Gdziekolwiek, gdzie się da dolecieć załogową kapsułą z np. 2 osobową załogą (wolne miejsce dla ładunku z Marsa).
Moja koncepcja misji MSR to 2 starty:
- duży łazik marsjański typu MSL
- misja MSR w postaci członu napędowego na powrót i stacjonarna sonda z członem startowym, lądująca na ogniu.
Najpierw startuje łazik, w tym samym oknie Hohmanna nieco później właściwa sonda. Różnica w czasie pozwala łazikowi rozejrzeć się i ewentualnie dać info dla korekty miejsca lądowania MSR oraz zbiera próbki. Nawet w przypadku przestrzelenia celu, to MSL dość szybko jedzie i dojedzie.
Właściwa misja ląduje, łazik ładuje tam towar i powrót. Sam łazik zostaje i jeździ sobie dalej.
Właściwa misja to dwuelementowa sonda, której człon zostaje na orbicie i do niego dolatują próbki potem kopniak ku Ziemi.
Gdzieś kiedyś widziałem, że misja marsjańska może trwać do 30 dni albo rok. Wersja krótka oczywiście wskazana, bo więcej kasy zostaje na właściwą misję a nie na "czuwania ekipy w Pasadenie".
Po tym wszystkim obliczenie trajektorii dla misji abordażowej w bliskiej odległości od Ziemi, zmontowanej z typowych sprzętów (Orion, Dragon2). Bez konstruowania i wożenia "ziemskiej" osłony ablacyjnej na Marsa.
Chyba jesteśmy w stanie zrobić obliczenia i przeprowadzić przechwycenie sondy (która może przyhamować by nawet wejść na LEO).
Ale ja się oczywiście nie znam.