Adamie - ponownie - nie powierzyłbym Ci kiosku z warzywami w zarządzanie.
Primo - SpaceX nie sprzedaje rakiet, więc porównanie do procesorów czy modeli telefonów jest kulą w płot. SpaceX sprzedaje USŁUGI - wynoszenie towarów na orbitę. Rakieta jest tylko narzędziem do wykonania usługi. Jak podzespół w telefonie. Twoje myślenie o dojrzałości produktu miałoby rację bytu, gdyby SpaceX sprzedawało rakiety innym firmom a te dopiero organizowały loty i narzucały finalne ceny. Tak nie jest.
Powiedzmy: jest bar, który sprzedaje 1000 kaw za 5000 złotych, które przygotowuje pracownik i kosztuje to firmę 2000 złote kosztów. Pojawia się oferta zainstalowania automatu, dzięki któremu wytworzenie tych 1000 kaw będzie kosztowało tylko 200 złotych. Cena dla klienta pozostanie 5000 złotych. Firma zainwestuje w taki automat, nawet jeżeli musi zerwać umowę z pracownikiem i jeśli już poniosła koszty na jego szkolenie. Każdy miesiąc trzymania go na stanowisku to niepotrzebne koszty.
Podobnie jeśli jakiś podzespół w telefonie sprzedawanym za 1000 złotych kosztuje 500 a producent jest w stanie opracować nowy za 100, to go opracuje. Nikt go do tego nie musi zmuszać Telefon dalej będzie sprzedawać za 1000, ale na jednej sztuce zarobi już 900 złotych a nie 500. albo obniży cenę do 800, nadal zarabiając 700 złotych na sztuce zamiast 500. Klient do przodu, dostawca usługi do przodu.
Każdy rok, w którym SpaceX wynosi swoje ładunki Falconami, czekając na opracowanie Spaceshipa, to miesiące niepotrzebnych kosztów. Ilość zainwestowanych wcześniej pieniędzy w F9 nie ma znaczenia. Kilkaset milionów USD oszczędności rocznie nigdzie nie wyparuje (ani ze SpaceX ani z amerykańskiej gospodarki) tylko zostanie na miejscu jako czysty zysk. Spokojnie, z Muskowym ADHD znajdzie się szybko pomysł na ich ponowne wpuszczenie w gospodarkę - ale już na nowe produkty i usługi. Tak się właśnie rozwija gospodarka oszczędności - inwestycje - wzrost )
Wszelka dyskusja z Adasiem jest jałowa, natomiast co do Twoich wywodów, pewno zdecydowana większość Forumowiczów się z Tobą zgodzi.
Tylko że są ogólne rozważania, dość idealistyczne. Natomiast przechodząc do praktyki, weźmy pierwszy z brzegu, ale widowiskowy przykład spawania zbiorników. Przecież nie Musk wymyślił produkcję zbiorników tą techniką, bo jest ona powszechnie stosowana na całym świecie. I chociaż nie jestem w tym temacie specjalistą, to sądzę, że w samych Stanach można znaleźć wielu inżynierów, ekspertów jak i praktyków, którzy dobrze wiedzą jak zbiornik na daną substancję, wielkość i spodziewane naprężenia powinien być zrobiony - grubość materiału, rodzaj spawu itd. To nie jest dopiero wprowadzana inżyniera kosmiczna, ale powszechna i sądzę, że standardowa - pewno nawet uczą tego na politechnikach.
W związku z tym naprawdę nie rozumiem, jak SpaceX mógł robić coś, o czym pewnie wielu inżynierów z góry wiedziało, że to nie będzie działać. I nie zadowala mnie wyjaśnienie, że o czymś wiedziano, że nie da się tego zrobić, dopóki Musk tego nie zrobił. Bo technika jest wiedzą ścisłą - owszem, można wymyślić rewolucyjne technologie, ale tradycyjne spawanie od dawna nią nie jest. Chyba jednak szwankuje zarządzanie firmą...
Dlatego jestem niemal pewny, że Musk owszem, docelowo coś zrobi, ale po tego rodzaju "nieoczekiwanych" wydarzeniach (w jego nowomowie: anomaliach) i uwzględnieniu jednak opinii "zachowawczych" inżynierów, będzie to znacznie mniej odbiegało od tego, co robią inni i niewiele taniej, w stosunku do zapowiedzi które zresztą średnio raz do roku są redukowane (przypominam odżałowane już MCT czy BFR).