Nie czytam geekweeka, bo to niepoważny portal. Ale ustosunkowując się do posta Slavina, są w nim stwierdzenia, które bardzo trudno byłoby uzasadnić.
"Donald Trump zwiększył nakłady na cele eksploracyjne NASA czyli SLS/Orion (czyli de facto napełnianie kieszeni urzędników NASA)" - co ma wspólnego np. SLS z "napełnianiem" kieszeni urzędników NASA? Czy w przypadku Dragona tego napełniania nie ma? Czy to jest Orion czy Dragon, wszystkie prace są zlecana do prywatnych firm, w przypadku Oriona głownie do LM, a w przypadku Dragona do SpaceX. Urzędnicy tak samo pośredniczą w obu przypadkach. Takie stwierdzenia mają taką wartość, jak ogólniejsze: "NASA jest be, a SpaceX jest cacy".
"Dotacje dla prywatnych firm "New Space" m.in. SpaceX pozostają na dotychczasowym poziomie". SpaceX dostaje w ramach CRS i CCP tyle, ile podał w kosztorysie. Ale przede wszystkim to nie są "dotacje", ale kontrakty na konkretne prace i misje. Inną sprawą jest, że Musk chciałby widzieć swoją firmę jako trzon NASA (to miałaby być ta "prywatyzacja"), ale to całkiem inna sprawa.
Łatwo rzucać oskarżenia typu "zero innowacji", tylko wypadałoby napisać, jak one mają się do rzeczywistości. Przestarzałe tlen i wodór to dziwny argument...
Oczywiście, że NASA ma wiele trudności, których jednym ze źródeł jest totalne uzależnienie od polityków, czyli rządu i parlamentu. Ale piszmy o tym rzeczowo, nie musimy tu uprawiać propagandy.