Rogozin w swych wywodach ma trochę racji, bo każdy widzi co ze swymi projektem wyprawia zwłaszcza Boeing, ale takie rogozińskie gadanie to też de facto finansowy akt bezradności. Wiadomo, że nie powie wprost, że Rosja po prostu nie ma złamanej kopiejki na "Federację", także w swej bezsilności pozostaje bronić sprawdzonego co prawda, ale jedynego dla nich rozwiązania, które wkrótce - jeśli SpaceX i Boeing faktycznie dadzą w końcu radę i uruchomią swoje cacka - zejdzie na drugi plan. Poza tym kogo on chce i gdzie wozić Sojuzem? To przede wszystkim Amerykanie kładą cały czas kasę na wynajem ruskich siedzeń pokładowych. Dla Rosjan - po upadku ich systemu wynoszenia ładunków komercyjnych (dzięki głównie SpaceX), załogowy Sojuz oraz towarowy Progress pozostają jeszcze jedyną zauważalną opcją kosmiczną, która wkrótce zleci z piediestału.
Przy okazji czekamy rzecz jasna na kolejną porcję zabawnych, ruskich malunków zaprzeczających rozpaczliwemu szlochaniu Rogozina, ukazujących świetlaną przyszłość ich kosmonautyki, z wszędobylskimi bazami na Księżycu i Marsie. ;-)