Ja się i tego station nawet nie spodziewam, że będzie całkiem udany. Przypuszczałem - i tak myślę dalej - że z egzemplarzy 8-14 co najmniej 2-3 pójdą do piachu. Jeden zaliczony
Wydaje mi się cały czas, że oni celują w sprawność procesu jako takiego, pojedyncze egzemplarze są "disposable", totalnie na stracenie. Jasne, że określają cele misji na poszczególnych etapach rozwoju i chcą, żeby się to udało, ale to przecież nie jest tak ważne.
Świetnie to widać w bieżącym roku. W pewnym sensie to co obecnie się dzieje, miało się dziać rok temu. Miał być gotowy prototyp z w miarę sprawnymi układami sterującymi, hydrauliką i zbiornikami do testów. Okazało się że nic z tego nie wypaliło (to znaczy wypaliło, ale w trochę innym sensie, hehe), a zestaw jest kompletnie nieprzygotowany. No i co? I nic. kilka więcej prób, rok pełen odwoływanych testów i eksplozji. ale zaległości zostały nadrobione. Do tego ogarnięto sporo ciekawych procesów produkcyjnych (np. spawanie przez roboty), które będą procentować na przyszłość.
Jest pewien schemat działania, jakby schodki w tym procesie. SpaceX opanowuje jakiś temat pierwszy raz i długo "muli" jedną rzecz. Przez pewien czas wydaje się, że projekt stoi w miejscu i nie ma postępów. Jak wtedy, kiedy wybuchały kolejne zbiorniki na wiosnę, czy ciągnące się w nieskończoność testy SN8. Po takich przestojach przychodzi moment przyspieszenia, kiedy firma korzysta z tego co się udało wypracować 2 kroki wcześniej. Dajmy na to: 2 dość szybkie testy pod rząd SN5 i SN6. Pewne analogie można by pewnie znaleźć w opracowywaniu Falconów i rozwijaniu ich coraz to doskonalszych wersji.
Teraz więc przypuszczam testy będą częste, a jednocześnie skupią się na tym, jak to zestaw zachowuje się w locie i nie w sensie aerodynamiki (ta wyszła świetnie) ale wytrzymałości i współpracy podzespołów (silniki, zbiorniki, hydraulika). I znowu przez moment nam się będzie wydawało, że stoją w miejscu - już widzę oczami wyobraźni te komentarze "kiedy wreszcie polecimy wyżej niż 50 km??"
I tak pewnie będzie aż do tego "nr15", który ma być już dojrzalszym konstrukcyjnie rozwiązaniem, a wtedy można spróbować czegoś naprawdę ambitnego, np. przekroczenia linii Karmana. Tak strzelam, w połowie przyszłego roku.
W międzyczasie wnioski z tych lotów będą implementowane do kolejnych wersji, tak żeby były jeszcze dojrzalsze. Wtedy nowy rok 2022 można by było zacząć lotem orbitalnym. Ot takie marzenia