W latach 90 wiosna była cieplejsza, praca na polu zaczynała się wcześniej niż teraz.
https://tvnmeteo.tvn24.pl/archiwum-2014-03-21,1/poczatek-wiosny-najcieplejszy-od-dekady-temperatura-rosnie-jak-szalona,117053,0.html
A ostatnimi czasy wiosna(powyżej +10) zazwyczaj zaczyna się później niż w tamtych latach.
Podałeś link, który w zasadzie podważa to co napisałeś.
Ale żeby płynnie przejść z dyskusji na poziomie mylenia pogody i klimatu, spisalem dla Ciebie serię pomiarów temperatury maksymalnej dla centrum Polski (Łódź) z wspomnianego 21 marca za ostatnie 30 lat, rok po roku od 1991 do 2020:
12,4
6,8
14,5
3,5
5,6
5,6
0,2
3,0
3,3
6,0
-0,3
7,3
-0,9
12,7
1,5
1,7
4,8
4,2
5,5
16,4
7,7
14,8
0,1
21,2
13,0
9,4
14,2
2,1
12,0
5,5
Po pierwsze, zauważ, że różnice są niebanalne - raz potrafi być 14 stopni a raz 0 stopnie tego samego dnia z roku na rok. Na tym polega zmienność pogody i dlatego możesz wybrać sobie dowolny punkt z listy powyżej - tak jak w zacytowanym fragmencie - na potrzeby swojego argumentu, ale będzie on pogodowym argumentem, nie klimatycznym. By przejść na poziom klimatyczny, musimy te dane uśrednić:
1991-2000: średnio 6,4 stopnia
2001-2010: średnio 5,3 stopnia
2011-2020: średnio 10,0 stopnia
I teraz uwaga, zamiast od razu skoczyć do konkluzji na podstawie liczb - trzeba się zastanowić co one znaczą. Statystyka jest narzędziem jak każde inne i nie ma narzędzia o nieskończonej dokładności. Trzeba sobie zadać pytanie jaką dokładność ma średnia 10-letnia i jaka różnica między dwoma dekadami wykroczy poza błąd pomiarowy? Możemy tu sięgnąć chociażby po błąd standardowy (oczywiście poruszamy się na poziomie intuicyjno-forumowym, a nie na poziomie rozprawy doktorskiej, to @koledzy którzy posługują się statystyką na codzień
):
1991-2000: średni błąd 1,38 stopnia
2001-2010: średni błąd 1,77 stopnia
2011-2020: średni błąd 2,02 stopnia
I dopiero teraz warto porównać dekady, w kontekście tego błędu.
Różnica między latami 90, a pierwszą dekadą XXI wieku: -1,1 stopnia, ale w granicy błędu 1,38 stopnia (a więc nie ma praktycznej różnicy).
Różnica między pierwszą dekadą XXI wieku, a drugą: +4,7 stopnia, wykroczyła poza granicę błędu 2,02 stopnia (a więc zdecydowany wzrost temperatury).
Krótko mówiąc, nie masz racji pisząc, że wiosna była cieplejsza w latach 90 - tak długo jak rozmawiamy o klimacie. Mam nadzieję, że trochę uwidoczniłem różnicę między pogodą, a klimatem. Oczywiście w praktyce nikt nie porównuje jednego miejsca (a całe regiony) i jednego dnia (a całe lata) - i wtedy mamy mniejszy błąd pomiaru, co przekłada się na jeszcze wyraźniejszą tendencję ocieplania, która dotyczy zarówno całej Polski jak i całego świata.
To ten rekord ciepła z Pruszkowa, +40 stopni w 1921 roku, to również jest efekt globalnego ocieplenia?
Otóż chodzi o Prószków, który jest w woj. opolskim - i według wszelkich danych, jest to fałszywy pomiar, wynikający z błędów technologicznych tamtych czasów. W sąsiednim Opolu w tym samym czasie zanotowano 38 stopni, taka różnica w tamtych warunkach niemal na pewno nie wystąpiła. Natomiast wychodząc od szczegółu do ogółu, zgadza się, globalne ocieplenie zaczęło się pod koniec XIX wieku w konsekwencji rewolucji przemysłowej. Jak najbardziej mogło być podstawą upałów w XX wieku. Aktualnie naukowcy porównują całkowity wpływ globalnego ocieplenia na klimat, porównując dane pomiarowe do danych z 1851-1900.
A to ja podałem rekord temperatury z Antarktydy? ja zacząłem sypać rekordami które mają być dowodem na globalne ocieplenie?
Tytuł wątku to "wzrost efektu cieplarnianego". Są w nim nie tylko dowody, ale i efekty efektu
Z tego co mi się przypomina to w długiej skali w tym stuleciu, Polska przejdzie na taki klimat jaki jest w Niemczech, a tam również często jest śnieg są mroźne zimy, więc zmiana nie będzie za specjalnie duża.
Cztery błędy w jednym zdaniu.
1. Polska "przejdzie" na własną wersję klimatu w wersji cieplejszej, Niemcy mają zupełnie inną geografię.
2. W Niemczech zimą jest mniej śniegu niż w Polsce (np. w styczniu mają średnio 39mm a my 59mm opadu).
3. W Niemczech zimy są cieplejsze niż w Polsce (np. w styczniu mają średnio -1,2 a my -3,8 stopnia).
4. Zmiana byłaby i jest duża, sprawdź chociażby sytuację dotyczacą suszy w Polsce.
Ostatnie lato spędziłem w Norwegii, więc nie wiem jak to tutaj u mnie w Polsce wyglądało, i mówisz temperatura powyżej 30 stopni to już upał? dla mnie to nie jest jakaś dość wysoka temperatura, bo upał to jest jak mamy co najmniej +35 stopni, a ile takich dni było w centrum Polski w zeszłym roku? bo sytuacja że przez tydzień jest temperatura +31 stopni, dla mnie z mojej perspektywy, to nie jest upał, a pamiętam te lata dziewięćdziesiąte i z tego co mi się wydaje(choć mogę się mylić) to w tamtych czasach przez tydzień może nawet dłużej utrzymywała się temperatura nieco ponad +35 stopni, więc to były prawdziwe upały.
To wiele wyjaśnia, ponieważ często piszesz "u mnie nie było tak ciepło", wystarczyło zaznaczyć, że chodzi o Norwegię, a nie Polskę
Odnośnie 30 stopni, chodzi tu o obiektywny pomiar meteorologiczny - który jest w upałach jest zazwycaj sporo niższy niż indywidualne odczucia lub zaokienne termometry. Stacje meteorologiczne mierzą temperaturę w cieniu, na wysokości 2 metrów, w miejscu do którego wiatr ma swobodony dostęp na przestrzeni kilkudziesięciu metrów, na neutralnym niezbyt nagrzanym podłożu. Temperatura odczuwana człowieka na słońcu, bez dostępu do wiatru, na typowym nagrzanym chodniku może wynosić nawet kilkanaście stopni więcej! Stąd wszystkie służby meteorologiczne definiują 30+ stopni jako upał. Jako ciekawostkę, dodam że nocna temperatura (znów, w obiektywnym pomiarze meteorologicznym) powyżej 20 stopni jest nazywana tropikalną i nie ma w tym cienia przesady.