na co macie przeznaczać swoje pieniądze i środki. To indywidualna sprawa każdego państwa i każdego obywatela
Jeśli ktoś mówi „co powiesz głodującym ludziom w Afryce ” – przekazuje regularnie środki na UNICEF, ostatnio głównie na Sudan i wiele innych organizacji charytatywnych działających lokalnie w moim kraju
Nie krytykuje osób, którym zależy na prawach zwierząt i środowisku naturalnym.
Nie przepadam za SF, jest mi też obojętne czy istnieje życie pozaziemskie czy nie. Raczej jestem fanem post apokalipsy.
Nie rozmawiamy o warp-drive i podobnych technologiach – tylko o tym, co jest technicznie możliwe w chwili obecnej (przy czym – to że jest możliwe nie oznacza że jest proste)
I tak strasznie to długie wyszło, niektóre rzeczy dlatego uprościłem,
Teraz, o co chodzi:
Co jest zagrożeniem dla ludzkości w perspektywie powiedzmy 600 lat? Wojna Światowa, AI, meteor (po Czelabińsku, nie za bardzo można lekceważyć) – to szeroko omówione tematy. Jest jednak coś bardziej przyziemnego i realnego, co możemy dostrzec już teraz. Mówi się że 1% ludzi korzysta z większości bogactw świata. To jeden procent z 7 miliardów ludzi. Teraz, spójrz drogi czytelniku z jaką dewastacją środowiska się to wiąże – spora, prawda? Następnie, spójrzmy na prognozy wzrostu populacji – jak szybko będzie 15 mld, 20 mld i więcej. Wyobraź sobie tą demolkę. Myślisz, że ze środowiska naturalnego dużo zostanie ? Bo ja nie. Standard życia w kilku miejscach na świecie się poprawia – to dobrze, jak już pisałem sam staram się do tego przyłożyć. Ale wiem jednocześnie, że wspomniany 1% rośnie – 1% z 20 mld oznacza delikatnie mówiąc masakrę. 2%, 5%, 50% - pomyśl z czym to się wiąże. Zresztą, nie martwmy się o standardy – jak nakarmić 20 mld ludzi. Farmy morskie (oczywiście na miejscu wcześniej żyjących organizmów wodnych, których konsumować nie możemy), farmy lądowe – w miejscu wyciętych puszcz, osuszonych bagien, może nawet nawodnimy jakieś pustynie. Oczywiście, wszystkie zwierzęta, rośliny, do tej pory tam bytujące wyginęły.
Co z tym robimy? Jak srpóbujemy zaradzić ?
Przestajemy pomagać – oznacza to okropną śmierć 100ek milionów ludzi (śmierć z głodu, albo wojen). Niewinnych ludzi.
Zaczynamy kontrolować populację ? Chiny tego próbują, nie wiem czy się już nie wycofały. Do czego to doprowadziło – zabijanie noworodków, ogromne napięcia społeczne. Zamiast zmniejszyć populację, tworzymy patologiczną strukturę, z rozbitymi relacjami dzieci-rodzice, która w końcu się wyniszczy. Chcesz żyć w takich warunkach ? Bo ja tak średnio. Również nie chciałbym takiej przyszłości dla moich dzieciaków oraz wnuków.
No dobra, ograniczamy konsumpcję - ma to zalety, także mniejsze wydobycie surowców. I nie chodzi tu tylko o ropę – mówię o metalach ziem rzadkich i wszystkich tych substancjach, które są niezbędne chociażby do stworzenia komórki, czy komputera. Oczywiście nie ma już tych urządzeń, ani internetu. Robi się nie fajnie, ale dajemy radę. Tylko że, nie ma też jak zrobić chociażby rezonansu magnetycznego, spektrografii i większości innych badań, uważanych dzisiaj za standardowe. Lekarz, mówiący rodzinie, że jeszcze 10 lat temu dałoby się uratować pacjenta, no ale to się zmieniło, ma ciężej niż teraz.
