Autor Wątek: [Historia zapomniana] Historia próby podboju kosmosu przez Polskę  (Przeczytany 1419 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Orionid

  • Weteran
  • *****
  • Wiadomości: 24490
  • Very easy - Harrison Schmitt
Historia próby podboju kosmosu przez Polskę
09/10/2015


Lata 70., technik Tadeusz Andrzejewski, łączy do rakiet Meteor-2K kabel instalacji kontrolnej. Przed odpaleniem rakiety, łączówka kabla jest odstrzeliwana, fot. Wiktor Kobyliński

W Polsce, jak i na całym świecie, dokonanie lotów radzieckich i amerykańskich na orbity wokółziemskie budziły powszechne zainteresowanie. Jednak mało kto wie, że Polska też planowała dokonać podboju kosmosu.  W tym celu w latach 1957-1974 przeprowadzano badania w ramach „polskiego programu rakietowego”, testowano paliwo rakietowe, odpalano rakiety, wypuszczano balony oraz konstruowano spadochrony mające opuszczać groty rakiet.

Młodzi inżynierowie z krakowskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Astronautycznego zaczęli myśleć o lotach rakietowych na długo przed wystrzeleniem przez ZSRR pierwszego sztucznego satelity Ziemi. Niektórych inspirowała planowana w latach 30-tych misja naukowa, której celem były badania stratosfery. Wybuch wojny uniemożliwił wprawdzie lot załogowego balonu „Gwiazda Polski”, ale powojenni śmiałkowie byli w nieco lepszej sytuacji. Szybko zaczęli realizować swoje plany. Czasy im sprzyjały.

Polska względną samodzielność w prowadzeniu wojskowych programów badawczych uzyskała po odwilży październikowej w 1956 r., kiedy do ZSRR powrócił pełniący u nas funkcję ministra obrony marszałek Konstanty Rokossowski i z nim większość wysokich radzieckich dowódców polskiej armii. Wtedy też dowódcą Wojsk Lotniczych został gen. Jan Frey-Bielecki.

Wtedy też grupa pasjonatów, z matematykiem prof. Kazimierzem Zarankiewiczem i astronomem doc. Kazimierzem Kordylewskim, tworzyła Polskie Towarzystwo Astronautyczne. Szefem sekcji technicznej przy oddziale krakowskim PTA zostałprofesor Jacek Walczewski. Była to praca społeczna, na chleb zarabiał w biurze projektów. W PTA mógł oddać się swojej pasji – konstruowaniu rakiet.

Korzystając z czasowej politycznej odwilży i rekomendacji od Kordylewskiego, w lutym 1957 r. wyjechał do Berlina Zachodniego i Republiki Federalnej Niemiec, gdzie spotkał się m.in. z prof. Eugenem Saengerem i jego żoną Irene Saenger-Bredt, znanymi z prac w dziedzinie techniki rakietowej, najpierw dla III Rzeszy, a potem Francji. Niemieccy uczeni zasugerowali Walczewskiemu utworzenie komórki rakietowej przy jakiejś uczelni i zainteresowali go japońskim programem rakietowo-kosmicznym, który zaczął się od budowy bardzo małych rakiet doświadczalnych – pierwsza, długości 17 cm, nosiła nawet nazwę Pencil (Ołówek).

Za sprawą prof. Walczewskiego 3 grudnia 1957 roku na AGH, została założona Komórka Techniki Rakietowej zajmującą się programem rakietowym. Jacek Walczewski marzył o podboju kosmosu i osadzeniu na orbicie polskiego sztucznego satelity.

Pierwszoplanowym celem było jednak stworzenie rakiety meteorologicznej do badań górnych warstw atmosfery. Na przełomie lata 50/60 Stany Zjednoczone i Związek Radziecki dokonywały eksplozji ładunków nuklearnych w atmosferze. Produkty radioaktywne z tych eksplozji były wyrzucane do stratosfery i następnie wiatrami rozprzestrzeniały się po całym świecie. Rakiety meteorologiczne miały pomóc w monitorowaniu tych odpadów.


Na Pustyni Błędowskiej

Pierwsze badania nad rakietami realizowano na Pustyni Błędowskiej oraz w Krakowie, na tamtejszych lotniskach oraz wieży spadochronowej. Testowano rakiety doświadczalne RM oraz rakiety RASKO do rozpraszania chmur gradowych.


