Autor Wątek: Planetoidy i komety (zbiorczo)  (Przeczytany 157348 razy)

0 użytkowników i 3 Gości przegląda ten wątek.

Offline Orionid

  • Weteran
  • *****
  • Wiadomości: 24418
  • Very easy - Harrison Schmitt
Odp: Planetoidy i komety (zbiorczo)
« Odpowiedź #120 dnia: Wrzesień 21, 2017, 14:46 »
HST zaobserwował pierwszy binarny układ planetoid jako obiekty o cechach kometarnych.

HUBBLE DISCOVERS A UNIQUE TYPE OF OBJECT IN THE SOLAR SYSTEM [HEIC1715]
20 September 2017


This artist's impression shows the binary asteroid 288P, located in the main asteroid belt between the planets Mars and Jupiter. The object is unique as it is a binary asteroid which also behaves like a comet. The comet-like properties are the result of water sublimation, caused by the heat of the Sun. The orbit of the asteroids is marked by a blue ellipse. Credit: ESA/Hubble, L. Calçada.

With the help of the NASA/ESA Hubble Space Telescope, a German-led group of astronomers have observed the intriguing characteristics of an unusual type of object in the asteroid belt between Mars and Jupiter: two asteroids orbiting each other and exhibiting comet-like features, including a bright coma and a long tail. This is the first known binary asteroid also classified as a comet. The research is presented in a paper published in the journal Nature this week. (...)

The images of 288P, which is located in the asteroid belt between Mars and Jupiter, revealed that it was actually not a single object, but two asteroids of almost the same mass and size, orbiting each other at a distance of about 100 kilometres. That discovery was in itself an important find; because they orbit each other, the masses of the objects in such systems can be measured.

But the observations also revealed ongoing activity in the binary system. "We detected strong indications of the sublimation of water ice due to the increased solar heating – similar to how the tail of a comet is created," explains Jessica Agarwal (Max Planck Institute for Solar System Research, Germany), the team leader and main author of the research paper. This makes 288P the first known binary asteroid that is also classified as a main-belt comet. (...)

http://sci.esa.int/hubble/59579-hubble-discovers-a-unique-type-of-object-in-the-solar-system-heic1715/
https://phys.org/news/2017-09-hubble-unique-solar.html


Dziwna planetoida o cechach komety jest podwójna
23.09.2017


Para planetoid o cechach kometarnych 2006 VW139/288P sfotografowana przez Kosmiczny Teleskop Hubble’a. Źródło: NASA, ESA oraz J. Agarwal (Max Planck Institute for Solar System Research).

W głównym pasie planetoid znajduje się obiekt na tyle nietypowy, że wprawia astronomów w zakłopotanie. Ma cechy zarówno planetoidy jak i komety, a na dodatek najnowsze obserwacje przy pomocy Kosmicznego Teleskopu Hubble’a pokazały, że obiekt ten jest podwójny – informuje NASA.

Planetoida oznaczona jako 300163 (2006 VW139) została odkryta w listopadzie 2006 roku w ramach projektu Spacewatch. Później, w listopadzie 2011 roku, obserwacje w ramach przeglądu Pan-STARRS wykazały, że obiekt może wykazywać także aktywność kometarną. Wtedy nadano mu dodatkowo oznaczenie 288P.
 
We wrześniu 2016 roku naukowcy użyli Kosmicznego Teleskopu Hubble’a do wykonania zdjęć planetoidy, wtedy bowiem znajdowała się ona najbliżej Słońca. Okazało się, że w rzeczywistości są to dwie planetoidy okrążające siebie nawzajem i mające podobne masy oraz rozmiary. Odległość pomiędzy obiektami to około 100 kilometrów. Tym samym jest to pierwsza znana planetoida podwójna sklasyfikowana równocześnie jako kometa.
 
Najnowsze obserwacje pokazują, że aktywność kometarna nadal zachodzi w tym układzie dwóch ciał. Jessica Agarwal z Max Planck Institute for Solar System Research (Niemcy) powiedziała, że jej zespół badawczy wykrył silne oznaki sublimacji lodu wodnego, spowodowanej otrzymywaniem zwiększonej ilości ciepła od Słońca, czyli podobnie jak to się dzieje w przypadku warkoczy komet, gdy te zbliżają się w wewnętrzne rejony Układu Słonecznego.
 
Wszystkie unikatowe cechy razem – spora odległość od siebie obu obiektów, prawie identyczne rozmiary, duży mimośród orbity (wielkość charakteryzująca kształt orbity) i aktywność typu kometarnego – czynią 300163 (2006 VW139) unikalną wśród niewielkiej liczby znanych planetoid podwójnych. Zrozumienie pochodzenia i ewolucji takich obiektów może dostarczyć astronomom nowej wiedzy o początkach Układu Słonecznego. Na przykład komety z głównego pasa planetoid mogą być pomocne w rozwiązaniu zagadki, w jaki sposób miliardy lat temu na suchej Ziemi pojawiła się woda.
 
Według obliczeń 2006 VW139/288P jako układ dwóch ciał istnieje zaledwie od około 5000 lat. Najbardziej prawdopodobny scenariusz jego powstania to rozpad planetoidy na skutek szybkiej rotacji. Następnie dwa fragmenty mogły oddalić się od siebie na skutek efektów od sublimacji lodu: gdy cząsteczki są wyrzucane w jedną stronę, powoduje to niewielkie przesuwanie się planetoidy w drugą stronę.
 
Wyniki badań opublikowano w czasopiśmie „Nature”. (PAP)
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,459768,dziwna-planetoida-o-cechach-komety-jest-podwojna.html
http://www.pulskosmosu.pl/2017/09/21/hubble-odkrywa-unikalny-typ-obiektow-w-ukladzie-slonecznym/
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 23, 2017, 18:58 wysłana przez Orionid »

ekolog

  • Gość
Odp: Planetoidy i komety (zbiorczo)
« Odpowiedź #121 dnia: Wrzesień 21, 2017, 23:07 »
Po polsku też coś jest.

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114881,22406394,podwojna-asteroida-miedzy-marsem-a-jowiszem-zaskakujace-odkrycie.html

Moim zdaniem najcenniejsze jest to że akurat asteroidy w tym pasie  (między Marsem a Jowiszem) zwykle mają lód wodny zakryty kilkumetrową warstwą "kurzu" a tutaj na skutek niedawnego rozpołowienia się (288P) i "latania" dwóch kawałków daleko od siebie ten lód szybko sublimuje w kosmos i mamy unikalną szanse badania co tam w nich siedzi.

Pozdrawiam


Offline Orionid

  • Weteran
  • *****
  • Wiadomości: 24418
  • Very easy - Harrison Schmitt
Odp: Planetoidy i komety (zbiorczo)
« Odpowiedź #122 dnia: Wrzesień 21, 2017, 23:38 »



« Ostatnia zmiana: Czerwiec 30, 2023, 17:56 wysłana przez Orionid »

Offline Orionid

  • Weteran
  • *****
  • Wiadomości: 24418
  • Very easy - Harrison Schmitt
Odp: Planetoidy i komety (zbiorczo)
« Odpowiedź #123 dnia: Wrzesień 26, 2017, 18:27 »
Podwójny obiekt 2006 VW139/288P
BY KRZYSZTOF KANAWKA ON 26 WRZEŚNIA 2017

(...) Obrazy sugerują, że 2006 VW139/288P rozdzieliła się na dwa elementy około 5 tysięcy lat temu. Jest to niedawno w astronomicznej skali. Fragmentacja nastąpiła prawdopodobnie wskutek przyśpieszania prędkości obrotowej komety.

