Zastanawiam się nad ekonomiczną stroną "odzyskiwalności".
Załóżmy ostrożnie, że jeden egzemplarz D2 będzie wykonywał 10 lotów. Z kolei optymistycznie załóżmy, że będzie popyt na 4 loty rocznie, tak chciałby SpaceX (w 2 ramach CCP i 2 "inne"). Wyobrażam sobie, że SpaceX będzie musiał mieć gotowe do lotu przynajmniej dwie kapsuły, na wypadek gdyby któraś została uziemiona z powodu np. uszkodzenia. Wówczas te dwie kapsuły wystarczą na 20 lotów, a więc na 5 lat.
Zatem wymiana sprzętu będzie odbywać się co pięć lat, optymistycznie licząc. Pierwsze pytanie: gdzie tu miejsce na innowacyjność, na której SpaceX buduje swoją markę? Odzyskiwalne mają też być rakiety Falcon.
Teraz ceny: rozumiem, że jednym z motorów ich obniżania ma być masowość produkcji. Odzyskiwalność się z tym kłóci. Jeśli jedna kapsuła albo rakieta będzie użyta co najmniej 10 razy, to będzie się ich produkować co najmniej 10-krotnie mniej. Czyli jeśli SpaceX planuje 10 startów rocznie, to wystarczy mu jedna rakieta na rok. To nie masówka.
Podsumowując: produkcja SpaceX stanie się raczej prototypowa, i wystarczy do niej znacznie mniej pracowników (ich głównym zajęciem będą serwisy).
Jak SpaceX zamierza pogodzić te dwie przeciwstawne koncepcje?