Przy projektowaniu i budowie statku kosmicznego nie ma miejsca na emocje. Jeżeli Kowalski ich potrzebuje, to może sobie np. w telewizorni mecz obejrzeć.
Przy projektowaniu? Absolutnie nie.
Przy budowie? Absolutnie nie.
Przy działaniu na rynku komercyjnym? Oczywiście, że tak.
Jeśli projekt A (Dragon) i projekt B (DreamChaser) są funkcjonalnie podobne i działać mają na rynku komercyjnym (transport załogowy), to łatwiej będzie miał ten który będzie realizował wizję w której wychowało się 90% mieszkańców Ziemi, a nie ten który oferuje podróż w "skrzyni spadającej potem na ziemię jak kamień"
Tak więc sądzę, że nie bez powodu powstają takie koncepcje jak DreamChaser, X-37C czy Skylon. To co dla profesjonalistów i zaangażowanych hobbystów wydaje się ślepą drogą, w przeciętnym człowieku wzbudza zaciekawienie nieporównywalne z Dragonem (z całą moją niezmierną sympatią dla SpaceX). Widać to doskonale w komentarzach na stronach nie tematycznych jak kosmonauta.net, a ogólnych jak wykop, gazeta, blogi popularnonaukowe (gadzetomania/kopalniawiedzy).
"w telewizorni mecz obejrzeć" przez grzeczność nie skomentuję
Podbój kosmosu to akurat nauka która jak żadna inna oddziałuje właśnie na emocje!