Wieża spadochronowa w Nowej Hucie

10 października 1958 roku krakowski zespół wystrzelił z Pustyni Błędowskiej swoją pierwszą rakietę doświadczalną. RM-1 miała 80 centymetrów wysokości i ważyła niecałe pięć kilogramów, osiągnęła pułap 3–3,5 km. Tak wspominał prof. Jacek Walczewski konstruktor rakiety i ojciec późniejszego programu Meteor:

„Wszyscy znajdujący się w bunkrze przywarli do peryskopów, przez które – ze względu na bezpieczeństwo – odbywała się obserwacja. Włączyłem zapłon substancji dymnej i po chwili przez lunetę nożycową zobaczyłem, że z otworów głowicy rakiety wydobywa się biały dym. Kiedy dym zgęstniał – nacisnąłem czerwony przycisk start. W pierwszym momencie z dyszy rakiety zaczął się wydobywać dym, a potem… rakieta zniknęła z wyrzutni”.

Ekipa usłyszała huk silnika, ale kiedy jej członkowie wybiegli z bunkra, rakiety nie było już widać – niemal w mgnieniu oka osiągnęła pułap ponad trzech kilometrów.Choć następne próby nie były już pasmem sukcesów, to inżynierowie intensywnie pracowali nad kolejnymi typami rakiet.


Prof. Jacek Walczewski przy stanowisku dowodzenia, źródło: PTR

Nasi modelarze budowali rakiety, których silniczki napędzał celuloid z używanych wtedy filmów fotograficznych, a także niebezpieczne mieszaniny paliwa karmelkowego (połączenie cukru pudru z pewnym sztucznym nawozem) czy ścięte główki zapałek. Walczewski z kolegami organizował kursy dla rakietowych amatorów i konstruował coraz większe i wyżej latające rakiety, w tym i lądujące po zakończeniu misji na spadochronie. W celu zdobycia doświadczenia oraz pozyskania dodatkowych środków realizowano także mniej konwencjonalne badania.

10 kwietnia 1961 r., na dwa dni przed lotem Gagarina, na Pustyni Błędowskiej wystartowała rakieta RM-2D z dwiema białymi myszami. Do eksperymentu przygotowali je stomatolodzy Eugeniusz Gwizdek i Bogusław Horodyski z krakowskiej AM, zajmujący się badaniem zmian okostnej u zwierząt poddanych wysokiemu przeciążeniu. Celem było zbadanie, w jaki sposób siły przyspieszenia wpływają na uzębienie., ponieważ zauważono, że u lotników, w coraz szybciej i wyżej latających samolotach, występują ostre bóle zębów.

Wcześniej myszki poddano miesięcznemu treningowi na wirówce, w rakiecie przygotowano amortyzowaną i izolowaną od hałasu silnika kabinkę. Rakieta wzleciała na ok. 1580 m. Eksperyment powiódł się i pasażerki bezpiecznie wróciły na ziemię.

Dzięki wysiłkom prof. Walczewskiego wpisano projekty rakiet meteorologicznych do Planu Pięcioletniego na lata 1966 – 1970. Dysponentem środków pieniężnych został Państwowy Instytut Hydro Meteorologiczny, zaangażowawszy do tego inżyniera Jacka Walczewskiego.

W 1961 r. Walczewski organizuje w PIHM (obecnie Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej – IMGW) w Krakowie Pracownię Rakietowych Sondowań Atmosfery, i zostaje jej kierownikiem.


Meteor1-plan.jpg

W 1965 r. Pracownia została przekształcona w Zakład Badań Rakietowych i Satelitarnych PIHM. W Zakładzie tym w ścisłej współpracy z  Zakładem Konstrukcji Specjalnych Instytutu Lotnictwa, którego kierownikiem i głównym konstruktorem został mgr. inż Jerzy Haraźny powstały polskie rakiety badawcze serii Meteor: Meteor 1, 2 i 3. W kolejnych miesiącach powstały pomysły na kolejne konstrukcje rakiet zdolnych osiągać  pułapy 60 kilometrów.


Wersje Meteora 1

Od 1966 produkowano czterdzieści egzemplarzy Meteora-1 rocznie. Przez kolejne lata sondowano nimi atmosferę na wysokościach trzykrotnie przekraczających pułap osiągany dziś przez samoloty pasażerskie. Polska była szóstym krajem na świecie robiącym to regularnie. Początkowo sondaże były prowadzone z okolic Ustki przy pomocy przenośnego sprzętu, ale później naukowcy przenieśli się do stałej bazy pod Łebą.


