Wrzucam w wątek rozjaśniający trochę sprawę fragment z
artykułu z kosmonauty :
"Po wykryciu wycieku paliwa w zeszłym tygodniu, początkowo problem wiązano z zatyczką jednostki łączeniowej AHC (Air Half Coupling) lub z zaworem szybkiego rozłączania QD (Quick Disconnect). W czasie badań wymienianej zatyczki od AHC nie natrafiano jednak na żadne zanieczyszczenie paliwem, co zmusiło inżynierów do poszukania przyczyn problemu w okolicach kołnierza systemu hydrauliki linii paliwowych. Po usunięciu izolacji kołnierza, odnaleziono resztki zaległego paliwa. Dodatkowe badania oraz zabiegi ujawniły ciągłość wycieku, w związku z czym potwierdzono źródłowe miejsce problemu.
Dwa dni temu postanowiono jeszcze wstrzymać się z operacją opróżnienia zbiorników paliwa systemu OMS. Pojawiły się głosy na zwołanym panelu inżynieryjnym, mówiące o potrzebie dokręcenia sześciu śrub mocujących kołnierz, dzięki czemu uzyskano by oczekiwaną szczelność układu. Pośrednio taki efekt osiągnięto, gdyż niewielki wyciek został całkowicie ograniczony, a przyrządy pomiarowe nie notowały już jakichkolwiek stężeń paliwa w powietrzu. Panel inżynierów ERB (Engineering Review Board) rozważał różne opcje dalszego postępowania, w związku z czasowym rozwiązaniem problemu wycieku poprzez ciągłe zmiany wartości ciśnienia w przewodach paliwowych. Przypuszcza się, że właśnie na skutek tych zmian doszło do "osadzenia" pierwszej (głównej) uszczelki.
Według planu nakreślonego przez ERB, następnym krokiem miało być przeprowadzenie testów ciśnienia w przewodach, co przełożyłoby się na uzyskanie większej ilości informacji odnośnie integracji dwóch uszczelek w układzie. Ze względów czasowych zadecydowano jednak o zarzuceniu kompleksowego testu i przejściu jak najszybciej do opróżnienia wszystkich czterech zbiorników paliwa z tylnego systemu napędowego, a następnie wymianie uszczelki głównej i redundantnej kołnierza. Warto dodać, że w procesie przygotowawczym do startu misji STS-133, przed pojawieniem się problemu IPR-47, znajdowały się 4 dni zapasu czasowego na rozwiązanie wszelkich napotkanych trudności."
Czyli jednak nie chwyciły?
Wczoraj podobno już wyciek ustał - podejrzewali nawet, że ciśnienie "przesunęło" uszczelki na właściwe miejsce. Ale miała być jeszcze jakaś dyskusja odnośnie tego - czyli, że potem wyciek się ponowił?
Z ostatniego arta z NSF wynika, że śruby były dokręcone dokładnie, technicy nie zarejestrowali żadnych ruchów śrub przy próbach ich dokręcania. Tutaj cytat - "The bolts on the flange were retorqued but no movement was detected by the technician".
Żaden kolejny wyciek się nie pojawił, ale zrezygnowano z kompleksowego testu (mass spec test) tłumacząc się względami czasowymi. Wolą wymienić od razu te uszczelki, niż bawić się z ich sprawdzaniem. Poza tym w czasie tych zabaw z dokręcaniem śrub kołnierza, zmieniali ciśnienie w układzie paliwowym i przez to - tak jak piszesz - główna uszczelka mogła się utwierdzić w miejscu. Nie wiedzieli jednak jak jest z integracją tej redundantnej.
Dodatkowo podrzucam foty przybliżające nam omawiane rejony wahadłowca, opisy z kosmo. Pełne rozdzielczości tutaj:
1,
2,
3.
Załącznik1: Podgląd na tylną sekcję wahadłowca w hangarze OPF, zaznaczone wejście do miejsca źródłowego wycieku (psia buda? ).
Załącznik2: Zaznaczony kołnierz systemu przewodów.
Załącznik3: Schemat poglądowy tylnego systemu napędowego, kółkiem zaznaczone miejsce ulotu hydrazyny.