Trochę szkoda że nie podawali na bieżąco wysokości i prędkości. Tak czy inaczej wygląda, że wszystko grało do momentu ponownego odpalenia silników.
Nawet jeśli celowo wyłączyli ten pierwszy a potem drugi silnik to widać, że coś nie zagrało do końca już na etapie wznoszenia. Nie osiągnęli na pewno wymaganej/zakładanej wysokości, bo nie mieli pełnego ciągu. Było przecież widać jak na dłoni jak silnik o numerze seryjnym 42 walczy dzielnie po tym jak padł pierwszy, a niedługo po nim drugi silnik. Natomiast co było przyczyną takiego zachowania się pierwszego z silników - chyba jeszcze nie wiadomo. Paliwo? Z pewnością do jednej rzeczy albo i trzech nie można mieć na razie zastrzeżeń - samej konstrukcji statku, zachowania klap, stabilizacji w pozycji horyzontalnej, wreszcie manewru "flip" poprzedzającego lądowanie. Widać też, że przy odpaleniu wszystkich silników podczas lądowania dzieje się coś niedobrego, nie ma mocy aby wytracić prędkość, widać też charakterystyczne, zielone płomienie. No cóż...SpaceX przez najbliższe parę dni będzie "zbierał dane" czyli przede wszystkim wyśle ekipę sprzątającą na plac boju, zaś potem - no cóż - SN9 do końca roku?