Obserwacje 2006 VW139/288P są ważne także dla badań naszej planety. Naukowcy wciąż nie wiedzą skąd pochodzi woda w ziemskich oceanach. Komety Pasa Planetoid wydają się być dobrym źródłem wody, jednak dalsze obserwacje – oraz wyznaczenie celów do lotów misji bezzałogowych – są potrzebne. 2006 VW139/288P wydaje się być interesującym celem dla sondy kosmicznej, być może nawet z lądownikiem. Czy któraś z agencji kosmicznych zdecyduje się na taką misję?

http://kosmonauta.net/2017/09/podwojny-obiekt-2006-vw139288p/

Polskie Forum Astronautyczne

Odp: Planetoidy i komety (zbiorczo)
« Odpowiedź #123 dnia: Wrzesień 26, 2017, 18:27 »

Offline Orionid

  • Weteran
  • *****
  • Wiadomości: 24418
  • Very easy - Harrison Schmitt
Odp: Planetoidy i komety (zbiorczo)
« Odpowiedź #124 dnia: Wrzesień 27, 2017, 15:28 »
Spadki dużych meteorytów w odległej przeszłości mogły przyczynić się do kształtowania  procesów tektonicznych i do formowania się  pola geomagnetycznego.

Large meteorite impacts drove plate-tectonic processes on the early Earth
26/09/2017 | Press release | Distributed by Public on 26/09/2017 MACQUARIE UNIVERSITY

(...) 'Our results indicate that giant meteorite impacts in the past could have triggered events where the solid outer section of the Earth sinks into the deeper mantle at ocean trenches - a process known as subduction. This would have effectively recycled large portions of the Earth's surface, drastically changing the geography of the planet,' explained lead author Associate Professor Craig O'Neill from Macquarie University.

'Large impact events may have also kick-started the Earth's magnetic field by triggering the planet's cold outer crust to suddenly move downward and interact with the Earth's outer core. This affects convection in the core, and thus the geodynamo - the process that creates the Earth's magnetic field,' he added. (...)

http://www.publicnow.com/view/EEED20D83E7E1D0B4CA7961CA476005C2AAC9896?2017-09-26-03:30:07+01:00-xxx5018
The volatile processes that shaped Earth
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 30, 2017, 23:14 wysłana przez Orionid »

Offline Orionid

  • Weteran
  • *****
  • Wiadomości: 24418
  • Very easy - Harrison Schmitt
Odp: Planetoidy i komety (zbiorczo)
« Odpowiedź #125 dnia: Wrzesień 28, 2017, 09:38 »
Research sheds new light on how Earth and Mars were created
Press release issued: 27 September 2017 University of Bristol


A snapshot of a computer simulation of two (relatively small) planets colliding with each other. The colours show how the rock of the impacting body (dark grey, in centre of impact area) accretes to the target body (rock; light grey), while some of the rock in the impact area is molten (yellow to white) or vaporised (red).
Philip J. Carter


Analysing a mixture of earth samples and meteorites, scientists from the University of Bristol have shed new light on the sequence of events that led to the creation of the planets Earth and Mars.

Planets grow by a process of accretion – a gradual accumulation of additional material – in which they collisionally combine with their neighbours.

This is often a chaotic process and material gets lost as well as gained.

Massive planetary bodies impacting at several kilometres per second generate substantial heat which, in turn, produces magma oceans and temporary atmospheres of vaporised rock.

Before planets get to approximately the size of Mars, gravitational attraction is too weak to hold onto this inclement silicate atmosphere.

Repeated loss of this vapour envelope during continued collisional growth causes the planet’s composition to change substantially.

Dr Remco Hin from the University of Bristol’s School of Earth Sciences, led the research which is published today in Nature.

 He said: “We have provided evidence that such a sequence of events occurred in the formation of the Earth and Mars, using high precision measurements of their magnesium isotope compositions.

“Magnesium isotope ratios change as a result of silicate vapour loss, which preferentially contains the lighter isotopes. In this way, we estimated that more than 40 per cent of the Earth’s mass was lost during its construction.

“This cowboy building job, as one of my co-authors described it,  was also responsible for creating the Earth’s unique composition.”

The research was carried out in an effort to resolve a decades long debate in Earth and planetary sciences about the origin of distinctive, volatile poor compositions of planets.

Did this result from processes that acted in the mixture of gas and dust in the nebula of the earliest solar system or is it consequence of their violent growth?

Researchers analysed samples of the Earth together with meteorites from Mars and the asteroid Vesta, using a new technique to get higher quality (more accurate and more precise) measurements of magnesium isotope ratios than previously obtained.

The main findings are three-fold:

Earth, Mars and asteroid Vesta have distinct magnesium isotope ratios from any plausible nebula starting materials
The isotopically heavy magnesium isotope compositions of planets identify substantial (~40 per cent) mass loss following repeated episodes of vaporisation during their accretion
This slipshod construction process results in other chemical changes during growth that generate the unique chemical characteristics of Earth.
Dr Hin added: “Our work changes our views on how planets attain their physical and chemical characteristics.

“While it was previously known that building planets is a violent process and that the compositions of planets such as Earth are distinct, it was not clear that these features were linked.

“We now show that vapour loss during the high energy collisions of planetary accretion has a profound effect on a planet's composition.

“This process seems common to planet building in general, not just for Earth and Mars, but for all planets in our Solar System and probably beyond, but differences in the collision histories of planets will create a diversity in their compositions.”

Paper:
'Magnesium isotope evidence that accretional vapour loss shapes planetary compositions' by R. Hin, C. Coath, P. Carter, F. Nimmoet al in Nature.

http://www.bris.ac.uk/news/2017/september/magnesium-isotope-evidence-.html

Offline Orionid

  • Weteran
  • *****
  • Wiadomości: 24418
  • Very easy - Harrison Schmitt
Odp: Planetoidy i komety (zbiorczo)
« Odpowiedź #126 dnia: Wrzesień 30, 2017, 23:35 »
LĄDOWANIE NA KOMECIE 
KRZYSZTOF ZIOŁKOWSKI 
Artykuł pochodzi z "Wiedzy i Życia" nr 5/2000



Współczesne badania dowiodły, że komety są pozostałościami tworzywa, z którego ponad 4.5 mld lat temu powstał Układ Słoneczny. Co więcej, prawdopodobnie to one dostarczyły na Ziemię materię organiczną, niezbędną dla rozwoju życia. Te urodziwe i rzadko oglądane ciała niebieskie mogą wiele powiedzieć o naszej przeszłości i pochodzeniu. Nic więc dziwnego, że chcemy lepiej poznać ich tajemnice.

Badania komet za pomocą sond kosmicznych zaczęły się w połowie lat osiemdziesiątych. Dogodnym momentem ich rozpoczęcia był powrót słynnej komety Halleya, która w lutym 1986 roku po raz kolejny przeszła przez najbliższy Słońca punkt swej orbity. Jej pojawienie się, podobnie jak poprzednio w latach 1835 i 1910, znacznie przyspieszyło rozwój astronomii kometarnej. Jednak tym razem mieliśmy już do dyspozycji techniki kosmiczne.

Lot przez warkocz

Kometa Halleya nie była pierwszą, która uchyliła rąbka tajemnicy sondzie międzyplanetarnej. Trochę niespodziewanie pierwszeństwo przypadło mniej znanej komecie Giacobini-Zinner.

Przez jej warkocz, w odległości około 7800 km od jądra, przeleciała we wrześniu 1985 roku sonda ICE (International Cometary Explorer). Pierwotnie przeznaczona była do badań okołoziemskich pasów radiacyjnych i wiatru słonecznego, lecz po serii pionierskich manewrów (wykorzystujących m.in. oddziaływanie grawitacyjne Księżyca) stała się sondą międzyplanetarną. Dzięki wykonanym przez nią obserwacjom udało się sprawdzić i potwierdzić teorię opisującą plazmowe warkocze kometarne .

Wyścig do Halleya

Sukces ICE został wkrótce przyćmiony dzięki przelotowi flotylli statków kosmicznych przez głowę komety Halleya. W marcu 1986 roku do jądra komety zbliżyły się dwie identyczne sondy radzieckie Wega i minęły je w odległości około 8500 km. Kilka dni później zachodnioeuropejska sonda Giotto dotarła na odległość zaledwie 600 km od jądra (tak bliskie przejście stało się możliwe m.in. dzięki dokładnemu zlokalizowaniu jądra przez sondy Wega). Znacznie dalej przeleciały dwie sondy japońskie: Suisei w odległości około 150 tys. km, zaś Sakigake aż 7 mln km. Z bardzo daleka, bo z odległości ponad 31 mln km, kometę Halleya śledziła też sonda ICE. Warto przypomnieć, że w skład aparatury naukowej sond Wega wchodziło urządzenie skonstruowane w Polsce (był to analizator fal plazmowych niskich częstotliwości).