A co z 3cim światem w takiej sytuacji ? Tam, brak dostępu do paliwa, nawozów oznacza jedno – głód ! (nawet jeśli je produkujemy, nie ma jak efektywnie tego dostarczyć – kontenerowce, samoloty - bez elektroniki, GPS nie dadzą rady operować na taką skalę). O dziwo, ludzie nie kładą się spokojnie i nie umierają. Walczą o życie swoich bliskich i swoje. Jest to ostateczna wojna – taka jaką można było obserwować na początku lat 90tych na Haiti. Morderstwa, gwałty, kanibalizm, często wszystko naraz, w różnej kolejności. Chociaż świat nie jest już globalną wioską, Europę, USA, Rosję – też to dotyka. Po jakimś czasie, nie ma już 1% korzystającego z bogactw. Wszędzie, na całej planecie jest piekło. Fajnie ? Zgodzisz się na to ? Chociażby, zrezygnujesz z internetu ? A jeśli ktoś z twoich bliskich będzie chory – z dostępności najnowszej medycyny ? Czytałeś może, jakieś materiały, wywiady z więźniami obozów koncentracyjnych ? Mi utkwiła w pamięci jedna wypowiedź „Kiedy jest prawdziwy głód? Kiedy patrzysz na drugiego człowieka i widzisz tylko jedzenie”.
Co ma do tego kosmos ? Hmm, przecież to są kosztowne loty (to była prawda do niedawna - dalej napisze o tym szczegółowo), rakiety itd. Zasoby Ziemi są ograniczone, a one dużo tego pochłaniają .
Ano wspólnego ma bardzo dużo – ostatnio zainteresowaliśmy się asteroidami, krążącymi regularnie w okół Ziemi. Konkretniej po Czelabińsku. Są planowane badania sondami, nawet loty załogowe (krytykowana misja NASA). Na razie, w przypadku jednej małej skałki, odkryto, że ma więcej platyny (poza wartością rynkową i kolekcjonerską, także używana w medycynie i elektronice) niż ludzkość wydobyła do dzisiaj. Najprawdopodobniej (jeśli obetniemy fundusze to się nie dowiemy) z pozostałymi pierwiastkami jest tak samo.
To nie misja do odległych asteroid, to okolice Ziemi i Księżyca. Hmm, czy teraz potrzebujemy tych zasobów ? Czy można ich wydobycie uczynić ekonomicznym ? Różne są zdania, sporo argumentów na nie – ale jeśli pamiętasz te 20 mld i 50% - to czy wtedy też będzie odpowiedź nie ?
Nasz Księżyc – ostatnio znany z zasobów Deuteru i chyba nawet Trytu. Materiałów potrzebnych do fuzji jądrowej. Ej, ale elektrownie fuzyjne jeszcze nie działają, ledwo powstał reaktor wychodzący na plus. Masz rację – tylko że, nawet najbardziej prymitywny byłby bardzo wydajny. Tak bardzo, że cały obecny przemysł energetyczny by zbankrutował. Nie dziw się więc proszę, że nikt się z tym nie śpieszy. Możemy jeszcze uzyskać te materiały z wody morskiej – tylko że tam jest plankton, produkujący jakieś 80% światowych zasobów tlenu. I jemu się to nie spodoba – a precyzując, wymrze. Jak ludzi to dotknie – muszę tłumaczyć?
Wróćmy na chwilę, do wspomnianych minerałów, wykorzystywanych dzisiaj na co dzień – zobacz, jak wyglądają kopalnie, także te porzucone. Spójrz, jak wygląda przyroda dookoła – jeśli jakaś jest, bo wydobycie tych zasobów jest bardzo destrukcyjne. Oraz powstaje mnóstwo toksyn, skutecznie uśmiercających wszystko dookoła.
Czy na tych najbliższych obiektach, tak bogatych w zasoby, jest życie ? Nie, szansa jak wygrana na loterii. Jeśli nawet by się trafiły jakieś bakterie na pojedynczej asteroidzie, czy w paru miejscach na Księżycu, jest całe mnóstwo innych obiektów, z których możemy korzystać. Tak więc – po raz pierwszy mamy górnictwo, eksploatację, przy okazji której nie niszczymy środowiska naturalnego. Są oczywiście starty rakiet, może nawet bardziej zaawansowanych systemów (operujących jak dzisiejsze samoloty), są zrzucane jakieś kapsuły na spadochronach (jeśli uważasz, że to trudne – przecież robimy to na Marsie). Ale poziom zanieczyszczeń, jest nie porównywalnie mały z tym, co by było przy okazji wydobycia na Ziemi.
Nawet jeśli są problemy – to są one natury ekonomiczno-inżynieryjnej. Nie łamiemy praw fizyki żeby je obejść. Niektóre prostsze, nie które trudniejsze, ale nic czego nie da się zrobić.
