Ja osobiście wątpię, żeby tylko co druga gwiazda miała planety. Sądząc po tym, co wiemy, trzeba wyjątkowych sytuacji, by nie powstał układ słoneczny z prawdziwego zdarzenia, np. w okolicach ogromnych, bardzo masywnych, krótko żyjących gwiazd, których promieniowanie i wiatr słoneczny bardzo szybko rozproszy własny dysk protoplanetarny i poważnie zagrozi dyskom sąsiadów.
Mój strzał w ciemno to średnio 4 planety razy liczba gwiazd w galaktyce. Planeta zdefiniowana w sposób zbliżony do aktualnej oficjalnej definicji. Wychodziłoby minimum 400 miliardów, a prędzej ponad bilion.