Sondy przelatujące przez gazowo-pyłową otoczkę jądra komety były narażone na liczne niebezpieczeństwa. Giotto naliczył np. około 12 tys. uderzeń drobin pyłu, wśród których musiały też występować większe bryłki materii, gdyż część przyrządów sondy została uszkodzona. Tuż przed największym zbliżeniem do jądra poważnemu uszkodzeniu uległa kamera i ostatnie zdjęcia przekazane na Ziemię pochodzą z odległości 1700 km.

Trzecie spotkanie sondy kosmicznej z kometą miało miejsce w lipcu 1992 roku. Uruchomiony po kilkuletnim "uśpieniu" Giotto przeleciał wtedy w odległości około 200 km od jądra komety Grigg-Skjellerup. Niestety, uszkodzonej kamery nie udało się uruchomić i uzyskane tym razem wyniki nie były już tak atrakcyjne. Otrzymano jednak ciekawe dane dotyczące emisji gazu i pyłu z jądra komety oraz struktury jego plazmowej otoczki.

Pierwsza w XXI wieku

Na początku 2001 roku w pobliżu komety Wilson-Harrington może znaleźć się sonda Deep Space 1. Jej misja zainaugurowała amerykański program o nazwie Nowe Tysiąclecie (New Millennium Program), którego podstawowym celem jest testowanie nowych technologii badań kosmicznych. Deep Space 1 to pierwszy obiekt wyposażony w silnik jonowy zasilany energią słoneczną; na jej pokładzie znajduje się kilka nowatorskich, zminiaturyzowanych urządzeń służących m.in. do bardziej wydajnego niż dotychczas pozyskiwania energii słonecznej, a także do automatycznej nawigacji i telekomunikacji.

Misja rozpoczęła się 24 października 1998 roku. Sonda wykonała już wszystkie główne zadania, co zachęciło konstruktorów do wysunięcia projektu zbadania komety Wilson-Harrington. Niestety, w listopadzie ub.r. awarii uległy urządzenia służące do kontroli orientacji sondy w przestrzeni. Jeśli nie uda się opracować zastępczego sposobu orientacji, dalsze plany dotyczące sondy Deep Space 1 staną pod znakiem zapytania.

Łowy na pierwotny pył

Do najciekawszych i najbardziej obiecujących misji związanych z badaniem komet należy lot amerykańskiej sondy Stardust, który rozpoczął się 7 lutego 1999 roku. Głównym jej celem jest przechwycenie i dostarczenie na Ziemię materii z głowy komety Wild 2 oraz cząstek pyłu międzygwiazdowego (który został odkryty w Układzie Słonecznym w 1993 roku przez sondę Ulysses). Po trwającym prawie dwa lata pierwszym okrążeniu Słońca Stardust na początku 2001 roku powróci w pobliże Ziemi, aby, wykorzystując jej siły grawitacyjne, zwiększyć swą prędkość.

1 stycznia 2004 roku sonda dogoni kometę i minie jej jądro w odległości około 100 km.Pobierze przy tym próbki materii kometarnej i przeprowadzi wszechstronne badania jądra oraz jego otoczki gazowo-pyłowej. Po trzecim okrążeniu Słońca Stardust znowu znajdzie się w pobliżu Ziemi i 15 stycznia 2006 roku zasobnik z gazem i pyłem kometarnym zostanie sprowadzony na naszą planetę. Dwukrotnie podczas trwania misji, gdy sonda będzie się poruszała mniej więcej równolegle do kierunku strumienia cząstek pyłu międzygwiazdowego, zostaną podjęte próby przechwycenia również i tej materii.

Plany NASA I ESA

Kolejna sonda kometarna ma wystartować w sierpniu 2002 roku, rozpoczynając w ten sposób amerykańską misję Contour (COmet Nucleus TOUR). Jej celem są trzy obiekty z rodziny komet krótkookresowych (ramka: "Komety dla początkujących" na s. 30). W listopadzie 2003 roku sonda spotka się z dobrze znaną astronomom kometą Encke, przelatując w odległości około 100 km od jej jądra. Na wykonanych podczas przelotu zdjęciach będzie można zobaczyć szczegóły o rozmiarach 4 m. W czerwcu 2006 roku Contour zbliży się do komety Schwassmann-Wach-mann 3, zaś w sierpniu 2008 roku do komety d'Arrest. Dwa ostatnie obiekty nie wyróżniają się niczym szczególnym wśród komet krótkookresowych i zostały wybrane jako cel misji wyłącznie ze względu na korzystne usytuowanie ich orbit.

Zupełnie typowa kometa będzie także celem najbardziej ambitnej spośród przygotowywanych obecnie misji badawczych. Europejska Agencja Kosmiczna ESA, słusznie chlubiąca się doświadczeniem, jakie przyniósł jej pełen sukcesów lot sondy Giotto, zaprojektowała misję kosmiczną Rosetta, podczas której na powierzchni jądra komety Wirtanen ma zostać osadzony lądownik z bogatym zestawem przyrządów pomiarowych.

Start Rosetty ma nastąpić w styczniu 2003 roku, a jej lot do komety Wirtanen będzie trwał prawie 9 lat. Aby dotrzeć do celu, sonda wykorzysta siły grawitacyjne Marsa i Ziemi. Dzięki takiemu "wspomaganiu grawitacyjnemu" będzie można zmniejszyć zapas paliwa niezbędnego do przyspieszania i manewrów. Osiągnięcie komety wyłącznie za pomocą silników wymagałoby użycia tak wielkiej ilości paliwa, że masa startowa sondy byłaby wielokrotnie większa od maksymalnego ładunku, jaki mogą wynieść w kosmos najpotężniejsze współczesne rakiety.

W drodze do komety Rosetta zbliży się do dwóch planetoid: w lipcu 2006 roku do niewielkiej Otawary (której rozmiary ocenia się na około 20 km), zaś niemal dokładnie dwa lata później do znacznie większej Siwy (której średnica przekracza 110 km). Oba spotkania z planetoidami zostaną oczywiście wykorzystane do możliwie wszechstronnego zbadania tych obiektów.


Tor lotu Rosetty z Ziemi do komety Wirtanen. Podczas lotu kometa skorzysta z grawitacyjnego wsparcia ze strony Marsa i Ziemi

Sonda dotrze do komety Wirtanen w końcu listopada 2011 roku. Rozpoczną się wtedy długotrwałe i skomplikowane manewry, mające na celu wprowadzenie jej na orbitę wokół jądra komety. Tak, nie ma tu żadnej omyłki: Rosetta ma zostać pierwszym w historii sztucznym księżycem komety! Krążąc wokół jądra po zacieśniającej się spirali, wyszuka miejsce, na którym w sierpniu 2012 roku nastąpi próba osadzenia lądownika. Aby zilustrować ogrom związanych z tym problemów technicznych i nawigacyjnych, wystarczy przypomnieć, że ze względu na znikomą siłę ciążenia lądownik o masie około 100 kg waży na jądrze kometarnym mniej niż jeden gram! Jeśli wszystkie manewry przebiegną pomyślnie, przyrządy pomiarowe sondy i lądownika będą mogły po raz pierwszy w historii dokładnie śledzić wzrost aktywność komety w miarę jej zbliżania się do Słońca. Zakończenie misji Rosetty przewidziane jest na lipiec 2013 roku, gdy kometa Wirtanen osiągnie położony najbliżej Słońca punkt swej orbity.

