Z cyklu rozważań 'co by było gdyby', zastanawiam się czy istnieje realna możliwość zwiększenia nośności rakiety Falcon Heavy przez dodanie czterech zamiast dwóch bocznych stopni? Czy takie rozwiązanie byłoby sensowne technicznie i ekonomicznie opłacalne?
Rosyjska rakieta modułowa Angara A5 z czterema modułami bocznymi ma nośność na LEO o ok. 67% większą od wersji A3 z dwoma „boosterami”. Wiem oczywiście, że to się nie przekłada wprost na inne rakiety – choćby ze względu na inną wielkość stopni, czas pracy silników, siłę ciągu itd. – ale nawet ostrożnie zakładając 50% wzrost nośności FH (tak z powietrza...
), to dałoby imponujące ponad 80 ton na LEO. (Rzeczywista wielkość byłaby zapewne inna).
Gdyby gra była warta świeczki, to do ogarnięcia pozostałby np. problem jednoczesnej pracy 45 Merlinów pierwszego stopnia. Rosjanie, jak pamiętamy, nie poradzili sobie z obsługą 30 NK-33 w N1 – ale to inne czasy i inna technologia.
Należałoby także zapewne wzmocnić konstrukcję pierwszego stopnia (środkowego), aby utrzymał cztery stopnie boczne.
Pojawiłaby się pewnie też potrzeba wzmocnienia całej struktury nośnej rakiety, dźwigającej tak duży ciężar w owiewce.
No i wyzwaniem byłoby jednoczesne odzyskiwanie 5-ciu stopni.
Jest to oczywiście tylko czysta spekulacja, jako, że nigdzie nie widziałem nawet PR-owskich zapowiedzi takiego rozwiązania, więc zapewne nie jest brane pod uwagę...