Adamie, ależ ja nie oczekuję, że NASA będzie przynosić zysk. Pisałem o tym. Oczekuję, że jak np. dostała 5 mld USD na budowę Aresa między 2005-2010, to za te pieniądze i mając 5 lat POWINNA BYŁA stworzyć cokolwiek, co zastąpiłoby loty STSów. Pieniądze zostały wydane, efektów brak, skutkiem tego była 8-letnia luka w amerykańskich lotach załogowych. SLS pochłonął kolejne 15 mld i efektów jak nie było tak nie ma. Oczywiście, że to nie ma być opłacalne. Ale jakieś minimum efektywności w wydawaniu pieniędzy mogliby wykazać.
Wuzetek oczywiście masz rację, że 10 lat temu nie było komu dawać tych pieniędzy. Dlatego w 2004 rzeczą dość oczywistą był program Ares. Tylko okazało się, że NASA sobie po prostu nie radzi. Dostali 5 mld, nie stworzyli nic.
Blue Origin buduje New Glenna w oparciu o kontrakty komercyjne. Rakietę orbitalną jest więc w stanie zbudować o własnych siłach, bez pomocy z zewnątrz. Żadnych pieniędzy NASA nie musi tu wydawać. Akurat jak SLS dojdzie do pierwszego poziomu dojrzałości, będzie pewnie wiadomo, czy technologie u prywaciarzy rzeczywiście rozwijają się w zadowalającym tempie.
Powiedzmy, że około 2023 SLS będzie w stanie rzeczywiście osiągnąć jakiś-tam podstawowy wymiar. Z drugiej strony technologie SpaceXu czy BO powinny być na tyle rozwinięte, że loty na orbitę sporymi rakietami (40-70 ton na LEO) byłyby dość częste. Wtedy NASA może wydzielić zespoły zajmujące się SLSem jako odrębną placówkę i na zasadach normalnej konkurencji rozpisać przetarg na loty na księżyc (DSG, lądowania etc.). Potencjalnie mogłoby wystartować 3-4 konkurentów.
- SLS
- SpaceX
- BO
- (Boeing? Ktoś inny?)
I pododnie jak w przypadku Commercial Crew, w ciągu kilku lat wyłonić 2 uczestników, którzy będą w stanie zbudować, np. do 2028 roku bazę okołoksiężycową i wylądować w 2029 na księżycu. Każdy z uczestników może na program dostać 6-7 mld dolarów.
Szczerze - SLS i tak szybciej tego nie zrobi. Za 7 mld też tego nie zrobi. Odpadnie w przedbiegach i będzie dla nich po zawodach. Zostaną 2-3 prywatne firmy, które będą odpowiadały zamiennie za różne misje, będą wykonywać loty 4 razy taniej niż SLS. Czyli, powiedzmy, za połowę pieniędzy wpakowanych w rozwój SLSa dostaniemy technologie o podobnych (albo i większych) możliwościach ale w dwa razy większej ilości startów i zwiększonym bezpieczeństwie (bo jak jednej firmie przydarzy się awaria, to z misją zastępczą poleci druga).
Wydaje mi się, że nie ma co się teraz bardzo o sprawę kłócić, ale przypuszczam, że taki scenariusz jest jedyną możliwą drogą. Kto chce, mogę się założyć, że to tak właśnie będzie wyglądało - chętnym do zakładu stawiam dobre wino, jeśli będzie inaczej - czyli np. za ok. 10 lat SLS będzie realizował misje księżycowe lub dalsze.