Polski udział

Prawie dwuletni okres wspólnego lotu Rosetty i komety Wirtanen poświęcony będzie wszechstronnym badaniom materii komet. W przygotowywaniu eksperymentów naukowych i budowie aparatury dla ich realizacji uczestniczy wiele krajów, wśród których jest także Polska. W Centrum Badań Kosmicznych PAN w Warszawie powstaje główny fragment jednego z podstawowych instrumentów lądownika Rosetty. Polscy naukowcy i technicy zaprojektowali i budują urządzenie, które wysunie z lądownika penetrator i wbije go w jądro komety. Penetrator zostanie wyposażony w skonstruowane również w kraju urządzenia pomiarowe (gęstościomierz izotopowy oraz czujniki temperatury i przewodnictwa cieplnego)). W rodzimych warsztatach powstają ponadto elementy aparatury do naziemnych testów wyposażenia lądownika i sondy. Powierzenie Polsce odpowiedzialnych zadań w jednej z najbardziej prestiżowych i zaawansowanych technologicznie misji kosmicznych początku przyszłego stulecia świadczy o uznaniu, jakim nasze badania cieszą się na świecie.

Najciekawsze cele przeszłych i przyszłych misji kometarnych

Giacobini-Zinner: odkryta w 1900 roku. Obiega Słońce raz na 6.5 roku po orbicie przechodzącej bardzo blisko orbity Ziemi. Znana przede wszystkim jako macierzysty obiekt październikowego roju meteorytowego Drakonidów.

Halley: W 1705 roku Edmund Halley przewidział, iż kometa obserwowana w latach 1531, 1607 oraz 1682 powróci w pobliże Słońca w 1758 roku. Trafność tej przepowiedni sprawdzono 16 lat po śmierci uczonego i od tej pory kometa nosi jego imię. Obiega Słońce raz na 76 lat, zbliżając się do niego bardziej niż Wenus i oddalając bardziej niż Neptun. Jej pierwsze udokumentowane pojawienie się jest datowane na 240 rok p.n.e.

Wilson-Harrington: niezwykły obiekt, odkryty w 1949 roku jako kometa, wkrótce po tym zgubiony i odnaleziony w 1992 roku jako... planetoida (obecnie obserwujemy jedynie martwe jądro komety, której aktywność całkowicie zanikła). Obiega Słońce w okresie nieco dłuższym niż 4 lata.

Wild 2: odkryta w 1978 roku. Dawniej obiegała Słońce po orbicie przebiegającej na zewnątrz orbity Jowisza. W 1974 roku jej ruch został zakłócony przez Jowisza, którego minęła w odległości zaledwie 900 tys. km. Obecnie okrąża Słońce raz na 6 lat, zbliżając się na niewielką odległość do Ziemi. Zawiera materię, na którą promieniowanie słoneczne miało dotychczas niewielki wpływ, i może dostarczyć więcej informacji o początkach Układu Słonecznego niż inne komety krótkookresowe.

Encke: odkryta w 1786 roku. Wśród znanych komet ma najkrótszy okres obiegu wokół Słońca (3.3 roku). Nigdy nie oddala się zbytnio od Ziemi i jest jedną z nielicznych, które mogą być stale obserwowane. W pierwszej połowie XIX wieku zauważono, że każdy następny jej obieg wokół Słońca trwa o około 2.5 godz. krócej niż poprzedni. Model jądra komety, który pozwolił wyjaśnić to zjawisko, opracowano dopiero w drugiej połowie XX w. .

Wirtanen: odkryta w 1948 roku. Okrążała wtedy Słońce raz na niespełna 7 lat. Po zbliżeniach do Jowisza w latach 1972 i 1984 okres ten zmniejszył się do 5.5 roku. Obecnie jej orbita jest silnie wydłużona, a jej minimalna i maksymalna odległość od Słońca są odpowiednio równe promieniowi orbity Ziemi i promieniowi orbity Jowisza. Jej jądro najprawdopodobniej ma rozmiary rzędu 1 km i wiruje w tempie jednego obrotu na 6 godz.

Komety dla początkujących

Jądra komet mają rozmiary od kilku do kilkudziesięciu kilometrów Stanowią konglomerat lodów (przede wszystkim wodnego, a także tlenku i dwutlenku węgla, metanu i amoniaku) oraz drobin krzemianowych i metalicznych. Ogromna ich większość krąży wokół Słońca na dalekich peryferiach Układu Słonecznego (w tzw. Obłoku Oorta). Wskutek zakłóceń ze strony sąsiednich gwiazd i pola grawitacyjnego Galaktyki mogą przejść do wnętrza Układu, na silnie wydłużone orbity, po których obiegają Słońce raz na kilkadziesiąt lub nawet kilkaset lat. Obserwujemy je jako komety długookresowe, których przykładem jest kometa Halleya. Pod wpływem sił grawitacyjnych wielkich planet mogą z kolei przejść na ciasne orbity mieszczące się we wnętrzu orbity Jowisza, po których obiegają Słońce raz na kilka, kilkanaście lat. Obserwujemy je wtedy jako komety krótkookresowe, których przykładem jest kometa Encke.

Gdy jądro zbliża się do Słońca, rozpoczyna się sublimacja zestalonych gazów. Uwalniany gaz porywa ze sobą cząstki pyłu i w ten sposób powstaje rozległa, gazowo-pyłowa otoczka zwana komą, która wraz z zanurzonym w niej jądrem tworzy tzw. głowę komety. Gazy i pyły uwalniane z jądra są początkowo skierowane głównie ku Słońcu. Ciśnienie promieniowania słonecznego i wiatr słoneczny (strumień emitowanych z górnych warstw atmosfery Słońca, szybkich cząstek elementarnych) szybko zdmuchują materię komy w przeciwnym kierunku. Zjonizowane atomy i cząsteczki są unoszone przez wiatr i związane z nim pole magnetyczne, tworząc wąski, skierowany wprost od Słońca warkocz zwany jonowym lub plazmowym. Główną siłą działającą na ziarna pyłu jest natomiast ciśnienie promieniowania. Poddany działaniu innych sił warkocz pyłowy jest skierowany nieco inaczej niż warkocz plazmowy; często ma też charakterystyczne wygięcie.

Większe ziarna pyłu oraz grudki materii odkruszonej od jądra zostają rozsiane wzdłuż orbity komety i dają początek strumieniowi meteoroidów. Zgodnie z efektem odrzutu, materia wypływająca z jądra wywiera na nie pewną siłę. Ponieważ jądro obraca się wokół osi, siła ta nie jest jednak skierowana wprost od Słońca. W zależności od kierunku obrotu jądra usiłuje je więc nie tylko odepchnąć od Słońca, lecz także wyhamować lub przyspieszyć w jego ruchu orbitalnym. Kiedy mamy do czynienia z pierwszą możliwością, kometa zacieśnia swą orbitę tak, jak to robi kometa Encke.

Dr KRZYSZTOF ZIOŁKOWSKI jest sekretarzem naukowym Centrum Badań Kosmicznych PAN i znanym popularyzatorem nauki.
http://archiwum.wiz.pl/2000/00050300.asp

HISTORY OF COMETARY MISSIONS
Here is a summary of previous and planned missions to comets.
List of missions to comets

Offline Orionid

  • Weteran
  • *****
  • Wiadomości: 24418
  • Very easy - Harrison Schmitt
Odp: Planetoidy i komety (zbiorczo)
« Odpowiedź #127 dnia: Październik 01, 2017, 08:14 »
Did dinosaur-killing asteroid trigger largest lava flows on Earth?
12 May 2015



The asteroid that slammed into the ocean off Mexico 66 million years ago and killed off the dinosaurs probably rang the Earth like a bell, triggering volcanic eruptions around the globe, according to a multi-disciplinary team of scientists.

If you try to explain why the largest impact we know of in the last billion years happened within 100,000 years of these massive lava flows at Deccan … the chances of that occurring at random are minuscule

The team of researchers, which included Dr Sally Gibson from Cambridge University’s Department of Earth Sciences, argue that the impact may have triggered most of the immense eruptions of lava in India known as the Deccan Traps. In a paper published in The Geological Society of America Bulletin they claim this would explain the “uncomfortably close” coincidence between the Deccan Traps eruptions and the impact, which has always cast doubt on the theory that the asteroid was the sole cause of the end-Cretaceous mass extinction.

The Deccan Traps are a vast accumulation of igneous rock, and one of the largest volcanic features on Earth, located on the Deccan Plateau in India. Formed by huge lava flows, they cover an area of approximately 500,000km2 and stretch across the Indian subcontinent from Mumbai to Kolkata.

