Pytałem o masowe deorbitacje starszych Starlinków
... "królik doświadczalny" zrobił swoje, "królik" może odejść.
Testów ważnych było sporo - pierwszy raz sprawdzano praktycznie w trakcie misji silnik jonowy, no i rzecz jasna przetestowano w realu koncepcję specjalnej konstrukcji "kanapkowej" satelitów, dzięki czemu możliwe było po raz pierwszy w kosmonautyce umieszczenie na orbicie aż 60 szt. satelitów w czasie jednego startu!
Kolejna wersja satelity, już "operacyjnego" Starlink (V1.0) różniła się na początku od testowego (V0.9 z pierwszego startu):
W porównaniu do testowej serii satelitów pięciokrotnie zwiększono przepustowość, podwojono liczbę wiązek, jakie może generować pojedynczy satelita oraz dodano system anten pracujących w paśmie Ka. Satelity zostały także zmodyfikowane w taki sposób, aby spalać się w 100% podczas wejścia w atmosferę. Masa pojedynczego satelity wynosi ok. 260 kg, czyli o ok. 33 kg więcej w porównaniu do serii testowej.
... później SpaceX usilnie pracował nad uniewidocznieniem satelity Starlink, wprowadzając najpierw "przyciemnianie" anten (eksperymentalny Starlink-1130 "Darksat" chyba z trzeciej paczki, o ile dobrze pamiętam), który zdał częściowo egzamin i na wysokości operacyjnej był słabszy o ok. 1-1,5 mag od pozostałych, no a teraz wszystkie satelity mają dodatkowo montowane rozkładane osłony anten (co było testowane przy użyciu satelity Starlink-1436 "Visorsat" z dziewiątej paczki bodajże). Te bajery mają znacznie osłabić albedo Starlinków, ale dopiero na wysokości operacyjnej. Natomiast w czasie podnoszenia orbity, osłabić zajączki świetlne ma odpowiednio zmodyfikowany soft sterujący ustawianiem satelity względem Słońca.
... noo, a teraz (jak wspomniał wyżej
wini) testowana jest już łączność laserowa między satelitami. Jak widać SpaceX prze do przodu bez pardonu, pozostawiając konkurencję daleko w tyle.