Teraz też zaczynam rozumieć dlaczego w centrum kontroli lotów Boeing'a panowała taka grobowa atmosfera. Cały zespół doskonale wiedział, że wysyła w kierunku ISS kompletnie nieprzetestowane urządzenie (przynajmniej w sferze software). Stąd malujące się na obliczach kontrolerów zmartwienie, obawa itd.
Ja się obawiam teraz nie tyle kolejnych obsuw ale w grę wchodzi kwestia dalszego zaufania Boeing'owi. Niestety udowodnili, że ich pion programistyczny ma gigantyczne niedociągnięcia, a przecież przez takie właśnie kardynalne braki w testach zginęło ostatnio przeszło 300 ludzi na pokładach 737-MAX.... Tym bardziej teraz w przypadku kapsuły CST-100 obawy rosną kilkukrotnie...