“If you try to explain why the largest impact we know of in the last billion years happened within 100,000 years of these massive lava flows at Deccan … the chances of that occurring at random are minuscule,” said team leader Mark Richards, Professor of Earth and Planetary Science at the University of California, Berkeley. “It’s not a very credible coincidence.”

While the Deccan lava flows, which started before the impact but erupted for several hundred thousand years after, probably spewed immense amounts of carbon dioxide and other noxious, climate-modifying gases into the atmosphere, it’s still unclear if this contributed to the demise of most of life on Earth at the end of the Age of Dinosaurs. “This connection between the impact and the Deccan lava flows is a great story and might even be true, but it doesn’t yet take us closer to understanding what actually killed the dinosaurs,” Richards added.

The disappearance of the landscape-dominating dinosaurs is widely credited with ushering in the age of mammals, eventually including humans.



“Paul Renne’s group at Berkeley showed years ago that the Central Atlantic Magmatic Province is associated with the mass extinction at the Triassic/Jurassic boundary 200 million years ago, and the Siberian Traps are associated with the end-Permian extinction 250 million years ago, and now we also know that a big volcanic eruption in China called the Emeishan Traps is associated with the end-Guadalupian extinction 260 million years ago,” Richards said.

“Then you have the Deccan eruptions – including the largest mapped lava flows on Earth – occurring 66 million years ago coincident with the mass extinction of the dinosaurs. So what really happened?”

Richards teamed up with a multi-disciplinary group of experts to try to discover faults with his idea that the impact off the coast of Mexico triggered the Deccan eruptions, but instead came up with supporting evidence. Paul Renne, a Professor in Residence in the University of California, Berkeley’s Department of Earth and Planetary Science and Director of the Berkeley Geochronology Center, re-dated the asteroid impact and mass extinction two years ago and found them essentially simultaneous. He also found they were within approximately 100,000 years of the largest Deccan eruptions, referred to as the Wai subgroup flows, which produced about 70 percent of the lavas that now stretch across the Indian subcontinent.

Richards and his team found pronounced weathering surfaces marking the onset of the huge Wai subgroup flows, which may indicate a period of inactivity in Deccan volcanism prior to the asteroid impact. Since the team’s manuscript was accepted for publication, new radioisotopic ages published by scientists at Princeton University and preliminary ages from the Berkeley group have confirmed that the Wai lava flows closely postdate the asteroid impact.

“This was an existing massive volcanic system that had been there probably several million years, and the impact gave this thing a shake and it mobilised a huge amount of magma over a short amount of time,” Richards said.

“Based on the distances between erupting volcanoes and the epicentres of earthquakes, a large asteroid impact in Mexico could generate a huge earthquake (equivalent to magnitude 9 or greater) that would have enough seismic energy to shake magma chambers deep in the Earth below the Deccan and cause a sudden massive outpouring of lava, 100,000 years or so after the impact event itself,” explains Gibson.

“Our findings have broad implications for studies of past climate change, evolutionary biology, and how earthquakes might trigger volcanic eruptions.”

Inset image: Cross-sectional diagram to schematically illustrate the Deccan plume melting in the mantle beneath the Indian subcontinent 60 million years ago (from Richards et al., 2015)

Article originally published by the University of California, Berkeley


http://www.cam.ac.uk/research/news/did-dinosaur-killing-asteroid-trigger-largest-lava-flows-on-earth
https://pubs.geoscienceworld.org/gsabulletin/article-abstract/127/11-12/1507/126064/triggering-of-the-largest-deccan-eruptions-by-the?redirectedFrom=fulltext
Did dinosaur-killing asteroid trigger largest lava flows on Earth?

Offline Orionid

  • Weteran
  • *****
  • Wiadomości: 24418
  • Very easy - Harrison Schmitt
Odp: Planetoidy i komety (zbiorczo)
« Odpowiedź #128 dnia: Październik 03, 2017, 12:00 »
Meteorites may have brought building blocks of life to Earth
By Wade Hemsworth, October 2, 2017


A figure representing the various influences acting on chemicals in warm little ponds during the dry phase and wet phase of the cycle. Credit: McMaster University

Read more at: https://phys.org/news/2017-10-evidence-life-earth-meteorites-splashed.html#jCp

Life on Earth began somewhere between 3.7 and 4.5 billion years ago, after meteorites splashed down and leached essential elements into warm little ponds, say scientists at McMaster University and the Max Planck Institute in Germany.

Their calculations suggest that wet and dry cycles bonded basic molecular building blocks in the ponds’ nutrient-rich broth into self-replicating RNA molecules that constituted the first genetic code for life on the planet.

The researchers base their conclusion on exhaustive research and calculations drawing in aspects of astrophysics, geology, chemistry, biology and other disciplines. Though the “warm little ponds” concept has been around since Darwin, the researchers have now proven its plausibility through numerous evidence-based calculations.

Lead authors Ben K.D. Pearce and Ralph Pudritz, both of the McMaster’s Origins Institute and its Department of Physics and Astronomy, say available evidence suggests that life began when the Earth was still taking shape, with continents emerging from the oceans, meteorites pelting the planet – including those bearing the building blocks of life – and no protective ozone to filter the Sun’s ultraviolet rays.


The necessary conditions for life were present in thousands of ponds, and the key combinations for the formation of life were far more likely to have come together in such ponds than in hydrothermal vents, where the leading rival theory holds that life began in roiling fissures in ocean floors

“No one’s actually run the calculation before,” says Pearce. “This is a pretty big beginning. It’s pretty exciting.”

“Because there are so many inputs from so many different fields, it’s kind of amazing that it all hangs together,” Pudritz says. “Each step led very naturally to the next. To have them all lead to a clear picture in the end is saying there’s something right about this.”

Their work, with collaborators Dmitry Semenov and Thomas Henning of the Max Planck Institute for Astronomy, has been published today in the Proceedings of the National Academy of Science.

Read: What if extraterrestrial observers called, but nobody heard?

“In order to understand the origin of life, we need to understand Earth as it was billions of years ago.  As our study shows, astronomy provide a vital part of the answer.  The details of how our solar system formed have direct consequences for the origin of life on Earth,” says Thomas Henning, from the Max Planck Institute for Astronomy and another co-author.

The spark of life, the authors say, was the creation of RNA polymers: the essential components of nucleotides, delivered by meteorites, reaching sufficient concentrations in pond water and bonding together as water levels fell and rose through cycles of precipitation, evaporation and drainage. The combination of wet and dry conditions was necessary for bonding, the paper says.

In some cases, the researchers believe, favorable conditions saw some of those chains fold over and spontaneously replicate themselves by drawing other nucleotides from their environment, fulfilling one condition for the definition of life. Those polymers were imperfect, capable of improving through Darwinian evolution, fulfilling the other condition.

“That’s the Holy Grail of experimental origins-of-life chemistry,” says Pearce.

That rudimentary form of life would give rise to the eventual development of DNA, the genetic blueprint of higher forms of life, which would evolve much later. The world would have been inhabited only by RNA-based life until DNA evolved.

“DNA is too complex to have been the first aspect of life to emerge,” Pudritz says. “It had to start with something else, and that is RNA.”

The researchers’ calculations show that the necessary conditions were present in thousands of ponds, and that the key combinations for the formation of life were far more likely to have come together in such ponds than in hydrothermal vents, where the leading rival theory holds that life began in roiling fissures in ocean floors, where the elements of life came together in blasts of heated water. The authors of the new paper say such conditions were unlikely to generate life, since the bonding required to form RNA needs both wet and dry cycles.

The calculations also appear to eliminate space dust as the source of life-generating nucleotides. Though such dust did indeed carry the right materials, it did not deposit them in sufficient concentration to generate life, the researchers have determined. At the time, early in the life of the solar system, meteorites were far more common, and could have landed in thousands of ponds, carrying the building blocks of life.

Pearce and Pudritz plan to put the theory to the test next year, when McMaster opens its Origins of Life laboratory that will re-create the pre-life conditions in a sealed environment.

