Niedawny przypadek – kolejnego odwołania startu wahadłowca z misji STS-133 (oby to było ostatni raz !!) skłonił mnie do przypomnienia, jak starty amerykańskich i radzieckich rakiet widziano nie tylko w mediach, ale i w... piosence (a raczej parodii piosenki).
Oficjalnie – nie tylko w ZSRR i Polsce – podawano do publicznej wiadomości, że w ZSRR wszystko startuje bez żadnych awarii, a w USA tylko „co któraś” rakieta odrywa się z wyrzutni. Znanym przykładem tego są te dwa zdjęcia – to start rakiety Vanguard z pierwszym amerykańskim sztucznym satelitą Ziemi.
50 lat temu pewien amerykański (lub angielski) wykonawca, podczas koncertu sparodiował starty rakiet rosyjskich i amerykańskich. Rakieta radziecka wystartowała za pierwszym razem, a amerykańska ??
Dopiero za drugim. I jakie napięcie było słychać w głosie odliczjącego tradycyjne: 10, 9, 8, ... 2, 1, 0...
Hermes