James Lovell, Jr. , jedyny astronauta , który aż dwa razy tylko obleciał Księżyc (tzn. mimo dwóch lotów księżycowych nie wylądował na nim) jest od Ciebie chyba większym optymistą, choć dostrzega ryzyko takiej podróży.
Lot księżycowy w wykonaniu SpaceX ma zostać przeprowadzony w reżimie automatycznym.
Właśnie reżim automatyczny mnie może nie przeraża, ale z pewnością nie przekonuje. Dlaczego?
Moim skromnym zdaniem na pokładzie statku tej misji powinien być przynajmniej jeden profesjonalny astronauta-inżynier, doskonale znający wszelkie systemy pokładowe statku. Misja wyłącznie z dwoma bogatymi amatorami nie powinna mieć teraz (i nigdy) miejsca. To straszne kuszenie losu, poza tym wszystko dla bezpieczeństwa misji i ewentualnej konieczności reagowania insitu. I proszę mnie nie posądzać o czarnowidztwo, to wyłącznie troska o dobro załogantów.
A teraz kilka argumentów czemu reżim automatyczny to nie jest - imho - dobre rozwiązanie:
- awaria - mniej lub bardziej poważna oznacza konieczność reagowania nie tylko zdalnego - co oczywiste, ale przede wszystkim na pokładzie - wystarczy, że instrumenty przestaną prawidłowo funkcjonować, bądź centrum kontroli nie będzie w stanie jednoznacznie interpretować odczytów na skutek np. awarii z przekaźnikiem. Turyści - amatorzy, zapewne przeszkoleni w podstawowej obsłudze, z pewnością nie byliby i nie będą przygotowani na taką ewentualność. Historia z Apollo 13 jest wystarczającą podstawą by mówić o bezpieczeństwie misji i pełnej możliwości ingerowania w jej przebieg w każdym aspekcie. Nie wiem czemu planistom SpaceX wydaje się, że Dragonem od początku do końca sterować będą jak samochodzikiem na radio, któremu nic nie grozi. Na wypadek - nie daj Bóg - poważnej awarii i utraty załogantów - SpaceX może się moralnie nie podnieść, a przy okazji skutecznie postawić sobie szlaban na loty załogowe, generalnie powinni z potrójnym wysiłkiem dmuchać na zimne a nie bagatelizować czarnego scenariusza, tym bardziej w dziewiczej, załogowej misji wokół Srebrnego Globu.