Baza rakietowa Instytutu Lotnictwa na Mierzei Łebskiej. W tle przygotowania do startu rakieta Metoor 2K. Przy wyrzutni przed rekordowym odpaleniem rakiety od lewej stoją: X, Andrzej Ksyk, Główny Konstruktor – Jerzy Haraźny, dr Czesław Skoczylas, Adam Obidziński, Witold Błaszczyk, Tadeusz Andrzejewski, Elżbieta Bakoń, Krzysztof Nowak, Grzegorz Pawlak, X, dwaj reporterzy z radia Koszalin i Wiktor Kobyliński, siedzą: X, Jacek Walczewski (z kamerą), X i Franciszek Starorypiński. (X- osoby niezidentyfikowane., fot. Wiktor Kobyliński

Stację Sondażu Rakietowego Łeba założono w 1967 roku na przesmyku między morzem a jeziorem Łebsko. Był to teren dawnego hitlerowskiego poligonu, na którym Niemcy zamierzali testować różne typy rakiet. Nowi gospodarze postanowili wykorzystać zniszczone schrony, betonową płytę i zagłębienie przygotowane na stanowisko startowe.


Konstrukcja Meteora-2

W jednym z wyremontowanych budynków zorganizowano magazyn, w drugim stanowisko dowodzenia. Zbudowano też halę montażową i obrotową wyrzutnię z regulowanym kątem podniesienia dla rakiet nowego typu: Meteor-2. Z hali do wyrzutni poprowadzono tor, po którym specjalnym wózkiem przemieszczano gotową rakietę.

Zajmująca zaledwie około hektara stacja dysponowała własnym agregatem prądotwórczym, a jej teren był ogrodzony i strzeżony przez leśników. Ponieważ starty nie odbywały się codziennie, to jej obsługa nie mieszkała na miejscu – ekipa dojeżdżała z Warszawy i Krakowa. Jej członkowie zwykle docierali nad morze regularną komunikacją, mieli też do dyspozycji należącą do Instytutu Lotnictwa ciężarówkę Star 66.

Ich prace, zarówno pod Łebą jak i w biurach, były tajne. Jak relacjonował jeden z pracowników, dokumentację pod koniec dnia należało zdać do archiwum, a rano pobrać za pokwitowaniem. Pokoje, w których pracował zespół, plombowano. Nic dziwnego, bo w tym samym czasie Łebę odwiedzali specjaliści z ZSRR, Bułgarii, Rumunii i wschodnich Niemiec, którzy chcieli dowiedzieć się czegoś o polskich konstrukcjach.


Wersje Meteora 2

Wymiana informacji nie mogła obejmować całej zgromadzonej w archiwach wiedzy. Chociaż projektanci polskich rakiet nie narzekali na nadmiar gotówki, to na razie mogli spać spokojnie – przyznano im rządowe środki na pięć lat. Nadal prowadzili więc odstrzały małych rakiet i pracowali nad kolejnymi.


Montaże rakie Meteor-2K w hnagarze bazy w Łebie. Stoi Franciszek Starorypinski, fot. Wiktor Kobyliński

Prototyp Meteora-2 wystartował w 1968 roku. Rakieta miała na pokładzie spadochronową sondę przeznaczoną do pomiarów wiatru i temperatury. Do badań atmosferycznych i określania pułapu używano chmur tzw. dipoli, metalizowanych skrawków specjalnego tworzywa, wystrzeliwanych z rakiety i śledzonych później przez stacje radiolokacyjne.


Konstrukcja rakiety Meteor-3

Na arkuszach z technicznymi rysunkami pojawiały się coraz bardziej zaawansowane projekty. Ich owocem był największy z pojazdów. Meteor-2K mierzył ponad 4 metry, a z dwoma dodatkowymi silnikami ważył 420 kilogramów. Jego maksymalny pułap ustalono na 105 kilometrów. Dwie rakiety tego typu po raz pierwszy wystartowały 10 lipca 1970 roku, przekraczając umowną granicę przestrzeni kosmicznej.


