Nie wiem gdzie to pisać, ale chyba tutaj będzie najbezpieczniej

Uważam, iż Mars Rover 2020 powinien mieć umiejętność zbierania próbek i wkładania ich z powrotem do cylindra zbiorczego. Czy to tak duża filozofia, żeby coś takiego zaprojektować dla łazika? Wówczas lądownik Mars Sample Return nie musiałby brać na pokład kolejnego rovera, tylko czekać aż, przyjedzie ten z roku 2020. Tym samym minimalizuje się ilość robotów potrzebnych do wysłania w ramach misji, potrzebnych testów itd itd. Tylko teraz mamy na plus to, że mamy już sokolniczą

alternatywę dla Atlasa V i Delta IV Heavy co nam powinno obniżyć koszty misji o te kilkaset dolarów za start

Plusem wariantu zaproponowanego przez Station jest to, że Mars Rover 2020 po pobraniu próbek nie musi czekać na lądowania lądownika, która przecież może się znacznie opóźnić, nawet o dekadę.... No i nie musi wracać z próbkami do zaplanowanego lądowiska, zamiast tego może gnać żółwim tempem przed siebie, by eksplorować kolejne ciekawe dla nauki i naszych oczu miejsca na planecie.

Jeśli chodzi o Chińczyków. Jeżeli USA w ciągu najbliższych dwóch lat nie zaplanują na poważne misji przywiezienia marsjańskich próbek na Ziemie to jednak powinni dogadać się z Chińczykami. Może to dziś sci-fiction, ale kto wie co będzie za dwa lata? Poza tym Chińczycy zapewne nie oponowaliby przeciw takiemu pomysłowi
