Wiesz, wielu wątpiło w jego prawidłowy przebieg. "Zbyt skomplikowane", "Nierealne", "Nie może się udać". A jednak się udało, bo było dobrze opracowane. To nie tylko zbieg okoliczności, a przede wszystkim praca projektantów, inżynierów i techników umożliwiła to lądowanie.
Jakby liczyli tylko na łut szczęścia, to skończyłoby się jak w przypadku Fobos-Grunta.
AD1.) Spadochron miał okno czasowe, ale przede wszystkim miał pomiary "na żywo" i aktualną sytuację. Prawie pół godziny opóźnienia w przesłaniu sygnału zwrotnego z Ziemi to bariera nie do pokonania. Musiał liczyć sam na siebie i ludzi, którzy go stworzyli. I poradził sobie. Znaczy się koniec tego okna był dobrym, najlepszym momentem.
Po to jest całe okno, aby móc wybrać ten najlepszy moment.
AD2.) Mógł i określił Jakby nie udało się, to by nie wylądował..
AD3.) Fakt - nie spodziewali się takiego zasypania, ale to w niczym nie przeszkadza.
AD4.) Być może tak miało być, ale ja od początku pamiętam, że właśnie miał się rozwalić...
AD. puenta
Drugie takie ładowane równie dobrze mogło by wyjść. Twoje szanse "50/50" to zaprzeczenie Twojej tezy: "drugi taki numer by nie wyszedł".
Oczywiście mógłby się nie udać, ale (skoro 50/50) mógłby wyjść.
Ja po tym lądowaniu stawiam na udany drugi na 90/10.