“We’re thrilled that we can put together a theoretical paper that combines all these threads, makes clear predictions and offers clear ideas that we can take to the laboratory,” Pudritz says.

http://dailynews.mcmaster.ca/article/meteorites-may-have-brought-building-blocks-of-life-to-earth/
https://phys.org/news/2017-10-evidence-life-earth-meteorites-splashed.html

Offline Orionid

  • Weteran
  • *****
  • Wiadomości: 24418
  • Very easy - Harrison Schmitt
Odp: Planetoidy i komety (zbiorczo)
« Odpowiedź #129 dnia: Październik 06, 2017, 15:35 »
Kosmiczny lód mięknie pod wpływem nadfioletu
05.10.2017

Pod wpływem promieniowania ultrafioletowego międzygwiezdny lód zachowuje się bardziej jak ciecz niż jak ciało stałe - informuje pismo „Science Advances”.

Powstały z zamarzniętej wody lód oraz związki organiczne można znaleźć zarówno na kometach, jak i asteroidach. Komety powstały z pierwotnego materiału, pyłu i gazy składających się na dysk protoplanetarny sprzed 4,6 miliarda lat
 
Badając materiały pochodzące z najwcześniejszego okresu istnienia Układu Słonecznego można zrozumieć, w jaki sposób powstawały planety i związki organiczne.
 
Naukowcy odkryli ten efekt, przywracając jednocześnie warunki do tworzenia dyskowej planety wczesnego Układu Słonecznego w środowisku laboratoryjnym, ujawniając, jak chemia organiczna może reagować na głębokie zamrożenie zewnętrznych regionów systemu i jak ziarna planet gromadzą się w materiale.
 
Odtwarzając warunki, w jakich powstawał Układ Słoneczny, zespół Shogo Tachibany z uniwersytetu Hokkaido w Sapporo (Japonia) prowadził badania nad mieszaniną wody (H2O), metanolu (CH3OH) oraz amoniaku (NH3) w bardzo niskiej temperaturze i pod wpływem promieniowania UV. Promieniowanie UV młodych gwiazd jest szczególnie mocne, dlatego wpływa na wszelkie reakcje chemiczne w materii otaczającej taką gwiazdę.
 
Zastosowana aparatura do niskotemperaturowej fotolizy, nazwana PICACHU, pozwoliła na kondensację gazów i lodu na pokrytym warstwą złota, miedzianym podłożu. Następnie uzyskany lód wystawiono na działanie promieniowania UV, jednocześnie podnosząc temperaturę. Wówczas naukowcy zaobserwowali dziwne właściwości uzyskanej z napromieniowanego lodu warstwy. W pozostałym organicznym osadzie pojawiły się dziury.
 
Bezpośrednia obserwacja wykazał, że naświetlony promieniowaniem UV lód zachowuje się jak ciecz – pojawiają się w nim bąbelki. W próbkach zawierających domieszki organiczne bąbelki pojawiały się w temperaturze od 65 do 150 stopni Kelvina, natomiast w czystym lodzie wodnym - od 50 od 140 st. Kelvina (w tym przypadku bąbelków było mniej). W lodzie nie poddanym działaniu UV bąbelki nie powstawały.
 
Takie „upłynnianie" lodu nie było wcześniej obserwowane. Naukowcy przypuszczają, że upłynnianie następuje w niskich temperaturach, ponieważ fotony UV niszczą wiązania pomiędzy cząsteczkami wody w lodzie. To tak zwane "tworzenie rodników" może zwiększyć mikroskopijną mobilność związków chemicznych, tworząc stan podobny do ciekłego.
 
Ciecz jest środowiskiem sprzyjającym reakcjom chemicznym, na przykład tworzeniu się cząsteczek organicznych. Ponadto działające jak klej lepkie drobiny pseudociekłego lodu zderzając się mogły szybko łączyć się w większe bryły, a następnie planety.(PAP)
 
autor: Paweł Wernicki
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,459939,kosmiczny-lod-mieknie-pod-wplywem-nadfioletu.html

Astronomers Discover Traces of Methyl Chloride around Infant Stars and Nearby Comet
Release No.: 2017-29
For Release:  October 2, 2017

Cambridge, MA - Astronomers using the Atacama Large Millimeter/submillimeter Array (ALMA) have detected the faint molecular fingerprint of methyl chloride – a chemical commonly produced by industrial and biological processes here on Earth – around an infant star system known as IRAS 16293-2422. Traces of this organic compound were also discovered in the thin atmosphere of comet 67P/Churyumov-Gerasimenko (67P/C-G) by the Rosetta space probe.

Methyl chloride (CH3Cl), also known as Freon-40, is one of a class of molecules known as organohalogens. This new ALMA observation is the first detection ever of an organohalogen in interstellar space. The results are published in the journal Nature Astronomy.

The cosmic discovery of this organic compound, however, is disappointing news for astrobiologists, who previously suggested searching for methyl chloride in the atmospheres of alien worlds as a possible indicator of life. The recent ALMA and Rosetta detections raise doubts about that proposal, however. They indicate that methyl chloride forms naturally in interstellar clouds and endures long enough to become part of a forming solar system.

IRAS 16293-2422 is a collection of several infant stars, or protostars, each about the same mass as our Sun. It is located about 400 light-years from Earth and is still surrounded by its natal cocoon of dust and gas.

"Finding organohalogens near these young, Sun-like stars was surprising," said lead author Edith Fayolle, a researcher with the Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics (CfA) in Cambridge, Mass., at the time of the discovery. "We simply didn't predict its formation and were surprised to find it in such significant concentrations. It's clear now that these molecules form readily in stellar nurseries, providing insights into the chemical evolution of solar systems, including our own."

"ALMA's discovery of organohalogens in the interstellar medium also tells us something about the starting conditions for organic chemistry on planets. Such chemistry is an important step toward the origins of life," said Karin Öberg, an astrochemist at CfA and co-author on the study. "Based on our discovery, organohalogens are likely to be a constituent of the so-called 'primordial soup,' both on the young Earth and on newly formed rocky exoplanets."

ALMA is able to function as an interstellar chemical analyzer by detecting the faint radio signals naturally emitted by molecules in space. Each molecule has a distinctive fingerprint, or series of spikes, in the radio spectrum. For large, organic molecules, however, that signal can be difficult to detect. Larger molecules emit a wider range, though subsequently weaker, series of spikes in the spectrum. It takes incredibly sensitive instruments like ALMA to tease out the telltale signal from molecules like methyl chloride.

The Rosetta spacecraft was able to detect the molecule in the atmosphere of comet 67P/C-G using the onboard instrument known as the Rosetta Orbiter Sensor for Ion and Neutral Analysis (ROSINA).

"ROSINA was able to capture some of the molecules around the comet, separate them by mass, and count them with an exquisite precision," said Kathrin Altwegg with the University of Bern, Switzerland, and principal investigator of ROSINA. "This highly sensitive instrument enabled us to detect a host of chemicals around the comet, including the one also discovered by ALMA far from our solar system."

The researchers also note that abundant organohalogens around a young Sun-like analog demonstrates that the organic chemistry present in the interstellar medium involves halogens, which was previously not known.

In addition, both ALMA and Rosetta detected this molecule in similar abundance ratios. Since comets are a remnant of the formation of our solar system and retain a chemical fingerprint of that era, the new observations support the idea that a young solar system can inherit the chemical make-up of its parent star-forming cloud.

"This does, however, raise the question: How much of the comet's organic content is directly inherited from the early stages of star formation?" said Fayolle. "Additional searches for organohalogens around other protostars and comets need to be undertaken to help find the answer."

The National Radio Astronomy Observatory is a facility of the National Science Foundation, operated under cooperative agreement by Associated Universities, Inc.

This research was presented in a paper titled "Protostellar and Cometary Detections of Organohalogens," by E. Fayolle, et al., appearing in the journal Nature Astronomy.

