Wiesz...Elona to wogóle poniosło ("Mars, here we come" ) Pamiętaj też, że to mistrz zarządzania ale i marketingu.
Silniki wyłączano w niemal idealnych półtoraminutowych odstępach (licząc od startu - 1:41, 3:13, 4:40). Tak miało być i koniec.
No...Po tym co mieliśmy okazję oglądać...to może te wyłączenia były planowe, ale z nieplanowanym rezultatem pracy poszczególnych silników. Przecież było widać jak 42ka w końcówce kompensuje robotę za dwóch obiboków.... a osiągnięto 12.5 km?
Ale ta kompensacja była najwyraźniej planowana, wygląda to tak, że Starship dosłownie zawisł na zadanej wysokości i zaczął się przesuwać w poziomie na współrzędne z których miał zacząć się manewr opadania. Jak sobie pomyślisz, że Raptory mają około 200 ton ciągu każdy, o ile dobrze pamiętam, a Starship najprawdopodobniej ważył coś między 100 a 150t (bez paliwa) to jasno widać że trzy silniki to jest przesada zwłaszcza jak paliwa ubywa. A i tak leciały najprawdopodobniej na maksa zdławione. Do tego te gwałtowne ruchy silników tuż przed/w czasie wyłączania sąsiadów to nic innego jak sterowanie aby utrzymać kierunek lotu, chociaż wygląda to trochę gwałtownie.
Tak czy inaczej bez oficjalnej informacji możemy się spierać o to w którym momencie coś było nie tak w nieskończoność;) Trzeba czekać na jakieś konkretne informacje. Ponoć jest szansa, że w najbliższym czasie Tim Dott zrobi wywiad z Elonem wraz z wycieczką po części produkcyjnej w Boca Chica.