Tak pomyślałem, że zamiast tylu pokracznych nóżek, można by na tyle wzmocnić stateczniki aby na nich lądował bezpośrednio. Wystarczyłyby jedynie prostopadłe podpory stabilizujące. Często na grafikach retro tak właśnie pokazywano rakiety na księżycu, które stały na statecznikach.
Po za tym cały czas zachodzę w głowę jak Musk wyobraża sobie rozładunek takiej rakiety na Księżycu, czy Marsie.
Ludzie po drabince linowej ;-), a towar? suwnica na wysięgniku za bardzo wychodziłaby poza środek ciężkości.
Zobaczcie też ile już jest problemów z 3 silnikami, a co dopiero 27. I to nawet nie problem skomplikowania technicznego, ale jednak hałasu i fali uderzeniowej oraz ewentualnych skutków wybuchu przy starcie.
Uważam, że jednak lepszym rozwiązaniem byłoby wystrzeliwanie wielu sprawdzonych mniejszych rakiet na orbitę i tam łączenia ich w większe kompleksy o dużej ładowności i zasięgu.