Headquartered in Cambridge, Mass., the Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics (CfA) is a collaboration between the Smithsonian Astrophysical Observatory and the Harvard College Observatory. CfA scientists, organized into six research divisions, study the origin, evolution and ultimate fate of the universe.

https://www.cfa.harvard.edu/news/2017-29
« Ostatnia zmiana: Październik 06, 2017, 16:15 wysłana przez Orionid »

Offline Orionid

  • Weteran
  • *****
  • Wiadomości: 24418
  • Very easy - Harrison Schmitt
Odp: Planetoidy i komety (zbiorczo)
« Odpowiedź #130 dnia: Październik 09, 2017, 17:05 »
Naukowiec: badania meteorytów pozwalają m.in. przewidzieć kolizję Ziemi z planetoidą
09.10.2017

Wyniki badań meteorytów pozwalają m.in. odpowiedzieć na fundamentalne pytania dotyczące budowy materii we Wszechświecie, ale też przewidzieć potencjalne zagrożenia dla Ziemi, np. kolizję z planetoidą – powiedział PAP dr Radosław Wach z Politechniki Łódzkiej.

Meteoroid to niewielki okruch skalny, pochodzący głównie z planetoid. Gdy wpada w ziemską atmosferę, widzimy go jako świetlny ślad zwany meteorem albo potocznie "spadającą gwiazdą". Jeżeli lecący obiekt ma większy rozmiar i zdoła przetrwać podróż przez atmosferę, po upadku na Ziemię nazywany jest meteorytem.
 
Meteoryty charakteryzują się zwykle obecnością żelaza (stąd jednym z testów potencjalnego meteorytu jest zbadanie jego magnetyzmu) oraz skorupą obtopieniową – zwykle czarną, cienką skorupą na powierzchni skały.
 
Jak wyjaśnił specjalista, są trzy główne grupy meteorytów: żelazne, żelazno-kamienne i te najbardziej rozpowszechnione kamienne. Meteoryty kamienne dzieli się zaś na chondryty (z zawartością żelaza do ok. 10 proc.) i achondryty (do 1 proc. żelaza).
 
Łódzcy naukowcy zajmują się chondrytami zwykłymi, a celem ich badań jest określanie ciepła właściwego, dyfuzyjności cieplnej, przewodności cieplnej, a także gęstości i porowatości meteorytów.
 
Badania termofizyczne meteorytów na Politechnice Łódzkiej zainicjował dr Marian Szurgot z Centrum Nauczania Matematyki i Fizyki.
 
Zdaniem dra. Radosława Wacha z Międzyresortowego Instytutu Techniki Radiacyjnej (MITR) Politechniki Łódzkiej wyniki takich badań pozwalają odpowiedzieć na fundamentalne pytania dotyczące budowy materii we Wszechświecie i ewolucji, jakiej podlega materia w przestrzeni międzyplanetarnej. "Znajomość właściwości termofizycznych minerałów i skał pozaziemskich jest niezbędna do analizy ewolucji cieplnej planetoid i planet, ciał macierzystych meteorytów" - powiedział PAP dr Radosław Wach z Międzyresortowego Instytutu Techniki Radiacyjnej (MITR) Politechniki Łódzkiej.
 
Badacze prowadzą też - we współpracy z naukowcami z Politechniki Wrocławskiej i Polskiego Towarzystwa Meteorytowego (prof. Tadeuszem Przylibskim i dr. inż. Katarzyną Łuszczek) badania fazowe przejścia termicznego w troilicie - siarczku żelaza (FeS), czyli jednym ze składników meteorytów kamiennych.
 
"Na podstawie badań przejścia termicznego, czyli zmian fazowych troilitu, jesteśmy w stanie stwierdzić, jaka była historia termiczna danego ciała niebieskiego. Czy ulegało ono innym zderzeniom w przestrzeni kosmicznej, które wiązało się z wydzielaniem ciepła powodującego zmianę struktury tego troilitu" - wyjaśnił.
 
Zebrane dane są ważne podczas modelowania i symulacji kolizji ciał niebieskich, ich wejścia w atmosferę ziemską oraz potencjalnych szkód, jakie mogą wyrządzić docierając do powierzchni Ziemi - mówi.
 
"Ciało niebieskie, wchodząc w ziemską atmosferę - jeżeli jest dostatecznie duże - może wyrządzić znaczne szkody na powierzchni Ziemi. Dlatego badania, które prowadzimy, pozwalają na modelowanie zjawisk, które będą przewidywały jakie będą skutki dla Ziemi i mieszkańców w wyniku zderzenia z ciałem niebieskim o mniejszej lub większej masie" - dodał naukowiec.
 
Meteoryty zazwyczaj znajdowane są na pustyniach albo terenach polarnych. W Polsce nie trafiają się często. Ostatni spektakularny spadek meteorytu Sołtmany nastąpił w 2011 r. W przyszłym roku obchodzona będzie natomiast 150. rocznica spadku meteorytu Pułtusk, który po rozpadnięciu się w atmosferze 30 stycznia 1868 r. spadł w postaci deszczu meteorytowego na północny wschód od Pułtuska. Oba meteoryty należały do grupy kamiennych chondrytów zwyczajnych. (PAP)
 
PAP - Nauka w Polsce
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,460041,naukowiec-badania-meteorytow-pozwalaja-min-przewidziec-kolizje-ziemi-z-planetoida.html

Offline Orionid

  • Weteran
  • *****
  • Wiadomości: 24418
  • Very easy - Harrison Schmitt
Odp: Planetoidy i komety (zbiorczo)
« Odpowiedź #131 dnia: Październik 09, 2017, 17:05 »
Dwie planetoidy otrzymały polskie nazwy
09.10.2017

Dwie planetoidy odkryte przez Polaków będą nosiły nazwy na cześć kobiet: zwyciężczyni olimpiady astronomicznej Zosi Kaczmarek oraz lekarki z Krakowa Marty Żołnowskiej - wynika z informacji opublikowanych przez Międzynarodową Unię Astronomiczną oraz Minor Planet Center.

Na niebie mamy od teraz planetoidę (486239) Zosiakaczmarek, wcześniej znaną jako 2013 BK16. Nazwa została nadana na cześć Zosi Kaczmarek, dwukrotnej laureatki Olimpiady Astronomicznej (w latach 2016 i 2017) oraz srebrnej medalistki 10. Międzynarodowej Olimpiady z Astronomii i Astrofizyki. Nazwa dla planetoidy była specjalną nagrodą za wygraną w polskiej olimpiadzie astronomicznej.
 
Planetoida 486239 Zosiakaczmarek została odkryta 13 grudnia 2012 r. przed dwóch Polaków: Michała Kusiaka i Michała Żołnowskiego. Obiekt krąży po orbicie w głównym pasie planetoid, w odległości 2,6 jednostki astronomicznej od Słońca (jedna jednostka astronomiczna to średnia odległość Ziemi od Słońca, czyli ok. 149 597 870 km). Okres orbitalny wynosi 4,2 roku, a szacowana średnica planetoidy to około 2 kilometry.
 
Druga z polskich planetoid również została odkryta przez Kusiaka i Żołnowskiego, 10 grudnia 2012 r. Międzynarodowa Unia Astronomiczna zaakceptowała dla niej propozycję nazwy na cześć żony jednego z odkrywców - Marta Żołnowska jest neurologiem dziecięcym w Krakowie i zajmuje się m.in. leczeniem pacjentów chorych na epilepsję oporną na leki.
 
Planetoida 2012 YX2 nosi teraz nazwę (486170) Zolnowska. Słońce okrąża co 4,05 roku po robicie odległej o 2,54 jednostki astronomicznej, w głównym pasie planetoid. Rozmiary obiektu to przypuszczalnie 2 kilometry.
 
To kolejne planetoidy z polskimi nazwami; wcześniej w tym gronie znalazły się m.in. planetoidy Iwanowska, Sierpc i LechMankiewicz.
 
W sumie naukowy zarejestrowali dotychczas w bazie Minor Planet Center dane obserwacyjne dla 740 tysięcy planetoid. Takie obiekty najpierw otrzymują oznaczenia prowizoryczne, a gdy orbita ciała jest już dobrze poznana, uzyskuje ono kolejny numer w katalogu. Zgodnie z najnowszym opublikowanym cyrkularzem MPC, liczba planetoid z nadanymi numerami przekroczyła pół miliona.
 
