0 użytkowników i 2 Gości przegląda ten wątek.
Jest jakąś szansa by Philae wykonał zdjecie Rosetty po odłączeniu się?
A Philae będzie lądował na ,,ślepo" gdzie mu wyznaczą wcześniej kontrolerzy misji, czy też ma jakiś system automatycznej korekcji lotu, gdy zauważy, że leci na jakiś głaz lub ,,wydmę"?
Pamiętajmy, że każdy bezzałogowy lądownik oprócz Chang'e 3 zawsze leciał na ślepo. To nie Star Treck żeby głazy omijać.
Jak lądownik zahaczy łapkami o skarpę to o fotkach z lądowiska możemy zapomnieć, pomimo nikłej kometarnej grawitacji
Ehm, to teraz wróżymy/losujemy czy uda się Philae wylądować?
Nie do końca. Lądowniki mogą nie korzystać z kamer, ale żyroskopy, sensory ciśnienia czy wysokościomierze radarowe + elektronika sterująca wcale nie są taką egzotyką. Philae to kamień zrzucony z Rosetty. Żadnych silników, żadnych sensorów, żadnych korekt. Jak spadnie, tak spadnie.
Od początku było powtarzane, że szanse na udane lądowanie wynoszą 50%.
W ESA lubią gadać pesymistycznie, przy Huygensie było podobnie. Co ciekawe w NASA aby misja była zatwierdzona szanse na powodzenie muszą być większe od zwyczajowych 95%. Dlatego wszystko się udaje, chyba że ktoś jednostki pomyli albo przyspieszeniomierza nie wyzeruje.