W kwestii formalnej: ewentualna sonda mogłaby poradzić sobie bez jakichś supernapędów, jeżeli założymy fly-by z dużą prędkością i rendes-vous pi razy drzwi w płaszczyźnie ekliptyki k. peryhelium komety. Czyli wymagane dV z Ziemi byłoby tylko takie, by zalecieć za orbitę Saturna, za to kosztem wąskiego okna startowego, bo trzeba zdążyć na randkę w małym punkcie czasoprzestrzeni
No i oczywiście elektryka sondy oparta na RTG a nie PV. Sondy o gabarytach ciężarówki się tam nie pośle, ale coś b. niedużego w stylu New Horizons owszem i chyba (nie sprawdzałem) bez SLS-a...
Już kiedyś przypominałem, że zrobiono skutecznie fly-by ze względną prędkością rzędu 60-70km/s i to względem komety. Tak przecież badano kometę Haleya (Giotto, Vega 1 i 2). Ona ma jeszcze gorszą inklinację orbity. Przy czym w przypadku Giotta to był ultraprecyzyjny przelot z ekstremalnie małą odległością od jądra (ok. 500km) przy dużej gęstości pyłu kometarnego.
Tak więc od tej strony hipotetyczna misja do B-B nie byłaby jakimś giga wyzwaniem technicznym. Pewnym problemem jest natomiast rejestracja danych przez kamery i spektrometry optyczne przy tak szybkim przelocie, bo tam jest dość ciemno już. Ale skoro NH dał radę k. Plutona (mniejsza prędkość, ale sporo ciemniej)...
Pozdrawiam
-J.