Numer 500 000. otrzymała planetoida oznaczona jako 2011 PM6, którą zidentyfikowano 4 sierpnia 2011 roku w ramach projektu Pan-STARRS. Planetoida ta obiega Słońce w głównym pasie planetoid pomiędzy orbitami Marsa i Jowisza. Jeden obieg wokół Słońca zajmuje jej niecałe 5,5 roku. Astronomowie szacują, że planetoida numer 500 000. ma średnicę około 2,5 kilometra.(PAP)
 
Nauka w Polsce
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,460042,dwie-planetoidy-otrzymaly-polskie-nazwy.html

Offline Orionid

  • Weteran
  • *****
  • Wiadomości: 24418
  • Very easy - Harrison Schmitt
Odp: Planetoidy i komety (zbiorczo)
« Odpowiedź #132 dnia: Październik 17, 2017, 20:14 »
Jasny bolid nad południowo-wschodnią Polską
17.10.2017


Mozaika zdjęć bolidu z czterech stacji PFN Fot. dr hab. Arkadiusz Olech

W nocy z 16 na 17 października, tuż przed północą, nad południowo-wschodnią Polską można było zaobserwować tzw. bolid - czyli bardzo jasny meteor, jaśniejszy nawet od Księżyca w pełni. O obserwacji poinformował PAP dr hab. Arkadiusz Olech z Centrum Astronomicznego im. M. Kopernika PAN w Warszawie.

Zjawisko zaobserwowało aż osiem stacji Polskiej Sieci Bolidowej (ang. Polish Fireball Network - PFN).
 
Według wstępnych analiz, zjawisko trwało niespełna trzy sekundy. Rozpoczęło się o godzinie 23:46, na wysokości 104,1 km, a skończyło na 33,8 km. Zaobserwowana prędkość początkowa meteoru to 40,6 km/s, a końcowa 15 km/s. Wstępne analizy jasności mówią z kolei, że wartość blasku meteoru była na "poziomie -15 magnitudo jasności absolutnej".
 
"Bolid zdawał się wybiegać z obszaru znajdującego się nad konstelacją Wielkiej Niedźwiedzicy. Prawdopodobnie należy on do roju Lambda Draconidów" - poinformował Arkadiusz Olech.
 
Jasny ślad, który pozostawił po sobie meteor, rozwiewał się przez kilkadziesiąt minut. W drugiej fazie lotu doszło do rozpadu obiektu na 3-4 kawałki. Jednak ponieważ prędkość końcowa meteoru była spora, znikoma jest szansa na to, że mamy do czynienia ze spadkiem meteorytu.
 
Bolid z nocy 16/17 października to najjaśniejsze zjawisko zaobserwowane nad Polską od czasu nocy bolidów związanych z rojem Taurydów Południowych, która miała miejsce 31 października 2015 r. PFN zaobserwował wówczas dwa ekstremalnie jasne bolidy.
 
PFN to projekt realizowany przez Pracownię Komet i Meteorów oraz Centrum Astronomiczne im. M. Kopernika PAN. Jego głównym zadaniem jest rejestracja jasnych meteorów przelatujących nad Polską, określanie ich trajektorii w atmosferze, orbit w przestrzeni kosmicznej oraz miejsc potencjalnych upadków.
 
Filmy ze stacji bolidowych PFN są do obejrzenia pod linkiem:


 
PAP - Nauka w Polsce, Katarzyna Florencka
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,460171,jasny-bolid-nad-poludniowo-wschodnia-polska.html
« Ostatnia zmiana: Czerwiec 30, 2023, 17:56 wysłana przez Orionid »

Offline Orionid

  • Weteran
  • *****
  • Wiadomości: 24418
  • Very easy - Harrison Schmitt
Odp: Planetoidy i komety (zbiorczo)
« Odpowiedź #133 dnia: Październik 20, 2017, 12:55 »
Najstarszy meteoryt na świecie do kupienia
20 PAŹDZIERNIKA 2017


Ilustracja: auction.catawiki.com

Liczący 4,5 miliarda lat meteoryt właśnie trafił pod młotek. Wartość odnalezionego na początku ubiegłego stulecia odłamka ciała niebieskiego szacowana jest na 20,5 tys. euro.

Na pierwszy rzut oka wygląda jak zwykły kawałek skały. Nic bardziej mylnego… Eksperci z internetowego domu aukcyjnego Catawiki, na którego stronie trwa właśnie licytacja, potwierdzają autentyczność meteorytu.

Ten starożytny, żelazny fragment ciała niebieskiego należący do oktaedrytów rozbił się miliardy lat temu na północnych terenach obecnej Skandynawii. Wystawiony na sprzedaż, ważący ponad 26,5 kilograma odłamek, odnaleziony został dopiero w 1906 r. Badania potwierdziły jego wiek, czyniąc go tym samym najstarszym znanym na Ziemi meteorytem.

             Luca Esposito, znawca skał i minerałów

Zakopany głęboko w warstwach polodowcowej moreny przetrzymał cztery epoki lodowcowe. Pierwsze jego odłamki odnalezione zostały w pobliżu miejscowości Kitkiöjärvi, kolejne na terenie gminy Pajala, około 140 km na północ od Koła Podbiegunowego. Jego nazwa - Muonionalusta powstała zaś w 1910 r. od nazwy rzeki – Muonio, przepływającej  w pobliżu miejsca odnalezienia pierwszych odłamków.


Ilustracja: auction.catawiki.com

Inne fragmenty tegoż meteorytu spotkać można obecnie w kilku muzeach na całym świecie. Trwająca tylko do niedzieli, 22 października, na stronie internetowego domu aukcyjnego Catawiki licytacja, jest więc jedyną okazją, by osoba prywatna mogła zostać posiadaczem tego najstarszego na Ziemi kosmicznego odłamka ciała niebieskiego. (...)

http://www.space24.pl/685568,najstarszy-meteoryt-na-swiecie-do-kupienia
http://www.pulskosmosu.pl/2017/10/20/najstarszy-znany-na-swiecie-meteoryt-na-sprzedaz/
« Ostatnia zmiana: Październik 20, 2017, 13:03 wysłana przez Orionid »

Offline Orionid

  • Weteran
  • *****
  • Wiadomości: 24418
  • Very easy - Harrison Schmitt
Odp: Planetoidy i komety (zbiorczo)
« Odpowiedź #134 dnia: Październik 20, 2017, 14:11 »
Earth's New Buddy Is Asteroid, Not Space Junk
Daniel Stolte/University Communications and Vishnu Reddy/LPL Oct. 17, 2017


Just a space rock, not a tumbling rocket booster: Earth's traveling buddy 2016 HO3 is an asteroid that appears to orbit around Earth due to the mechanics of its peculiar orbit around the sun. (Credit: NASA JPL)

Astronomers led by Vishnu Reddy of the UA's Lunar and Planetary Laboratory confirm the true nature of one of Earth's companions on its journey around the sun.

Is it a bird? Is it a plane? Or maybe, as some have speculated, a burned-out rocket booster, trapped in a near-Earth orbit around the sun and only occasionally getting close enough to be studied with even the largest telescopes?

Not at all, as it turns out. Based on previous observations, most astronomers had strongly suspected that object (469219) 2016 HO3 was an ordinary asteroid and not space junk. But it took a team of astronomers led by Vishnu Reddy, assistant professor at the University of Arizona's Lunar and Planetary Laboratory, working with one of the world's largest telescopes, the Large Binocular Telescope, or LBT, on Mount Graham in southeastern Arizona, to learn the true nature of this near-Earth object.

2016 HO3 is a small near-Earth object, or NEO, measuring no more than 100 meters (330 feet) across that, while orbiting the sun, also appears to circle around the Earth as a "quasi-satellite." Only five quasi-satellites have been discovered so far, but 2016 HO3 is the most stable of them. The provenance of this object is unknown. On timescales of a few centuries, 2016 HO3 remains within 38-100 lunar distances from us. (...)


https://www.youtube.com/watch?v=zMJc7gmychk&feature=youtu.be

https://uanews.arizona.edu/story/earths-new-buddy-asteroid-not-space-junk

Polskie Forum Astronautyczne

Odp: Planetoidy i komety (zbiorczo)
« Odpowiedź #134 dnia: Październik 20, 2017, 14:11 »