Jeśli to sprawa platformy, to starty z Vandenbergu na niektóre orbity mogłyby odbywać się już jutro.
Ale obawiam się, że nawet jeśli przyczyna jest "prosta", bo ktoś czegoś nie dopilnował, to zapobieżenie jej w przyszłości może wcale nie być takie proste. Wiąże się to bowiem z całym systemem kontroli jakości, który musi być dziurawy jeśli na coś takiego pozwolił. Wiadomo, że czynnik ludzi na ogół bywa najsłabszym ogniwem, ale można zminimalizować ryzyko takich awarii przez wielokrotne, niezależne kontrole, a także przez automatyzację kontroli gdzie się tylko da. To kosztuje, ale jeśli na tym się oszczędza, finalnie traci się dużo więcej.
A dwie awarie w dwóch kolejnych latach to poniżej poziomu, który pozwalałby zająć solidne miejsce na rynku komercyjnym.