"Pierwszy człowiek" - byłem, widziałem. Będą spojlery!!!!
Wrzucone tutaj te niby "kontrowersje" to moim zdaniem jakieś bzdury wymyślone przez debili, którzy dawno nie byli w mediach i chcieli się pokazać.
Jak ktoś nastawia się na film pokroju Apollo13 to się srogo zawiedzie. "Pierwszy człowiek" w żaden sposób nie jest patetycznym hołdem dla Ameryki. W żaden! Ale jednocześnie wyjaśnia dlaczego to Amerykanie powzięli takie zadanie i je zrealizowali.
Więc jak ktoś spodziewa się prymitywnej narracji dla debili "Ameryka jest cudowna" to nie ma obawień
.
Od strony wizualnej niestety nieco mi przeszkadzała praca kamery na potężnych zbliżeniach. Ale się tego spodziewałem.
Od strony technikaliów: niestety tłumaczenie polskie jest słabe ale to nic nowego. Jak ktoś oczekuje pokazania wzlotu Saturna5 to się zawiedzie. Takie sekwencje (lotniczo-kosmiczne) są bardzo skrótowe. Choć jest jedna scena, która wyrywa z krzeseł, mianowicie rozdzielenie członów Saturna widziane z ziemi. Ale nie ma co szukać techniki, Apollo13 więcej pokazał.
Generalnie jest to film o fragmentach życia Armstronga. Gosling gra manierą znaną z Drive i mi to pasuje. Pewniak do Oskara.
Film jest bardzo ciekawy, prowadzi spokojną narrację, jak ktoś ma ADHD to uzna go za nudny. Ale trzeba szukać niuansów. To co mówi Armstrong na konferencjach prasowych, jak rozmawia z żoną jest najistotniejsze. To buduje klimat. Miałem obawy, czy tak spokojnie prowadzona fabuła nie spowoduje, że końcówka będzie chaotyczna i na skróty. Nic z tych rzeczy. Sekwencja końcowa filmu (od lądowania na Księżycu) to najmocniejszy fragment, mimo, że prowadzony w tym samym tempie to stanowi sedno filmu. I jest tam mnóstwo odpowiedzi na pytania/wątpliwości, które narastały w filmie. W tym pytania o sens tego wszystkiego.
Podsumowując. Nie jest to film o podboju kosmosu. Nie jest to film dla głupców, co myślą, że loty w kosmos to jakieś zawody były. To życie było i pewnie nadal jest. To realizacja planów.