jest drobna różnica między testami naziemnymi, a właściwym lotem, de facto na używanych silnikach SpaceX jeszcze nigdy w kosmos nie poleciał (chyba, że o czymś nie wiemy), więc ryzyko musi być zwiększone
Tylko że jeśli przyjmiemy, że ryzyko awarii przez stosowanie używanych silników wzrosło np. z 0,1% do 10%, to pojedynczy lot testowy niczego nam nie powie. Jeśli test przejdzie OK, to wcale nie znaczy że ryzyko awarii wynosi 0%, a z drugiej strony, nawet jeśli przeszedł negatywnie, to wcale nie znaczy, że następnych 100 lotów nie pójdzie dobrze. Aby to naprawdę sprawdzić, należałoby przeprowadzić wiele, bardzo wiele testów.
Chyba że spodziewamy się natknąć się na coś tajemniczego, czego nikt się nie spodziewa, a nie da się tego wykryć na ziemi... Ale chyba obecna zaawansowana diagnostyka wyklucza takie przypadki?
Oczywiście, zawsze lepiej sprawdzić więcej niż mniej. Ale w jakimś miejscu i tak trzeba zakończyć testy.