Rozumiem to tak, że lidar strzela wiązkami w określony target, ale jakiś błyszczący element japońskiej sekcji stacji także odbija wiązki, naturalnie przeszkadzając w odczycie danych.
Tyle że to laser + brak atmosfery = skupiona wiązka. Myślę że to co się działo to wielokrotne odbicia - laser trafiał w obiekt a, odbijał się od niego w stronę obiektu b, potem spowrotem do a i do detektora. W ten sposób odległość w tym punkcie wychodzi znacznie większa i komputer głupieje.