Też to oglądałem i zauważyłem, jak Young był podekscytowany , uśmiechnięty - nie czekając na Crippena, wyszedł pierwszy z Columbii i chodził wokół, przyglądał się jej, pokazywał innym różne miejsca na poszyciu, rozmawiał i gestykulował. Ten lot powrotny musiał na nim zrobić potężne wrażenie, jednocześnie widać było, że jest naprawdę zadowolony i szczęśliwy. Spełniony zawodowo astronauta weteran. Ciekawe, czy spisał swe wspomnienia?