Wracając do "merituma", kluczową sprawą jest nie to, co Roskosmos zrobi lub nie, czy ESA, ale co planuje zrobić NASA. Amerykańska agencja na pewno rozważa już od dłuższego czasu, co po zatopieniu ISS zrobi z flotyllami statków cargo (Dragon, Cygnus i Dream Chaser) oraz załogowych (Starliner i Dragon 2), dla których kompletnie nie będzie zajęcia. A NASA wpakowała i wpakuje jeszcze w ich rozwój grube miliardy, co na pewno będzie jej długo wytykane przez Kongres. Systemy te same nie utrzymają się z turystyki, a do niczego innego nie będą przydatne. Myślę, że skoro NASA doprowadziła do powstania tych systemów transportu, to będzie starała się zapewnić im egzystencję na przynajmniej kilkanaście lat. Pamiętajmy, że to dzięki ISS rozwijają się prywatne firmy (przede wszystkim SpaceX) i bez ISS to się skończy.
Zatem NASA musi coś nowego mieć w zanadrzu (lub coś do zanadrza włożyć). Kolejna tak duża stacja jak ISS nie wchodzi w grę - o wiele za droga. A mniejsza stacja zostanie okrzyknięta cofaniem się NASA (jak kapsuły po STS). Zatem jakaś nieduża stacja księżycowa byłaby teraz w sam raz. W artykułach cytowanych przeze mnie na początku wątku nie podano, co rozumie się przez stację księżycową, czy ma to być stacja: (a) na powierzchni Księżyca, (b) na jego niskiej orbicie, (c) na wysokiej orbicie, (d) w L1 Ziemia-Księżyc. Więc pole manewru jest.
Dlatego myślę, może życzeniowo, że coś jest na rzeczy w tych rozmowach. Oczywiście o wszystkim i tak zadecydują politycy.