Ostatnio sporo pisze się o napędzie EMdrive i zastanawiałem się czy możliwe jest stworzenie napędu nie wyrzucającego materii na gruncie fizyki klasycznej i wymyśliłem co najmniej jedno rozwiązanie. Wymaga ono zewnętrznego pola fizycznego czyli grawitacji i polega z grubsza na grze w tenisa. Dla uproszczenia przyjmijmy, że gracze w tenisa zajęli pozycje wzdłuż (równolegle do) gradientu potencjału pola grawitacyjnego. Jeden na górze gdzie potencjał jest większy, a drugi na dole, gdzie jest on mniejszy. Gracz z góry wyrzuca piłkę do gracza na dole piłka poruszając się w polu grawitacyjnym zyskuje dodatkową energię kinetyczną zmniejszając swoją energię potencjalną - w efekcie na dole będzie się ona poruszała odrobinę szybciej niż na górze. Podobnie stanie się po odegraniu tj. na górze piłka będzie się poruszała odrobinę wolniej niż na dole. Dla piłki tenisowej o wadze 58g klasycznego kortu 23,77 m piłce poruszającej się z prędkością 23,77 m/s, przy gradiencie potencjału pola grawitacyjnego 9 m/s^2 i prędkości orbitalnej 8000 m/s prostopadłej do gradientu potencjału pola grawitacyjnego, powstanie ciąg w kierunku spadku potencjału odpowiadający sile 46,1 uN działającej w sposób ciągły. Oczywiście zwiększając sumaryczną masę zagrywanych piłek i ich prędkość zwiększymy ciąg. Nie dokonałem jeszcze stosownych obliczeń, ale sądzę, że możliwe byłoby takie przyspieszenie, aby wejść na orbitę hiperboliczną - kwestia prędkości i masy 'piłek'. Istotne jest też to, że piłkę obijamy tak, by po odbiciu miała ona za każdym razem tą samą prędkość - odrobinę mniejszą niż przed odbiciem na dole i odrobinę większą niż przed odbiciem na górze.