http://florydziak.blogspot.com/2011/09/spacex-w-koncu-przyzna-sie.html
Wstyd...
Wstyd jak cholera, ale przecież nie tylko z powodu awarii. Głównie z powodu jej ukrywania!
Obawiam się takich właśnie sytuacji w komercjalizacji i prywatyzacji lotów w kosmos.
Jak robisz coś sam dla siebie, to o wszystkim wiesz. Jak ktoś inny robi coś dla ciebie, za pieniądze, to - jak widać - słusznie możesz się obawiać, że będzie ukrywać jakieś usterki, wady, niedociągnięcia.
Ale z drugiej strony to zademonstrowało redundancję całego systemu i poprawność procedur awaryjnych. Dobrze kumam?
Nadmiarowość całego systemu to bardzo pożądana cecha. W locie Apollo 13 w centralny silnik drugiego stopnia został awaryjnie wyłączony ponad dwie minuty przed planowanym wyłączeniem i udało się to skompensować poprzez sporo wydłużoną pracę pozostałych czterech w drugim stopniu, a także dłuższą pracę stopnia trzeciego (tu o 9 sekund).
Ale to była awaria w trakcie lotu na Księżyc, a teraz mamy taką w trakcie lotu
testowego, służącego właśnie do sprawdzenia zachowania się całej rakiety. I to się ukrywa?! Nic się z tym nie robi, nie sprawdza się niczego? Bez sensu.
No chyba, że chodziło nie o test, a o pokazanie NASA i innym, że mamy już rakietę i teraz pora na kontrakty za $$.