W kontekście Księżyca był (między innymi w wariancie załogowym), był kiedyś (ok. dekady temu?) pomysł na wysłanie kilku łazików, lądujących na punktach położonych mniej więcej na obwodzie okręgu (r=100 km?), i kierujących się do centralnego stanowiska, zbierających próbki z ciekawych miejsc, gdzie miało nastąpić przekazanie próbek do powrotnika - zdaje się był to pomysł rozpatrywany jako wzbogacenie sensowności powrotu ludzi na Księżyc.
Niestety, przyznaję, z tego scenariusza pamiętam tylko kilka slajdów

Takie coś, oczywiście, w wariancie bezzałogowym miało sens, pozwalało na zabranie próbek z naprawdę sporej powierzchni.
Ale zbieranie porzuconych próbek po śladzie poprzedniego łazika?
Zakładam że wymyślił to ktoś mądrzejszy ode mnie, ale przyznam że nie rozumiem.