Pokaż mi taką trajektorię.
O mniej-więcej jak namalowało mi się poniżej...
Pytałem o źródło. SpaceX nie dzieli się chętnie takimi szczegółami, ale optymalna trajektoria wznoszenia rakiety zawsze wygląda podobnie. W momencie rozdzielenia stopni cały zespół musi posiadać znaczącą prędkość wznoszenia (pionową), w przeciwnym bądź razie drugi stopień wszedłby z powrotem w atmosferę (jego ciąg jest za mały, by przyspieszać poziomo i równocześnie utrzymywać, czy nawet zwiększać wysokość).
Ciąg jest rzeczywiście jakieś 8 razy mniejszy (jeden silnik, zamiast 9, ale działający w próżni z dłuższą dyszą = mający większy ciąg), ale także masa jest także wielokrotnie mniejsza + nie ma oporów powietrza. Do tego prędkość pozioma jaką ma już drugi stopień daje siłę odśrodkową niwelującą mniej-więcej 50% siły grawitacji (zakładam że jakieś MACH 10 = 3.4 km/s jest przy oddzieleniu a minimalna prędkość orbitalna to 7.8 km/s). Więc wbrew pozorom drugi stopień ma więcej niż wystarczający ciąg by nie martwić się o prędkość pionową. O wiele większy, co można zobaczyć po orbicie na jaką SpaceX wyniósł satelitę Thaicom (295 km x 90,000 km).
A propos szalonych trajektorii, to jak popatrzysz np. na trajektorię Antaresa (gdzieś ją widziałem, teraz nie mogę znaleźć), to jest ona wręcz szalona - pierwszy stopień przestaje działać na bardzo małej wysokości (64 - 66 km) i praktycznie jedynym jego zadaniem jest wyniesienie drugiego stopnia poza atmosferę - prędkość pozioma jaką nadaje drugiemu stopniowi jest niewielka. Po oddzieleniu się, drugi stopień leci balistycznie przez 91-103 sekund (jako że drugi stopień ma silnik na paliwo stałe, to za pomocą tego właśnie czasu kontrolowana jest dokładnie orbita na którą trafi Cygnus) praktycznie kompletnie wytracając pionową prędkość zanim uruchomi silnik. Jakoś zupełnie mu to nie przeszkadza w osiągnięciu orbity.
P.S. SpaceflightNow ma informacje o tym przy jakich prędkościach i na jakich wysokościach następują rozdzielenia poszczególnych stopni.