Tak się zastanawiam na sensem takich holowników.
Pieniądze pozyskać. Królem świata zostać.
czy nie można od razu takich silników wsadzić do satelity zamiast bawić się holownikiem ?
Holownik jako koncept jest sprawdzony. Czasem się wsadza silniki bezpośrednio - statki pełnomorskie, samoloty. Czasem całkiem powszechny jest model holownika - transport lądowy (ciągniki siodłowe, lokomotywy).
Bardzo możliwe że satelity są zbliżone do szybowców, potrzebują holownika żeby wejść na pułap/orbitę, a potem już samodzielnie. Z tym że istnieje nisza motoszybowców. Całkiem solidnie się trzymająca, wzmacniana ostatnio rozwojem napędu elektrycznego.
Inna rzecz dla satelity orbita jest ważna, to zwykle posiada jakieś silniki - żeby ją utrzymywać. Których można użyć do wejścia na odpowiednią orbitę.
A jak orbita jest nie taka ważna - to nie potrzebuje holownika.
Ale, być może nawet, holowniki z kolei będą mogły rozwiązać ten problem - okresowo korygować orbitę wielu satelitów. W ten sposób można na orbitę wynieść nawet mniej silników.
To się okaże.
Problemy są gdzie indziej:
1) jak koncepcja holownika okaże się działać, to dla Spacex (i innych), zrobienie na podstawie konstrukcji Starlinka działającego holownika to będzie nic.
2) jak już wspomniano, pomysł jest dość oczywisty, konkurencja już działa, trudno powiedzieć co ma być tutaj przewagą,
holownikiem?