Oczywiście - monopol. Dlatego bardzo sobie cenię podejście NASA do programu załogowego, w kórym stara się za wszelką cenę zachować konkurencyjność. Pomimo cięć ze strony Kongresu, finansuje trzech konkurentów, ponadto wspiera czwartego. To działanie w oczywisty sposób nieefektywne - gdyby finansować jednego, np. SpaxceX, być może już astronauci lataliby na ISS Dragonem. Ale jest to myślenie perspektywistyczne. Wydaje mi się, że NASA wbrew narzekaniom na opóźnienia zmierza do tego, by nie przyznać tylko jednego kontraktu, ale dwa.
Niby tylko kapsuły, i zaledwie dwa loty rocznie, ale jest to świetny punkt zaczepienia dla każdej firmy, z widokami na zwiększający się popyt.
Z drugiej strony mam wątpliwości, czy SpaceX jest w stanie już teraz zapewnić taką niezawodność i punktualność, jaką daje ULA. Atlasy i Delty nie mają takich poślizgów jak Falcony - na razie przewaga ULA w tym względzie jest ogromna. A to musi kosztować. Zastanawia też, że wszyscy konkurenci SpaceX w CCP wybierają znacznie droższego Atlasa niż Falcona. Jest to oczywiste w przypadku Boeinga, ale Sierra Newada i Blue Origin mają wybór, a wybrali jak wybrali.