7 października 1970 – Mierzeja Łebska,  Start jednej z dwóch wystrzelonych tego dnia rakiet Meteor-2K zdolnych osiągnąć umowną granicę przestrzeni kosmicznej (ok. 100 km), fot. Wiktor Kobyliński

7 października 1970 z bazy Instytutu Lotnictwa zbudowanej na Mierzei Łebskiej wystrzelone zostały kolejno dwie rakiety Meteor-2K o numerach seryjnych 09 i 10. Stacje radiolokacyjne przechwyciły wystrzelone przez te rakiety obłoki dipoli na wysokości 85 i 90 kilometrów. Same rakiety co wynika z obliczeń osiągnęły pułap ponad 100 km  czyli umowny próg kosmosu.


M-2K w locie. Moment odrzucenia silników wspomagających start.

Marzenia o wyniesieniu w przestrzeń kosmiczną polskiego sztucznego satelity nie udało się jednak zrealizować. Badania zostały przerwane oraz zaprzestano ich finansowania, wkrótce o nich zapomniano. Na osłodę pozostał jedynego dotąd wyczyn polskiego astronauty Mirosława Hermaszewskiego, który wraz wraz radzieckim astronautą Piotrem Klimukiem w 1978 roku na statku Sojuz 30 odbył lot w kosmos.

W 1975 r. Zakład  Badań Rakietowych i Satelitarnych PIHM został rozdzielony na dwie samodzielne jednostki: Zakład Badań Górnej Atmosfery i Ośrodek Odbioru Danych Satelitarnych. Jacek Walczewski został kierownikiem pierwszego z nich. Zakład zmieniał później nazwę na Zakład Meteorologii Kosmicznej (od 1980 r.) i Zakład Teledetekcji Atmosfery (od 1985 r.).

Prowadzono w nim pionierskie w Polsce badania nad teledetekcją atmosfery za pomocą Sodaru i Lidaru. W 2007 r. Zakład został zlikwidowany, a na jego miejsce powołano Zakład Monitoringu i Zanieczyszczenia Powietrza, w którym prof. Walczewski pracował już tylko na pół etatu, w 2010 roku przeszedł na emeryturę. Zmarł w czerwcu 2013 r.

Polskie program rakietowy jaki miał miejsce w latach 1957-1974 to znamienne fakty, które uczyniły z nas kraj, który jako piąty przekroczył granicę atmosfery i gdyby nie układ geopolityczny oraz problemy finansowe mógłby on dziś liczyć się w stawce krajów, których gospodarki czerpią profity z programów eksploracji kosmosu.

Na poparcie tezy można podać fakt, iż Indie, które w owym czasie radziły się w sprawach konstrukcji profesora Walczewskiego dziś mają swój prężnie działający program kosmiczny, (dane na rok 2008 podawały budżet 1, 3 mld USD). Ponadto Vikram Sarabhai ojciec indyjskiego programu kosmicznego dziś jest uważany za wizjonera nauki, jak i za bohatera narodowego, a o naszym wizjonerze jak i o historii polskich badań rakietowych, co jest krzywdzące i niesprawiedliwe, mało kto wie.

Literatura:

Paweł Elsztein, „Rakiety sondujące atmosferę”, WNT, Warszawa, 1969.

Jacek Walczewski, „Polskie rakiety badawcze”, Biblioteczka Skrzydlatej Polski, tom XV, Wydawnictwa Komunikacji i Łączności, Warszawa, 1982

Zdzisław Kazimierczuk, Zmiana warty w stratosferze,”Młody Technik”, nr 8, 1970

Ryszard Lewandowski, Przygoda z Meteorami, „Astronautyka”, Nr 3 (190), 2001

W. Błaszczyk, M. Górski, Flota polskich rakiet meteorologicznych, „Astronautyka”, Nr 2 (193), 2002

Maria Pańkow, Kazimierz Schilling, „Przewodnik astronomiczny po Polsce”, Pojezierze, Olsztyn, Białystok, 1982

Paweł Elsztein, „Polska w Kosmosie”, Biblioteczka Skrzydlatej Polski, tom I. Wydawnictwa Komunikacji i Łączności, Warszawa, 1978

źródło:

rakietypolskie.pl

kosmicznapolska.pl

Źródło: Historia próby podboju kosmosu przez Polskę

http://www.samolotypolskie.pl/samoloty/1271/126/IL-Meteor-2
https://prawda2.info/viewtopic.php?t=26132

http://www.forum.kosmonauta.net/index.php?topic=1313.msg50681#msg50681
http://www.forum.kosmonauta.net/index.php?topic=454.msg10252#msg10252

Polskie Forum Astronautyczne