Trzeba tu rozróżnić dwie sprawy: (1) firma MarsOne, (2) chętni do lotu na Marsa.
Chyba nie sposób bronić
firmy. Adam przekonuje do niej, że aż zajrzałem na stronę. Konkrety techniczne o projekcie:
Rakieta (by nie posądzono mnie o stronniczość: to komplet informacji na ten temat):
Mars One will choose the right launch supplier from existing, experienced companies.
Lądownik (w zasadzie też komplet informacji, po potem jest już tylko wyliczenie funkcji jakie ma spełniać):
Mars One will secure the landing modules from one of the experienced suppliers in the world, for example Lockheed Martin.
Czyli krótko mówiąc: nie mają pojęcia, jak się do tego zabrać (o ile w ogóle mają taki zamiar). Stwierdzenia, że wybiorą jakąś już istniejąca rakietę i zamówią u doświadczonej firmy lądownik łagodnie mówiąc nie są poważne.
Chętni do lotu. To o wiele ciekawsza sprawa i chętnie bym poczytał, gdyby Adamowi udało się czegoś dowiedzieć u źródła. Zastanawia mnie, że Ci ludzie muszą wiedzieć o mizerii firmy, a mimo wszystko decydują się na udział. Dlaczego? Czy naiwnie liczą, że może jednak coś cudownego się wydarzy i loty dojdą do skutku? Nie wykluczone, że przynajmniej niektórych marzenie zaślepia. Ale może chcą przynajmniej otrzeć się o kosmiczną przygodę? Np. przez kontakt z hardwarem, który ma jakiś związek z realną astronautyką? Może liczą, że udział w tej imprezie da im później jakieś fory przy następnym podejściu?
Mógłbym tak długo wyliczać, dlatego tego akurat jestem ciekaw.