Co z ludźmi, populacją Ziemi? Duża, ale przynajmniej ma mniej zdewastowane środowisko. Teraz głównym czynnikiem niszczącym są wojny i rolnictwo, ale przy zachowaniu rozsądku da się to opanować. Elektrownie fuzyjne (paliwo z asteroid i Księżyca) i słoneczne – pracują pełną parą (między innymi sztuczne oświetlenie na plantacjach w celu zwiększenia zbiorów), ale przynajmniej nie trują.
A tymczasem ceny lotów kosmicznych, przy ich masowym charakterze, spadły. Także tych załogowych. Sporo powszechnych zasobów, zostaje w kosmosie – chociażby żelazo (na Ziemi są zapasy, poco je przywozić). Większość statków i sond wykorzystywanych w górnictwie jest produkowana na orbicie. Nierealne ? - ostatnio udało się przetestować drukarkę 3D na ISS. W Chinach wydrukowano blok mieszkalny. Jest już możliwe drukowanie silników odrzutowych, nawet nomen-omen rakietowych. I są one już wykorzystywane komercyjnie. W takiej przyszłości, jaką staram się nakreślić, prawie na pewno wszystkie jednostki wykorzystywane w kosmosie, są już tam produkowane. Z Ziemi może lecieć elektronika, ale nawet paliwo też daję się uzyskać na miejscu.
Teraz trochę bardziej Science Fiction (ale nie dużo – dalej problemy inżynieryjne, nie łamiemy praw fizyki):
Czy asteroidy, po wydobyciu tego czego potrzebujemy zostawimy puste, czy może je wykorzystamy – do stworzenia stacji kosmicznych. Dużych, obracających się, ze sztucznie wytworzoną grawitacją. Pomieszczą i ludzi i zautomatyzowane farmy, może nawet jakieś dziko żyjące zwierzęta. Oczywiście, na początku, mieszkania tam będą drogie. Ale im wcześniej się to pojawi, tym wcześniej staniej i będzie miało masowy charakter. Dostępny z czasem, także dla najbiedniejszych.
Co będzie dalej ? Wszyscy się tam przeniosą? Raczej nie, ale nie będzie brakować chętnych. Może nawet kiedyś, będzie to traktowane tak, jak przeprowadzka do innego kraju, czy nawet miasta. A lot kosmiczny, jak dzisiejszy lot samolotem. Trudne, nierealne, niemożliwe ? To samo by powiedzieli ludzie 200 lat temu, na wiadomość, że w przyszłości z Londynu do Nowego Yorku dostaniesz się w 9 godzin.
Koniec Science Fiction
Wspominałem o kosztach – tez uważałem, przez długi czas, że to wszystko nierealne. Ale kryzys i przede wszystkim pojawienie się pewnej firmy (SpaceX- nie jestem ich fanboyem, ale warto o nich wspomnieć) pozwoliło obniżyć koszty lotów orbitalnych z okolic 700 mln $ do 60 mln$ - wciąż dużo, ale ponad 10 krotny spadek ceny. W 10 lat istnienia tej firmy - czyli da się ? Jednak się da.
Czas kończyć – po co to pisałem ? Mam nadzieję, że krytycy badań kosmosu, twierdzący że należy to porzucić i skupić się tylko na Ziemi, zastanowią się chwilę nad tym. Wiem, że jesteście w większości dobrymi ludźmi, którym zależy na naszym świecie. Proszę was tylko - pomyślcie chwilę. Czy rezygnacja z badań kosmosu, zwłaszcza teraz, kiedy ceny spadają i powoli okazuje się, że mamy po co tam latać, jest takim dobrym pomysłem? Czy zarzynanie tego kierunku rozwoju, kiedy zaczyna mieć on sens, nie odbije się nam czkawką bardzo szybko ?
Oczywiście, jutro nie zaczniemy produkować towarów na orbicie, ani wiercić asteroid. Ale prawie każda realizowana w chwili obecnej (załogowa i bezzałogowa) misja kosmiczna, jest też sprawdzianem technologi. Technologi trudnych do opracowania, nawet używając super-komputerów i mnóstwa inżynierów i fizyków. Z prawie każdą wycofaną misją – robimy krok w tył. Czy jesteście tak absolutnie pewni, że to co uważacie teraz za marnotrawstwo, nie będzie, może nawet już wkrótce, niezbędne dla całej ludzkości ? I, o ironio, nie umożliwi uratowania części naszego środowiska naturalnego ?
Krytykując dalszy rozwój w tym kierunku, pomyślcie o tym.