Właśnie w tym artykule iest to wyraźnie wspomniane i dlatego to wyciągnąłem z tekstu - Musk wprowadził normalne zarządzanie korporacyjne do sektora kosmicznego. To o czym tyle trułem ostatnio na forum - szukanie oszczędnych rozwiązań, łapanie gdzie się da korzyści skali, rozpraszanie kosztów rozwoju na jak najwięcej produktów końcowych, etc.
Stara generacja, jak i niektórzy uczestnicy forum podchodzą do problemu na zasadzie "jak coś osiągnąć?" "jakich potrzebujemy parametrów, np. mocy, nośności rakiety" i do tego dobierają rozwiązania i budują technologie. Pieniądze mają się znaleźć. W normalnej firmie zawsze zadaje się pytania inaczej: "jak osiągnąć taki a taki rezultat najmniejszym możliwym nakładem sił i środków". To od razu wymusza inne myślenie i w długim terminie powstanie innych rozwiązań technologicznych. I nie chodzi tu o Muska czy Bezosa osobiście, to są podstawy zarządzania w każdej normalnej firmie. Zwyczajnie doczekaliśmy czasów, kiedy sektor kosmiczny zaczyna być branżą jak każda inna (uwzględniając oczywiście ogromne ryzyka w kwestiach bezpieczeństwa i gigantyczne koszty badań i prowadzenia operacji).
W żadnej prywatnej firmie, dla przykłądu, nie zaprojektowano by czegoś tak absurdalnego jak osłona termiczna STSów, złożona z indywidualnie wytwarzanych płytek, każda w innym kształcie i rozmiarze. Trzeba mieć kulturę korporacyjną rodem z Bizancjum, żeby taki bezsens przepuścić i tak procedować projekt. Koszty tej beztroski okazały się być gigantyczne.