Ta teoria z Yale jest naprawdę, moim zdaniem, zdrowo naciągana. Za chwilę się okaże, że na Marsie powinny się znajdować odłamki z Enceladusa czy co im tam wpadnie w koszyk... Nie można chyba zasłaniać się domysłami, przeprowadzać jakieś symulacje, domniemane zdarzenia. Tylko badania in-situ tudzież nawet próba przywiezienia próbek (chociaż w przypadku Wenus to chyba awykonalne - przynajmniej gdy weźmiemy pod uwagę obecne rozwiązania elektroniczne) może cokolwiek konkretnego wskazać. Poza tym - dlaczego byłby taki jak obecnie - nacisk na przywiezienie próbek marsjańskich skoro (ponoć) meteoryt odkryty swego czasu na Antarktydzie jest "na 100% z Marsa". To chyba trochę pobożne życzenia poniektórych myślicieli.