Widzę, że ostatnia kaboomnomalia nieco stłumiła tutejszy, zazwyczaj bardzo tryskający optymizmem nastrój ;-), ale tak na szybko oceniając: konstrukcja póki co wydaje się zdawać egzamin, poraz drugi statek praktycznie bezbłędnie zachowywał się w powietrzu, niestety poraz kolejny, tym razem bardzo wyraźnie zawiódł przynajmniej jeden z Raptorów. To może oznaczać faktycznie bliższe przyjrzenie się konstrukcji tego silnika i ewentualny jego redesign... Zastanawia mnie też czy te buchające jak z hutniczego pieca płomienie nie mogłyby uszkodzić któregoś z silników w momencie finalnego flipa i podejścia do lądowania, co jak na razie okazuje się niemożliwą do opanowania przez SpaceX fazą lotu.